!!!WĄTEK GRUPOWY!!!

   Rafael uśmiecha się lekko, przepychając się przez tłum gapiów stojących na ulicy. To dziś następuje wielkie otwarcie Klubu Go-Go na które tyle czasu oczekiwano. Prace remontowe bardzo się wydłużyły, a to tylko podsyciło zainteresowanie.
Wszyscy wydają się podekscytowani, a stremowane striptizerki czekają na swój występ.Wreszcie przy drzwiach pojawia się Rafael w eleganckim garniturze wraz ze swoją partnerką. Uśmiecha się do tłumu i ujmuje w dłoń mikrofon.
- Pragnę powitać wszystkich serdecznie tu, przed wejściem do klubu Lucky. Wiem, że wielu z Was z niecierpliwością oczekiwało na ten moment. Prace remontowe bardzo się wydłużyły, ale to co zobaczycie z całą pewnością nie zawiedzie waszych oczekiwań. Stoicie przed drzwiami do najnowocześniejszego i największego klubu Go-Go w Amsterdamie. Dziś wszystkie drinki kupujecie za darmo, a i panie z piętra wyżej ogłosiły promocję. - i tu uśmiecha się porozumiewawczo do wszystkich - Przy wejściu każdy dostanie kupon na darmowego drinka. Bawcie się dobrze i nie roznieście mi klubu! - otwiera drzwi Klubu Lucky i przenosi się na bok wraz z Rose, by nie tamować wejścia. Przyciąga ją lekko do swojego boku i całuje w skroń. Już wie, że ta noc będzie dla niego bardzo długa...

~*~
WYDARZENIE: Otwarcie klubu Lucky znajującego się w piwnicach Domu Grzechu
DOSTĘPNOŚĆ: Wszyscy
DODATKOWE: Trwa promocja na drinki i usługi pań. Korzystajcie, póki możecie!
CZAS: Sobotni wieczór
CZAS TRWANIA WĄTKU: Nieokreślony
INGERENCJA MISTRZA GRY (MG): +

~*~
MIEJSCA DODATKOWE
KOMISARIAT (Rose, Beth, Norma + Rafael, Deborah, Andrea)
MUREK NIEOPODAL KLUBU (Rafe, Deborah)

~*~
WZÓR KOMENTARZA
Do: < b>(wypisujemy tu osoby, do których piszemy) </ b>
<treść komentarza>

podpis

PRZYKŁADOWY KOMENTARZ
Do: Beth, Rose, Norma
Rafael zaczął z przerażeniem spoglądać na Beth i Rose obdarzające się gorącym pocałunkiem przed jego oczami. To była już gruba przesada, przecież obie wiedziały, jakie ma problemy z sercem! I wtedy poczuł, jak czyjeś dłonie obmacują go po klatce piersiowej, a na szyi poczuł czyjś gorący oddech... To była Norma! I w momencie wszystkie do niego podeszły i zaciągnęły go do pustego pokoju. Raj, tak wygląda raj.

Rafael

114 komentarzy:

  1. Do: Rafael
    Beth podeszła wolnym krokiem do Rafaela, trzymając w rękach drinka. Nie piła go, nie wolno jej było przecież pić po lekach, jednak dzięki temu alkoholowi nie wyglądała na dziwkę, a na klientkę. B. nie miała ochoty, by wzięto ją na samym początku - wierzyła bowiem, że ludzie, którzy decydują się na seks po pierwszej fali mają więcej pieniędzy i są lepsi w łóżku. Zresztą, pewnie niewiele sie myliła. to nie była jej pierwsza tego typu impreza.
    - Cześć, Rafciu - rzekła, podchodząc do swojego szefa i siadając obok niego. - Znowu marzysz, co? Twój kolega lekko się podniósł - dodała.
    Jasne, że nie było to prawdą. Ale przecież mogła sobie zażartowac z Rafaela. Nigdy wcześniej tego nie robiła, ale who cares?...

    OdpowiedzUsuń
  2. Do: Rafael, Beth
    Wiedziała, że ten wieczór i dla niej nie będzie należał do najprzyjemniejszych. A dlaczego? Była tutaj jako osoba reprezentatywną, nie mogła się przesadnie spić, nie mogła po prostu źle wypaść. Miała na sobie długą granatową suknię z wyciętymi plecami. Gdyby nie to, że w pasie była naprawdę idealnie dopasowana goście mogliby oglądać początek jej rowka. Jednak spokojnie, wszystko trzymało się na swoim miejscu dzięki wspaniałej taśmie dwustronnej! Ale nikt nie musiał o tym wiedzieć.
    Blondynka uśmiechała się delikatnie do każdego nowego gościa, czasami witając ich skinieniem głowy. W dłoni trzymała kieliszek najdroższego szampana.
    - Dotknij którejś dzisiaj a utnę ci jajka... - szepnęła w kierunku Rafaela, jednocześnie niewinnie uśmiechając się do nieznajomych ludzi.
    Po chwili podeszła do nich Beth i powiedziała coś czego Rosalie za bardzo nie zrozumiała.
    - Rozmarzył się? O czym niby? - zapytała, spoglądając na nich nieco już podirytowana.

    Rose

    OdpowiedzUsuń
  3. Do: Wszyscy, Beth, Rose
    Rafael rozgląda się po klubie. Wszystko prezentuje się idealnie. Striptizerki wchodzą na sceny i wywijają giętkimi ciałami z największą wprawą, a Rafe mimowolnie zatrzymuje na nich czasem wzrok. Każda z nich prezentuje się niebiańsko, ale dziś Rose jest w centrum jego uwagi. Opuszki palców wsuwa pod jej sukienkę, której materiał na plecach jest wycięty.
    - Ała. Czemu od razu jajka? - uśmiecha się z rozbawieniem i całuje ją delikatnie w skroń. Siada z Rose przy jednym z boksów i nagle dostrzega obok siebie Beth... Schować się pod stolikiem? Nie. Wyskoczyć na drugi boks? Też nie. Udawać, że jej nie ma? Tak.
    - Co? Ktoś coś mówił? TO CHYBA TA GŁOŚNA MUZYKA TAK CHARCZY, ROSE. NIE PRZEJMUJ SIĘ. - nie umie powstrzymać uśmiechu, który mimowolnie pojawia mu sie na twarzy.

    Rafe

    OdpowiedzUsuń
  4. Do: WSZYSCY

    Melissa obowiązkowo musiała być na otwarciu. Musiała i nawet chciała po cichu zostać striptizerką. Tańczącą na rurze. Kiedyś brała nawet lekcje tańca na rurze. Więc sądziła, że to nie może się zmarnować. Ubrała się na czerwono. Agresywnie. Znaczy czerwony to taki agresywny kolor. Musiała się jakoś wyróżniać. Nawet miała swój magiczny zeszycik ze spisem. Usiadła na wolnej kanapie zmęczona rozglądaniem się za Rafem by poprosić, a wręcz błagać by pozwolił jej zatańczyć na rurze. Oczywiście już popijała coś mocnego Alkoholiczka. Nie. Po prostu musiała. Przecież i tak wszyscy pili.
    Siedziała sobie rozparta jak królowa na kanapie i wzrokiem przeszukiwała już zatłoczony klub.

    Melissa

    OdpowiedzUsuń
  5. Do: Rafael, Rose, Tonda
    To boli, patrzeć na Rose i Rafaela, którzy się tak obściskują. Boli, bo wie, że jeszcze niedawno w jej mieszkaniu... Pije łyk drinka i krzywi się na jego cierpki smak. Nie powinna pić, ale kto by w ogóle się tym przejmował? Potrzebuje tego. Potrzebuje czegoś, co odwróci uwagę od tamtej nocy. Od tego, jak jej wyjaśniała, czemu musi odejść od niej. Boże, dlaczego musi o tym pamiętać, czemu to wspomnienie ją prześladuje?
    Alkohol dodaje jej rauszu. Albo to placebo. Pewnie to drugie, mimo to B. nachyla się nad Rafaelem i szpecze mu cichutko do ucha:
    - Myślę, że rozmarzyłeś się o tym, jak Ci ssałam u Ciebie w domu.
    Wie, że jest to niesłyszalne dla innych, ba! wydaje się jej, że on mógł tego nie zrozumieć. Jednak nie sprawdza, jak jest naprawdę, po prostu odsuwa się od tej parki i idzie gdzieś, do kogoś, gdziekolwiek. Nieważne, że nie zarobi az dużo. Potrzebuje traz wpaść w czyjeś ramiona, skurwić się na oczach rose, wrzasnąć do niej tym samym: trzymaj się ode mnie z daleka!... i mieć nadzieję, że tego nie posłucha.
    Juz niedługo chwyta ją za pierś i tuli do siebie Tondy. Beth uśmiecha się, czując, że oto właśnie nadszedł czas na mini przedstawienie. W rolach głównych: supergejohero, superlesbaBeth.

    OdpowiedzUsuń
  6. Do: Rafael, Beth, Norma
    Obracała nerwowo kieliszek w dłoni. Ręce jej się pociły widząc Beth tak blisko siebie i w dodatku migdalącą się do Rafaela. Miała ochotę wstać wylać jej na głowę tego cholernego szampana i wyjść wściekła. Miało być miło, a już sam początek imprezy sprawił, że miała ochotę komuś coś ukręcić.
    Wzięła jednak głęboki oddech i gdy Beth ich zostawiła, przysunęła się bliżej Rafaela.
    - Czego ona chciała znowu? - zapytała, nie spuszczając wzroku z brunetki.
    Robiło jej się coraz bardziej gorąco, widząc B. która wpada w ramiona Normy. Nóżka od kieliszka była tak delikatna, że pęka pod naciskiem jej palców. Na szczęście cała jego zawartość upada na podłogę omijając jej długą suknię. Założyła nerwowo kosmyk włosów za ucho i popatrzyła na kawałek szkła w swojej ręce. Na szczęście nie rozcięła sobie skóry.
    - Nie lubię takich imprez... Nie w takim towarzystwie - mruknęła.

    Rose

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Oczywiście miało być Tonda... Wybacz mi kolego :D Bo w sumie nie zrozumiałam... xD]

      Usuń
  7. Do wszystkich, do każdego, do tego, kto będzie chciał

    Na otwarciu nie pojawiła się jako gość, lecz jako pracownica. Pieniądze wciąż były jej potrzebne, a ona nie chciała już sprzedawać swojego ciała za pieniądze. Owszem, strój kelnerki pozostawiał wiele do życzenia i zakrywał o wiele mniej niż powinien, ale jakże dalekie było podawanie napoi od prostytuowania się! Dla Deborah różnica była diametralna nawet wtedy, gdy jeden z lekko wstawionych klientów klubu klepnął ją w tyłek z taką siłą, że omal nie przewróciła się wraz z trzymaną w rękach tacą z drinkami. Gdyby okoliczności były inne nie dałaby sobą pomiatać, tak powtarzała w myślach idąc w stronę stolika, który zamówił napoje i wracając z tacą do baru. Niech ich wszystkich cholera, potrzebuje tych pieniędzy. Będzie się uśmiechać, grać miłą, a nad ranem schowa się w ramionach Aidana opowiadając mu jak świetnie się bawiła na imprezie u znajomej. Niech ją samą cholera.
    – Daj mi łyka tej wódki, którą siorbiesz pod barem, gdy myślisz, że nikt nie widzi – zwróciła się do barmana, stając obok niego i na moment chowając się pod blatem, żeby wziął nieco za dużego łyka alkoholu i skrzywić się ze wstrętem. Nie powinna pić w pracy, ale kto o to dbał? Potrzebowała czegoś, co zniweluje jej poczucie braku godności i pozwoli wrócić do kelnerowania bez chęci mordu na wszystkich zebranych. Odstawiła butelkę wódki na miejsce i wstała spod baru. Teraz mogła wracać do pracy.

    OdpowiedzUsuń
  8. Do: Wszyscy

    Arianna nie musiała tu być, ale pojawiła się z ciekawości. Chciała zobaczyć jak będzie wyglądać to otwarcie klubu. Nie chciała sie dziś wyróżniać w ogóle, wolała przystopować i zostać pominięta, może dlatego zdecydowała się na czarną sukienkę z o dziwo nie za dużym dekoltem, ale za to odsłoniętymi plecami.
    Była pod wrażeniem już na wejściu, ale zdobyła sie jedynie na delikatny uśmiech. Zajmuje jeden z wolnych boksów, wygodnie siedząc na kanapie obserwuje otoczenie. Jeśli jej zielone oczy mogą być zimne to teraz takie na pewno są, co kontrastuje z uśmiechem rozciągającym jej usta.

    OdpowiedzUsuń
  9. Do: Wszyscy
    Weszła do klubu, który powoli stawał się sensacją wśród pracowników i niemalże westchnęła widząc striptizerki, które zapewne zaczną obnosić się ze sobą jak święte krowy. A i tak, wiadomo kto miał więcej zabawy. Uśmiechnęła się, oblizała usta i zdusiła w sobie błagania potwora kokainowego o więcej. Usiadła przy barze i zamówiła Białego Rosjanina. Niespokojnie zastukała paznokciami w blat i obserwowała jak goście wlewają się do pomieszczenia. Między nimi poukrywane były dziwki, a gdzieś tam jeszcze ich wielki szef Rafael, od którego Wanda okazjonalnie kradła kokainę. Uśmiechnęła się do kilku gości i zwróciła głowę ku scenie, gdzie tancerka właśnie przykuła się kajdankami do rury. Wanda prychnęła, jednak patrzyła jak muskularne nogi dziewczyny oplatają rurę.

    OdpowiedzUsuń
  10. Do: Wszyscy
    Andrea nie do końca przepadał za wszelkiego rodzaju bankietami, przyjęciami i imprezami. Jednak otwarcie nowego klubu go-go w jego ulubionym burdelu nie mogło się odbyć bez niego.
    Castellano wszedł do pomieszczenia, ubrany w swój najlepszy garnitur, po czym skierował się do baru, by zamówić dla siebie jakiś alkohol. Niby miał przestać pić, ale taka okazja wymagała chociaż jednego toastu.
    Gdy jego whiskey była już gotowa, Andrea usiadł w jednym z wolnych boksów i leniwie rozejrzał się dookoła.
    Musiał przyznać, że przynajmniej ten pomysł udał się Salesowi.

    Tajga

    OdpowiedzUsuń
  11. Do: Rafael, Beth, Wszyscy w pobliżu

    W końcu go wypatrzyła. Wypatrzyła Rafa. Podekscytowana jak małe dziecko pobiegła na tych swoich wysokich czerwonych szpilkach. Zgrabnie wymijając pozostałych. Uśmiech nie chciał zejść z jej twarzy. Nawet nie zareagowała kiedy ktoś niby przypadkowo uderzył ją w tyłek. Po prostu biegła spełniać swoje marzenia.
    Znalazła się przy Rafaelu i Beth.
    Uścisnęła Beth niespodziewanie.
    - Beeecia! - i usiadła obok Rafa.
    - Raf... Słoneczko ty moje najlepszy szefie, szefuniu kochany... - i chwyciła go za policzki miętosząc. - Jesteś taki kochany... Mogę tańczyć na rurze? Proooszę! - podrapała go po główce. To co wypiła naprawdę dało jej kopa.

    Mel

    OdpowiedzUsuń
  12. Do Wszystkich, lub kogoś zainteresowanego

    Poprawiłam krótkie spodenki, podciągając je jeszcze wyżej, by odsłoniły jakąś większą część moich zgrabnych pośladków. Pracowałam na nie przez spory okres czasu, więc co się teraz będą marnować pod materiałem?!
    Nic po za spodenkami i czarnym, wyzywającym stanikiem na sobie nie miałam, bo nic po za tym nie byłoby mi raczej potrzebne. Nie tutaj i nie przy tak wielkiej okazji. Nie podobały mi się jedynie zniżki...Ale to już nie moja decyzja - tak sądziłam.
    W prawej ręce trzymałam wypitego w połowie drinka, a wsparta o jedną ze ścian, starałam się zachęcić potencjalnych klientów mimiką i ruchami własnego ponętnego ciała. Po to wybrałam taką robotę.
    Przyłożyłam usta znów do krawędzi swojej szklanki. Uwielbiałam whisky z lodem...

    [Od razu przepraszam jeśli coś się nie zgadzam, nowa jestem i dopiero się wkręcam ;__;]

    Julliet Memfies "June"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Słodka jest. :3
      Beth]

      Usuń
    2. Mówisz? ;3 No proszę...Z twarzy na pewno xD

      June]

      Usuń
  13. Do: Beth, Rose, Melissa, Debby

    Skrępowały go słowa Beth. Dobrze, że nie dotarły do uszu Rose... Mimowolnie nieco się spiął i od razu mogła to po nim wyczuć. Spojrzał na pijaną Melkę, która nagle z takim oddaniem zaczęła ściskać jego dziewczynę. Rozbawił go ten widok i wtedy przy barze dostrzegł Debby. Fala klientów biorących darmowe drinki już przeszła, a więc miała wolne. A on nie chciał znów mieć do czynienia z pijaną Melissą. Uśmiechnął się przepraszająco do Rose.
    - Zaraz przyjdę - odparł, puszczając jej dłoń i po dłuższej chwili przedzierania się przez tłum dotarł do Tracy. Uśmiechnął się lekko w jej stronę.
    - Poproszę whisky z lodem. - stwierdził po krótkiej chwili zastanowienia siadając na barowym stołku - Jak ci się pracuje? - zapytał z lekkim uśmiechem rozglądając się po klubie.

    Rafe

    OdpowiedzUsuń
  14. Do: Andrea

    Popijała powoli zamówionego drinka, dziś gustowała w lekkich alkoholach. Musiała sie jakoś trzymać i powinna sie pilnować co do tego. Przebiegła znów spojrzeniem po otoczeniu.
    Szukała wzrokiem kogokolwiek ciekawego, aż trafiła wzrokiem na jedną osobę. Wahala sie przez moment, chyba nie powinna...ale co jej szkodzi.
    Podniosła sie zwalniając kanapę, która zaraz została zajęta przez kogoś innego.
    Podeszła do mężczyzny, powoli postawiła szklankę z drinkiem na stoliku.
    - No kogo ja tu widzę, znów - uśmiechnęła się łagodnie, na razie była miła. Taka tam odmiana dziś, żeby nie było że ciągle wredna albo zdystansowana do niego. Chwila rozmowy przecież nie może być zła w skutkach, czyż nie?
    - Można się dosiąść? - pyta po chwili gdy Andrea podnosi na nia wzrok. Dobry humor dziś nie może jej chyba opuścić obojętnie co by się działo.

    OdpowiedzUsuń
  15. Do: wszyscy, którzy mają oczy oraz Tondy, który ich nie ma
    Stoi tam więc, całuje Tondę i pozwala mu się obejmować, pozwala mu się dotykać, bo wie, że to kurwa nie ma dla niego znaczenia. Ma za to znaczenie dla tych wszystkich ludzi, którzy za moment tu przyjdą i będą proponować coraz większe ceny za to, by Beth albo Tondy na piętnaście minut skoczyli z nimi do ich boksy lub do osobnego pokoju. Robi się w tym całym przedstawieniu coraz brutalniejsza i coraz bardziej bezczelna, bo nie mijają dwie minuty, a już mu wkłada palce pod obcisłą koszulkę i już mu przez materiał gryzie sutki.
    Tak, Tondy jest zawsze przy niej, gdy go potrzebuje. I wie, że on doskonale rozumie, iż Beth chce teraz zapomnieć o Rose. W tym momencie. Boże, mogłaby mu dać się zerżnąć, gdyby chciał. Na tym stole. Tylko po to, by ich oboje ktoś potem zaprosił do pokoju.
    W końcu nie wolno jej wyjść samej. I nie wyjdzie sama, żeby nikt nie uznał, że jest słaba.

    OdpowiedzUsuń
  16. Do: Wszyscy

    Przypuszczała, że otwarcia Lucky nie ominie nikt z pracowników Domu Grzechu, a jeśli już, to będą to nieliczne wyjątki. Chociaż cały pomysł średnio jej się podobał, to zdecydowała się pójść, trochę z ciekawości, trochę dlatego, że gdyby nie rzeczone otwarcie, noc i tak spędziłaby w pracy. A tak? Nie rzucając się w oczy, miała szanse na całkiem spokojny wieczór.
    Wybrała granatową, lekko połyskującą sukienkę, długą jak na standardy tego miejsca, bo sięgającą tuż przed kolana, ale za to mocno przylegającą do ciała - tak, żeby jej ubiór nie krzyczał, czym się zajmuje. Póki co, nie zamawiała alkoholu, zamiast tego decydując się na sok. Na coś mocniejszego będzie jeszcze czas. Znalazła sobie miejsce, w którym mogła spokojnie oprzeć się o ścianę i obserwować, co się dookoła dzieje, wystarczająco niezatłoczone, żeby dało się oddychać. Za dużo ludzi, zdecydowanie za dużo.

    Cecile

    OdpowiedzUsuń
  17. Do: Tajga, Beth

    - ostre rzniecie dzisiaj u mnie w promocji - powiedziala z usmiechem, dosiadajac sie do boksu Tajgi. To byla tylko rola, a Layla grala ja dobrze. Na ostatnim przyjeciu byla grzeczna, skromna i niewinna. TEraz, w obcislej, czerwonej sukience nie wygladala na urocza pania domu z przedmiesc Hagi. Byla diablem wcielonym. Dziwka.
    - mam juz dosyc bycia w tym chorym trojkacie - jeknela, spogladajac na Beth, ktora obsciskiwala sie z Tonda piec metrow dalej. Wciagneli ja jakos do tej historii, pelnej zdrad, klamstw i zazdrosci. A ona byla taka niewinna przeciez dziewczyna. Nie chciala grac w scenach zazdrosci, powiedziala to Beth przed rozpoczeciem imprezy. Ha, gdyby tylko wiedziala co dzialo sie miedzy Beth i Rafaelem, bylaby na serio wkurwiona.
    I mniej wiecej dlatego chciala sie teraz wyzyc. Tak, ona tez tutaj traktowala seks jako reakcje na zlosc. Zatem nie widziala nic zlego w ocieraniu sie o udo Andrei. Byli w krolestwie zabawy. A ona chciala sie bawic.

    Norma

    OdpowiedzUsuń
  18. Do: Rafael, Melissa, Beth
    No ładnie. Chyba tylko ona bawiła się tutaj bardzo źle. Nie wiedziała czy zbliżał jej się PMS, ale miała ochotę komuś przywalić. Widok Beth klejącej sie do jakiegoś faceta wprawiał ją tak naprawdę w osłupienie i zaczęła mieć pewne podejrzenia co do ostatniego zachowania Rafaela i dziwnego zakończenia znajomości przez Beth. Była wściekła na cały świat i miała ochotę ukręcić komuś to i owo, ale o tym już było. Musiała się jednak pilnować by jednak nie zepsuć sobie opinii i tak już kruchej.
    Popatrzyła na Melissę, która zaczęła nią targać. Złapała rudą za nadgarstki i odciągnęła ją od siebie.
    - Uspokój się i nie pij już... - wymamrotała, odsuwając ją zdecydowanie od siebie - Nie przyjmę cię na tancerkę jeżeli nie umiesz nad sobą panować. Póki, co nie masz szans... - pokręciła głową i odprowadziła wzrokiem Rafaela. No pięknie... Zostawiasz mnie z tą wariatką? - pomyślała.

    Rose

    OdpowiedzUsuń
  19. Do: Rafael, Rose, Andrea, I wszyscy inni

    Rafael sobie poszedł. Mel była niepocieszona. Zła. Czemu sobie poszedł? Nawet jej nie wysłuchał i nie odpowiedział na pytanie. To było całkiem złe. Została z Rose. No i co z tego? Ona też się nada. Może jej pozwoli.
    - Roooose! - przeciągnęła i uśmiechając się otarła się o nią. - Mooogę? Proooszę! Mogę tańczyć na rurze? Ja chce mogę, mogę? - najprawdopodobniej Mel była irytująca. I pewnie dalej dręczyłaby Rose gdyby nie to że wyłapała kolejną znaną jej twarz. Andrea. Kochany Andrea. Podniosła się i mrugnęła do Rose. - Nie ważne. - mruknęła i tanecznym krokiem ruszyła do Andrei. Tajga. Wyglądał... Jak zwykle. Myślała że nie będzie wyglądać tak formalnie. Siedział ktoś z nim. Dziewczyna.
    - Taaajga! - usiadła po drugiej jego stronie. - Piłeś już? - spytała chwytając go za ramię. Jej oczy błyszczały się. Była dziwnie... Radosna.

    Mel

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. {Err widzę miejsce obok Tajgi zajęte to usiadła gdzieś obok. }

      Usuń
  20. Do : Ariana
    Andrea powoli robił się znudzony. Rozglądał się po pomieszczeniu od czasu do czasu przyglądając się tancerkom, które wyginały się na rurach, a od czasu do czasu obserwował pijących i śmiejących się gości.
    Ariana była ostatnią osobą, której się tutaj spodziewał, jednak nie miał zamiaru jej spławiać.
    Nadal była jego celem i nie zamierzał jej odpuścić.
    Słysząc jej słowa, Castellano podnosi głowę i patrzy brunetce w oczy.
    -Proszę bardzo - klepie zachęcająco miejsce obok siebie, po czymsięga po szklaneczkę i wypija prawie cała jej zawartość. - Cóż za miłe spotkanie. Nie sądzisz, że to przeznaczenie? - dodaje jeszcze, uśmiechając się do Ariany łobuzersko.


    Tajga

    OdpowiedzUsuń
  21. (biedny Rafe, czy czujesz konkurencje? Wszystkie panny kleja sie do Tajgi, zadna jak na razie do Ciebie huehuehue :D) Norma

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rafe je wszystkie poodtrącał już :P Poza tym celibat :)

      Usuń
    2. Rafa, Tajga też ma celibat i co? A mówiłam choć do niego na lekcje to nie. Teraz masz skutki niesłuchania starszych i mądrzejszych od siebie:-)

      Usuń
    3. Jak starszych, jak Rafe rok starszy od Tajgi :P Spokojnie, Rafowi to odpowiada :D Jak będzie chciał więcej to będzie miał :)

      Usuń
    4. A to musiałam coś przeoczyć:-)

      Usuń
  22. Do: Norma
    Andrea spojrzał na siadającą obok niego Laylę. Od czasu bankietu już się nie widzieli, a mimo to nadal miał ją przed oczyma.
    Jej słowa wywołały na jego twarzy uśmiech, zaś wzrok skierował w stronę Beth i jakiegoś kolesia, z którym się całowała.
    - Seks ze żlości, co? - zapytał uśmiechając się do dziewczyny i kładąc jej dłoń na nagim udzie. - Mówisz promocja? A na co miałabyś ochotę? - dodał jeszcze, rozglądając się dookoła.

    Tajga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Tak administracyjnie, to nie wiem, czy da się to toczyć w dwóch rzeczywistościach tak jakby :D Najlepiej, jakby to było jakoś rozdzielone, że np obie siedziały obok niego albo coś, no ale w ostateczności można zrobić, że rozmowa z jedną toczyła się w jakiejś tam częsci wieczoru, a z drugą w innej tylko fajnie by było, gdyby to było zaznaczone ;-)]

      Administracja

      Usuń
    2. [ W sumie racja:-) Tylko można to było zrobić w inny sposób, np. Tak jak stare wątki grupowe jak na onecie, ale jjakoś uwzględnie w odpisach czas z każdą z pań:-) ]

      Usuń
  23. Do: Andrea

    Wiedziała, że jej nie spławi. Skąd ta pewność? Trudno powiedzieć, pewne jednak było, że dziś planowała dobrze się bawić do pewnego poziomu. Kiedy dostaje potwierdzenie, że może siąść...zajmuje miejsce obok niego. Może i bliżej niz powinna, ale co tam.
    Nie martwi się tym, ze jest jego celem, niech kombinuje, niech sie stara dotrzeć do tego co planuje. Aria nie planowała mu dać tego jednak. Co toto nie.
    - Przyznaję, dziś wyjątkowo miłe - uśmiecha się uroczo wręcz.- Przeznaczenie? nie wydaje mi się, choć kto wie - nie stawia na przeznaczenie, a raczej na własną chęć rozmowy z nim. Próbę wyczucia na ile może sobie pozwolić przy nim, zanim wejdzie na grunt niepożądany.

    OdpowiedzUsuń
  24. Do Mel
    Andrea dostrzegł Mel zanim do niego podbiegła i go uściskała.
    Mimo wszystko, przytulił ją do siebie z uśmiechem.
    - Tak piłem już- powiedział z uśmiechem- jednak widzę, że nie tylko ja tu jestem po kilku głebszych. Upiłaś się ruda? - zapytał ze śmiechem.

    Tajga

    OdpowiedzUsuń
  25. Do: !!!WSZYSCY!!!
    Rose została zupełnie sama na tej kanapie z rozlanym szampanem obok siebie. Miała ochotę sprowokować niektórych tu zgromadzonych i wpadła na cudowny pomysł. Uśmiechnęła się kącikiem warg i ruszyła do DJ'a, któremu szepnęła tytuł piosenki, który ma teraz zapuścić. <MUZYKA>

    Gdy melodia uderzyła do uszu wszystkim tancerki nieco się pogubił w tym wszystkim. Rose pokazała środkowej by zbierała swój tyłek ze sceny. Sama uciekła szybko za kulisy, by za chwilę wejść pewnym krokiem na catwalk. Uśmiechała się pewnie do wszystkich, pokazując swoją pewność siebie. Zazwyczaj wydawała się wycofana i zawsze u boku Rafaela, pokazując mu że jest jego oparciem. Nie chciała być wodzona za nos. Miała zamiar teraz pokazać, że jest silna. Wydawać by się mogło, że to całe przedstawienie wcześniej było ukartowane, jednak nic z tego... Rosalie zrobiła to zupełnie spontanicznie.

    Oparła się o rurę, pozwalając swoim pośladkom objąć ją dokładnie. Zaczęła zsuwać się powoli, jednocześnie podnosząc długi materiał swej sukni do góry. Miała spore utrudnienie przez tą kreację. Nie poddawała się. Poszła juz tak daleko, że musiała brnąć dalej. Muzyka dodawała jej odwagi, więc już po chwili stała do widowni tyłem i rozpinała długi zamek w sukni, wijąc zgrabnie swym ciałem. Jak dobrze, że pomyślała o efektownej bieliźnie. Po kilkunastu sekundach zgromadzeniu mogli oglądać jej zgrabne ciało, oplatające rurę w kusej, świecącej bieliźnie. Wcale nie odstawała od innych tancerek... Ba wyróżniała się delikatną urodą, która była w tym momencie idealnym kontrastem do zdecydowanych i pewnych ruchów na scenie.

    OdpowiedzUsuń
  26. Do: Andrea

    Uśmiechnęła się i przesiadła się na jego kolana. Pocałowała go w czółko. Potem w nosek.
    - Nieee nie prawda. W cale nie jestem pijana - uśmiechnęła się szeroko - Ktoś mi chyba coś dosypał. Nie wypiłam tak dużo. - poczochrała go po włosach delikatnie ciągając. - Chciałam tańczyć na rurze a Raf sobie poszedł a Rose powiedziała że nie mogę bo nie panuje nad sobą - burknęła - Nie prawda - pocałowała go w policzek.

    Mel

    OdpowiedzUsuń
  27. Do: Tajga

    - Nie ma sensu sie teraz zwierzac, noc taka piekna - usmiechnela sie, przyblizajac jeszcze blizej. Dlon bezceremonialnie kladzie na jego kroczu i z zadziornym usmiechem go masuje.
    - cale dwadziescia procent znizki. Chyba, ze pytasz o inne propozycje. Mam kilka.
    - Za ladny napiwek wsadzony w moj stanik moge zsunac sie pod stol. Za nieco wiecej niz napiwek, moge zaprosic Cie na gore i blagac, zebys spral mi dupsko, a potem zerznal bolesnie. Az... Bede krzyczec. Znowu.
    Mowila mu to po cichu, do samego ucha, coraz bardziej na niego nacierajac, pozwalajac sie dotykac. Jak to w pracy. Jak to w pracy po dwoch drinkach.

    Norma

    OdpowiedzUsuń
  28. Do :Ariana
    Andrea uśmiecha się do brunetki. Dziś nie ma ochoty grać w swoją grę, jednak to spotkanie mogłoby pomóc mu w zaplanowaniu dalszych posunięć.
    Jej bliskość, nieco/go zdziwiła, jednak nie zaprotestował.
    Rozejrzał się po sali, sprawdzając czy nigdzie nie widać Amandy, po czym zwrócił się do Ariany.
    - Nigdy nie wątp w przeznaczenie- mówi dopijając resztę swojej whiskey. - Dla mnie tak właśnie jest, bo jak inaczej nazwać fakt, że wśrod tak wielu mężczyzn wybrałaś właśnie mnie do rozmowy? - zapytał z zainteresowaniem.

    Tajga

    OdpowiedzUsuń
  29. DoRose

    Kiedy muzyka się zmieniła, odłożyłam pustą szklankę na tacę jednego z kursujących kelnerów i pewnym krokiem podeszłam do sceny, na której pojawiła się dziewczyna, znana przeze mnie jedynie z twarzy i tego, że jak każdy mi już mówił "Była dziewczyną szefa".
    Uniosłam na nią spojrzenie zielonych w diabły oczu i uśmiechnęłam się, bo jej zgrabne ciało doprawdy mi się podobało. Wyczucie muzyki i to wszystko...Jak przyciągała spojrzenia publiczności.
    - No proszę...Cicha woda... - uśmiechnęłam się do siebie. Chyba powinnam ją poznać.

    Julliet.

    OdpowiedzUsuń
  30. Do: Rose
    Patrzył na jej poczynania z przerażeniem w oczach. Nie z podnieceniem - z przerażeniem. Było mu za nią wstyd. W końcu nie była ani prostytutką, ani striptizerką, by tak po prostu wyskoczyć na środek sceny i machać gołym tyłkiem przed tymi wszystkimi napalonymi facetami... Osoby znajdujące się obok niego mogły dostrzec rumieńce malujące się na jego twarzy. Urocze, dwa rumieńce.
    Nie dał jej się zbyt długo powyginać przed publicznością, bo nim zdążyła do końca pokazać co potrafi był już na scenie i ją stamtąd znosił, nie bacząc na jej protesty. Narobiła mu wstydu,.. Strasznego wstydu. Wszyscy biznesmeni spojrzeli na niego jak na niedorajdę życiowego, który ma puszczalską dziewczynę.

    Rafe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do: Rose, Wszyscy obserwatorzy

      Usuń
    2. [Uuu. Nie będę pisać, ale Beth też jest zła. :D]

      Usuń
    3. [Ja się tak namęczyłam byście mi nie odpisywali? -.-]

      Usuń
    4. [No ale B. nic nie zrobi, no. Będzie jej tylko przykro. Poiza tym, Tondy nie ma, żeby ją pocieszył, więc tam... xD]

      Usuń
  31. Do : Mel
    Andrea zaczął się śmiać, ale mimo to, objął ją w talii.
    - Przecież widzę, że musiałaś chlapnąć kkilka drinków za dużo- odezwał się z łobuzerskim uśmiechem, a słysząc jej słowa o tańcu na rurze, momentalnie spochmurniał. - Mel, ty i rura? Nie wydajemi się.Chociaż to mogłoby być ciekawe- dodał jeszcze, całując rudą w czubek nosa.

    Tajga

    OdpowiedzUsuń
  32. Do: Andrea

    Domyśla sie, że dziś jej nastawienie jest zaskakująca. Ciągle zdystansowana, a teraz sama niszczy dystans jaki może stworzyć. Upiła drinka skupiając sie przez moment na smaku mieszanki.
    Dostrzega jak mężczyzna gdzieś przez moment błądzi wzrokiem, nie pyta o to. Nie widzi potrzeby w zagłębianie się kogo to szukał Tajga.
    - a kogo innej miałam wybrać? Nie ma tu nikogo interesującego, większość mężczyzn tu wygląda jak napaleńcy, albo jakby już przesadzili z alkoholem. Jedynie ty wydajesz sie wybijać jeszcze ponad te dwie grupy - przyznaje bo tak własnie uważa.

    OdpowiedzUsuń
  33. Do Rafael, Rose, inni

    Nie potrafiłam powstrzymać się przed lekkim chichotem, kiedy zobaczyłam - tak jak i z resztą pozostali goście - jak mój pracodawca ściąga ze sceny jedyny naprawdę przypadający mi do gustu powód tego, po co tu do cholery przyszłam.
    Lubiłam takie akcje. Nie wiele osób tu jeszcze znałam. Z niewieloma mogłam i potrafiłam rozmawiać. Ale Rose zdała mi się teraz ciekawsza niż kiedy posłusznie stawała przy boku Rafa.
    Podeszłam do nich, kiedy przepychali się przez tłum.
    - Dlaczego to zrobiłeś? Dobrze jej szło!

    Julliet

    OdpowiedzUsuń
  34. Do: Rafael

    Dopadla do baru i zamowila drugiego drinka, moze trzeciego. Nie byla bardzo pijana, a moze troche tylko podpita. Dobrze sie bawila. Byla tylko nieco wkurwiona toksyczna atmosfera dookola, ktora niechcacy udzielala jej sie przez bliskie kontakty z Beth. Nie wiedziala co sie dzieje miedzy nia a Rafaelem, unikala go jak i rozmow o nim od czasu gdy skrzywdzil Beth, niemalze na jej oczach. Ale teraz alkohol dodawal jej pewnosci siebie. Idealne polaczenie, pewnosc siebie i ironiczny nastroj, ale za to brak sennosci i checi wymiotow. Dobre mieli te drinki.
    - Wszyscy tak zaciekle walcza o niewinna Rose - mruknela mu do ucha, gdy Rose wlasnie wyszla na scene. chcialo jej sie smiac z nich wszystkich.
    - Ale podziwiam cie, ze jak na takiego zazdrosnego misia wpadles na to. Biznes is biznes.

    Norma

    OdpowiedzUsuń
  35. Do : Norma
    Nie żeby mu się propozycje blondynki nie podobały, ale jednak podchodził do wszystkiego z rezerwą.
    Tylko tego mu brakowało żeby Amanda pojawiła się na sali i zobaczyła go z Normą.
    Jej ręka na jego kroczu, rozwiała jednak wszelkie zmartwienia.
    - Hm, ciekawa propozycja- pochylił się nad nią, by wyszeptać jej to doucha, przygryzając jego płatek. - Co powiesz na sto procent ceny i wszystko to, co zaproponowałaś? - zapytał,przesuwając dłoń nieco dalej i muskając delikatnie jej kobiecość przez materiał bielizny.

    Tajga

    OdpowiedzUsuń
  36. Do: Rafael
    Gdy oboje wylądowali za kulisami spiorunowała go spojrzeniem. Wściekłym spojrzeniem trzeba dodać.
    - Wstydu to narobiłeś sobie sam teraz... - odpowiedziała, narzucając na siebie szlafrok. Usiadła na krzesełku przy toaletce gdzie szykowały się striptizerki i odpaliła papierosa z czyjejś paczki. Zaciągnęła się nim i popatrzyła na mężczyznę.
    - Publiczności się podobało, dopóki nie wtargnąłeś... - powiedziała, zawiązując szlafrok - Mogło to wyglądać tak jakby to było zaplanowane. Nikt nie mógł mnie tknąć, dobrze o tym wiesz... A połowa z nich na tej sali miała mnie dwa lata temu w łóżku... Nie oszukujmy się, kochanie... - wstała i podeszła do niego, by poprawić mu krawat pod szyją. Uśmiechnęła się niewinnie.
    - Poza tym ktoś tu chyba jest ze mną nieszczery... To Beth ze mną zerwała. Dla ciebie? Dlatego odgrywa tą scenkę z gejem na parkiecie... A dla kogo. By rozwścieczyć ciebie czy mnie? Kogo mam wykastrować? Ciebie czy ją?

    Rose

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Beth nie ma nic przeciwko kastracji!]

      Usuń
  37. Do : Ariana
    Tajga patrzy na Arianę z delikatnym uśmiechem. Musiał przyznać, że jej słowa mile go połechtały, a jego wygórowane ego zrobiło się jeszcze większe.
    - No cóż, zawsze byłem ponad przeciętność - mówi, patrząc na brunetkę z wesołymi iskierkami w oczach. - Masz ochotę na kolejnego drinka?- pyta po chwili i nie czekając na jej odpowiedź, wstaje od stolika i idzie do baru.
    Wrócił po kilku minutach z napełnionymi szklaneczkami i usiadł jak najbliżej Ariany.
    - Proszę bardzo - mówi z uśmiechem stawiając szklankę przed brunetką.

    Tajga

    OdpowiedzUsuń
  38. [albo może dziewczyny się dosiadły jak Norma niewinnie siedzi pod stołem? xD]

    Do: Tajga, Arianna, Mel :D

    - Wszystko? - zamyśliła się i wizja całej ceny o wiele bardziej jej odpowiadała. Nie lubiła udzielać rabatów, z rabatów korzystali tylko frajerzy wolący płacić mniej. I ceniła sobie to, że on proponował całą sumę. Naddatek postanowiła potraktować jako ów napiwek.
    - Zapłacisz mi po, udzielam kredytu zaufania stałemu klientowi - uśmiechnęła się do mężczyzny i pod stołem rozsunęła mu rozporek, wyjęła co trzeba i zaczęła zabawiać go ręką.
    A potem zanurkowała pod stół, na kolana. Praca to praca. Było w tym coś niesamowicie upokarzającego, że klęczała pod tym stołem i robiła mu dobrze, gdy w okół była setka ludzi co najmniej. Kto by zaglądał pod stoliki, wiedziałby wszystko. Ale jej podobało się to upokorzenie, to był dobry rodzaj upokorzenia, który sprawiał, że miała mokro między nogami. Nie zakładała dzisiaj majtek.
    Gdy do mężczyzny dosiadły się dwie inne dziewczyny - poczuła się nieco dziwnie. Przestać, czy kontynuować? Uznała jednak, że zabawa Andreą będzie ciekawsza. Wytrwale pracowała ustami pod stołem, nasłuchując tego, co działo się u góry. Muzyka była głośna, ale liczyła na to, że znajome Tajgi zorientują się co dzieje się pod stolikiem.

    [mam nadzieję, że tak może być, jak nie - to zmienimy :D]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [fak, czyli nie może, bo komentarz wyżej Tajga wstaje, god damn you. zakładam inaczej. akcja z Normą dzieje się znacznie później, jak rozmawia z kimś innym :D]

      Usuń
  39. Do: Rose, Julliet, Inni obserwatorzy całej sytuacji, Debby
    - Kurwiłaś się dwa lata temu, teraz jesteś moją dziewczyną. Ale widocznie dużo z tamtej ciebie zostało. Jesteś moją dziewczyną, jestem szefem tego całego miejsca, a ty zaczęłaś wywijać gołą dupą przed innymi biznesmenami - pokręcił głową - Nawet nie wiesz, jakiego wstydu mi narobiłaś w ich oczach. Pewnie zaraz będą pytać, ile bierzesz za godzinę.
    - I w dupie mam to, że jej dobrze szło. - odparł ostrym tonem. Był na nią zły. Cholernie zły. To miał być zwykły, przyjemny wieczór, bez żadnych dziwnych akcji... Marzenia.
    - Dla mnie? Nienawidzi mnie, ja jej też nienawidzę. Poza tym nie zmieniaj tematu. - odparł zdecydowanym tonem. Wciąż echem odbijały się po jego głowie słowa, które słyszał "Ooo, dziewczyna szefa, ciekawe ile bierze za godzinę" "jak sobie wziął taką młodą, to teraz ma. Będzie dawać po bokach" "No patrz, wydawała się porządna" . Nie chciał z nią rozmawiać. W ogóle nie chciał jej dziś widzieć na oczy...
    Wyszedł zza kulis i po prostu skierował się do Debby. Nie musiała go zrozumieć, ale jej normalne towarzystwo pomagało trochę zapomnieć.

    Rafe

    OdpowiedzUsuń
  40. [Normuś, nie wiem jak ci odpisać, jak on ją już z tej sceny zabrał XD]

    Rafe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [hm, zawsze ubiegnięta, zawsze ;(
      w takim razie Norma chętnie doczepi się do niego w jakiś inny sposób. powiedzmy, że może po tej całej akcji Rafcio zasiadł wkurwiony przy barze, a Norma go powkurwia mówiąc, że rozumie już czemu wszyscy tak walczą o słodką, niewinną Rose, bo dupcie ma faktycznie przednią i sama by tam chętnie wetknęła jakiś wibrator :D - i na to mi odpisz]

      Usuń
    2. [Boże... Beth się chyba stamtąd zmyje za moment.]

      Usuń
  41. Do : Norma

    [ Róbmy po kolei, bo Andrea nie ma ochoty na bójki i tak dalej :)]

    Kiedy Norma zsunęła się pod stolik nawet nie zdążył zaprotestować.
    A kiedy zaczęła pieścić go dłonią zapomniał o wszelkich protestach.
    Rozsiadł się wygodnie na kanapie, modląc się, by nikt ich nie zauważył.
    Przymknął oczy i rozkoszował się nowymi doznaniami.
    Złapał Normę na za włosy i delikatnie zaczął popychać jej głowę, próbując pomóc jej złapać odpowiedni rytm.
    -Zapłacę ci nawet podwójną stawkę jeśli się spiszesz - powiedział cicho.


    Tajga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zazdro

      Rafe

      Usuń
    2. Ma się ten zwierzęcy magnetyzm:D

      Tajga

      Usuń
    3. [Ty masz Beth, więc nie jojczaj. Andrea Beth już nie ma. :D]

      Usuń
    4. [ Wszyscy siebie mają XD Jak Moda na sukces wersja HARD XD Chyba się nie odnajdę w tym grupowym wąciszczu...za mało powiązań i za mało doświadczenia jeszcze w tematyce mam XD]

      June

      Usuń
    5. [Tajga niech nie przesadza. nie o zwierzęcy magnetyzm chodzi a o łatwą i przyjemną kasiorkę :D]

      Usuń
    6. [Beth, jak Tajga jej nie ma? Czemu ja nic o tym nie wiem? Norma, fakt ma kasę ro ma kobiety.:-) ]

      Usuń
    7. [A ma? :D]

      Usuń
    8. A nie ma? Źle jej z nim?

      Usuń
  42. Do: Andrea

    O tak, Ari wie dobrze jak zmanipulować mężczyznę, obojętnie jakiego. Tak łatwo było kierować nimi gdy wzmacniało się ich ego. Aż uśmiechnęła się mocniej przez własne myśli.
    - Widać, dlatego też zaciekawiłeś mnei na tamtym przyjęciu - no tu akurat jest już prawda. Wyróżniał sie z tłumu dzięki temu i dlatego Ari go dostrzegła od razu.
    Siedziała przez tą chwilę sama, sunęła wzrokiem po otoczeniu. Zauważyła to co działo się jeszcze chwilę na scenie, ale jedynie obserwowała. Kiedy Andrea wrócił wzieła od neigo szklaneczkę z drinkiem.
    - dziękuję - uśmiechnęła się, pociągnęła niewielki łyk trunku.

    OdpowiedzUsuń
  43. Do: Rafael, Beth
    Potrafił tylko uciekać dlatego też dziewczyna złapała go za ręce i pociągnęła z całej siły tak, że nie miał wyjścia i musiał się w jej stronę odwrócić. Nie zrobi z niej idiotki, nie zrobi! Nie dzisiaj.
    - Ty kurwisz się całe życie i jest dobrze! - wrzasnęła i przyparła go swoim ciałem do ściany.
    Złapała go za szczękę i ścisnęła mocno. Może nie wyglądała na taką, ale we wściekłości potrafiła nazbierać trochę siły w tych rękach. Kolanem przycisnęła jego przyrodzenie. Też była wściekła. Na niego, na Beth, na wszystkich. Ale w tym momencie naszła ją ochota... By w końcu być górą, by pokazać mu że też potrafi dominować i dopiąć swego. Wspięła się na palce i wbiła swoje wargi w jego... Gdy się odsunęła złapała oddech i popatrzyła mu prosto w oczy.
    - Gdybyś mnie docenił... Nie wstydziłbyś się za mnie - powiedziała już spokojniej, jakby cała złość gdzieś z niej uleciała. Puściła go i popatrzyła na niego - Czasami się zastanawiam czy ja nadal nią jestem... Twoją dziewczyną, wiesz? Bo też mi narobiłeś wstydu... Nie jestem Twoją własnością Raf... Nie jestem zabawką, którą można odrzucić w kąt i zabrać się za inną... - zacisnęła dłonie w pięści i wyszła.
    Nie przejmowała się tym, że weszłą w tłum w atłasowym szlafroku. Podeszła do Beth i złapała ją za ramię.

    Rose

    OdpowiedzUsuń
  44. Do Rose

    Stanęłam obok dziewczyny niczym jej ciche już wsparcie. Nigdy nie lubiłam jak ktoś krzyczał. To było poniżej pasa, bo krzyk i gniew wyzwalał te same odczucia u drugiej strony konfliktu.
    Ale co ja mała niedoświadczona rybka w morzu mogłam? Nawet za dobrze nie znałam Rafaela...ani Rose...Ani nikogo, kogo dziś widziałam nie po raz pierwszy...
    - Wydaje się takim palantem... - burknęłam spoglądając na blondynkę. - I tak jestem zdania, że trochę ubarwiłaś ten wieczór...Pieprzyć to co gadają, nigdy cię nie dostaną. - mrugnęłam do niej. - A teraz może zostawię cię samą, zanim i od ciebie usłyszę krzyki...

    Julliet

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Jej jej jej, ona jest przesłodka. Naprawdę. Taka... niedziwka, no. <3]

      Usuń
    2. [ Iiiii strzeliłam buraka...Wkręcam się dopiero więc...Ech...Moja wrodzona słodycz mnie prześladuje XD]

      Usuń
  45. Do : Ariana
    Andrea uśmiechnął się do brunetki.
    - Wiesz, trudno nie zaciekawić kogoś, kiedy ma się dwa metry wzrostu - odpowiedział z szerokim uśmiechem na ustach, po czym upił trochę ze swojej szklaneczki. - Ty też mnie wtedy zaintrygowałaś -dodał jeszcze, a jego uśmiech zmienił si z łobuzerskiego w tajemniczy.
    Ariana była piękną kobietą. Castellano dziwił się, że żaden inny mężczyzna się nią nie zainteresował. To było dziwne.
    - Piękna i intrygująca z ciebie kobieta. Aż dziwne, że nie ma wokół ciebie wianuszka wielbicieli - odezwał się po chwili, spoglądając na brunetkę uważnie.


    Tajga

    OdpowiedzUsuń
  46. Patrzy w oczy Tondze. Czuje jego dłonie na swoich piersiach, czuje, jak stoją jej sutki i patrzy na minę świadczącą o tym, że w ogóle go to nie rusza. B. trochę to zawstydza - bo gej jest w stanie pobudzić lesbę, lesba zaś geja nie. Ale wie, że robią to dla przedstawienia, dla zdobycia najlepszych partii na tej sali.
    B. już wie, kogo wybierze Tondy'emu. Po jego prawej stoi wysoki, w miarę przystojny brunet, który cały czas, ogląda tyłeczek jej przyjaciela. I chociaż Tonda jeszcze nie wskazał jej typu dla niej samej, B. już wie, kogo chce. Słodka blondynka stojąca po jej lewej udaje, że na nią nie patrzy, jednak jej wzrok dawno spenetrował każdy zakamarek jej ubrania.
    I właśnie wtedy Rose porywa B. Beth nie ma innego wyjścia, jak tylko pomachać Teddy'emu, wskazać na jego pana i liczyć głupio, że jej słodka blondyneczka nie zostanie przez kogoś zerżnięta, dopóki nie wróci na salę.
    - Co chcesz? - pyta, gdy tylko znajdują się za spektrum wszystkich pań. Beth nie chce, by jej tajemnica, że jednak potrafi mówić, wyszła na jaw.

    OdpowiedzUsuń
  47. [oj tam bójki, ktoś by się chciał o Tajgę bić? :D]

    Do: Tajga

    Podwójna stawka jeszcze bardziej ją zadowalała. Świetnie motywowała, również. Pozwoliła mu się zająć swoimi włosami, dokładnie tak jak lubiła, gdy nagle w przypływie świadomości, przypomniała sobie o tym, że zapomniała o prezerwatywie. Powinna ją nałożyć, jak zawsze gdy robiła cokolwiek z klientem - czy się z nim pieprzyła, czy zadowalała go ustami. BHP przede wszystkim. Tylko czy teraz zaryzykować, mimo tych plotek, które niedawno krążyły po burdelu? Czy może jednak martwić się tym, że prezerwatywy mogą osłabić czucie, że nie będzie czuł jej ust już tak intensywnie, przyjemność będzie słabsza.. i może nie zasłuży na podwójną stawkę? Ale zaraz jej wewnętrzna kobieta interesu otworzyła jej oczy. Był pomysł.
    Norma zaprzestała swych ssących popisów, wyjęła prezerwatywę z biustonosza i pociągnęła lekko Tajgę do siebie, by mógł usłyszeć jej słowa.
    - Muszę ci to założyć. Powinnam. Ale za potrójną stawkę możemy potraktować ten cienki kawałek lateksu jako... naszą małą, zapomnianą tajemnicę. Jeśli się spiszę, rzecz jasna. Jeśli się nie spiszę, będzie podwójnie - uśmiechnęła się do mężczyzny. Wiedziała, że będzie z niej zadowolony. Jedna noc wystarczyła jej by wiedzieć czego chciał i jak chciał. Znała też swoje możliwości.

    OdpowiedzUsuń
  48. Do: Julliet, Beth
    Uśmiechnęła się do nieznajomej dziewczyny i przesunęła kciukiem po jej policzku.
    - Faceci już tacy są... Pilnują swoich trofeów... - mruknęła tylko i ruszyła do Beth.
    Gdy brunetka odezwała się do niej tak oschle coś w niej znowu pękło. Poczuła, że znowu jest sama wśród tych wszystkich ludzi, którzy choć wysyłali w tym momencie uśmiechy w jej kierunku to nic nie znaczyli. Przełknęła nerwowo ślinę i pokręciła głową. Do cholery! Beth, miałaś zwrócić na mnie uwagę, miałaś zechcieć wrócić! - krzyczała w duchu.
    Zacisnęła powieki i po chwili znów je otworzyła, by przesunąć palcami po jej wargach, które tyle razy całowała. Bez tchu...
    - Tak łatwo potrafisz z nas zrezygnować? - zapytała szeptem, co mogła zagłuszyć muzyka... Jednak rozpacz w jej oczach można było wyczytać bez trudu.

    Rose

    OdpowiedzUsuń
  49. Do: Norma
    Tajga zdenerwował się lekko, kiedy zaprzestała pieszczoty. Mimo to, pochylił się nad nią i wysłuchał jej słów.
    Ta plotka nieźle nadszarpnęła reputację, jednak on sam był zdrów i nie miał żadnego syfa.
    - Jeśli się spiszesz tak, jak będę tego chciał zapłacę ci tyle ile zechcesz - powiedział tylko z delikatnym uśmiechem na ustach. - Decyzja należy do ciebie moja pani - dodał jeszcze, po czym wrócił do poprzedniej pozycji i zaczął pić drinka, jak gdyby nigdy nic.

    Tajga

    [ ostatnio Mel z Amandą się o niego biły:-) ]

    OdpowiedzUsuń
  50. Do: Andrea

    Kąciki jej ust drgnęły.
    - niby masz rację, chociaż mój były narzeczony był twojego wzrostu, a mimo to chyba bardziej z litości pierwszy raz spojrzałam na niego - przyznała. Tak to wyglądało, dlatego też pewnie po czasie stał się byłym.- naprawdę? a jak bardzo cie zaintrygowałam? - przechyliła sie odrobinę w jego stronę i uśmiechnęła niewinnie. Miała naprawdę taki sam humor jak na przyjęciu gdy się poznali, po prostu nic dodać nic ująć.
    - dla mnie raczej jest to przyjemna odmiana, ze nie ma wokół mnie żadnych wielbicieli - takie chwile spokoju były bardzo przyjemne.

    OdpowiedzUsuń
  51. Do: Rose, Beth, Debby
    Po tym zajściu poczuł się głupio. Chciał przeprosić Rose... Może faktycznie nie powinien się tak zachować. Nie była przecież tylko jego. Tyle, że ją kochał i na samą myśl, że może obmacywać ją jakiś mężczyzna robiło mu się niedobrze... Zresztą, wystarczyłoby, że któryś na nią spojrzy tak, jak nie powinien.
    Odszedł od baru i zaczął szukać w tłumie. Dostrzegł ją, patrzącą Beth głęboko w oczy i dotykającą jej warg. Nie potrzebował już niczego więcej...
    - Debby, masz ochotę się przejść? - zapytał brunetkę.

    Rafe

    OdpowiedzUsuń
  52. Do: Ariana
    Andrea spojrzał na Arianę.
    Zastanowił się przez chwilę ile powinien jej powiedzieć żeby przypadkiem nie przesadzić.
    - Tak, bardzo, że teraz nie chcę dać ci spokoju.- Powiedział z uśmiechem, patrząc brunetce w oczy.- Podobałaś mi się wtedy i podobaszmi się teraz -/dodał jeszcze.
    Castellano zauważył, że Ari jest w dobrym nastroju, tak jak wtedy. On sam też miał dobry humor.
    Siedział na otwarciu klubu go-go w miłym towarzystwie, prowadząc ciekawą rozmowę.

    Tajga

    OdpowiedzUsuń
  53. Do: Tajga

    Miała nadzieję, że nie wpuści jej w maliny i faktycznie zamierza zapłacić tyle ile wymagała. Podwójną stawkę za przyjemność związaną z jej ryzykiem, a potrójną, jeśli będzie zadowolony. A jeśli nie, to niestety będzie musiała skonfrontować się z Rafaelem. Nie miała na to ochoty, ale taki był biznes, prawda? Jak klient nie płaci to leci się na skargę do alfonsa, nawet tego najbardziej znienawidzonego.
    Włożyła prezerwatywę z powrotem do stanika i wróciła do zabawiania swojego klienta. Cieszyła się, że na jej drodze "zawodowej" stanął Andrea. Andrea, który dobrze pierdolił i dobrze płacił. Czegóż chcieć więcej?
    Jedynym problemem było to, co miało byś efektem spełnienia mężczyzny. Z reguły robiła wszystko z prezerwatywą, więc nie miała tego problemu. Kończyli w. Ale teraz? Na twarz? Nie, za dużo ludzi, nawet dla niej. W usta? Ale gdzie wypluć? Widocznie musiała połknąć. Tak, to był główny powód dla którego zażąda wyższej stawki. Jak na dziwkę miała dziwną niechęć do łykania spermy.

    [dziwnie się w tym wątku czuję hahahha]

    OdpowiedzUsuń
  54. Do Rose, inni

    - Tylko zapominają, że my nie jesteśmy porożem na ścianie... - musnęłam palcami wierzch dłoni dziewczyny i kiedy odeszła, również się wycofałam.
    Nie miałam co ze sobą zrobić. Gdzie pójść, z kim porozmawiać...Nawet gdzie się wtrącić. Za dużo kobiet okupujących mężczyzn...Za dużo mężczyzn okupujących kobiety...Cholera...Za dużo wszystkiego i każdego. Moje ciało nie było jedyne, nie byłam jedyna. Klienci spoglądali łakomie na kobiety w sukniach, obcisłych, krótkich...Nie na mnie w spodenkach i biustonoszu, z rozpuszczonymi włosami i trampkami na stopach. Byłam jak mała dziewczynka w dorosłym świecie. Nie musiałam i nie potrzebnie za pewne tu przyjeżdżałam. Spojrzałam na rury, przymocowane do scen...Te dla striptizerek...Może powinnam pójść w ślady matki? I dopiero po tym jak zostanę striptizerką, zacząć się kurwić.

    Julliet

    OdpowiedzUsuń
  55. Do: Norma
    [ haha:-) dobrze jest:-) ]
    Andrea całkowicie oddawał się przyjemności.
    Norma nie musiała martwić się tym, że mógłby jej nie zapłacić. Lubił ją, dobrze spełniała swoje zadanie i nie miał do niej żadnych zastrzeżeń.
    Poza tym Tajga zawsze płaci swe długi.[ GoT<3 musiałaam xd]
    On nie przejmował się tym, jak blondynka poradzi sobie z jego spermą. Sama się na to posała, wiec Andreanie miał zamiaru jej pomagać.
    Przygryzł dolną wargę oddając się przyjemności, a wolną dłoń położył Normie na włosach przyspieszając tempo pieszczoty.

    Andrea

    OdpowiedzUsuń
  56. Do: Andrea

    Przyglądała mu się, czekała aż odpowie. Bawiło ją że zastanawiał się wyraźnie, pewnie nad tym co powiedzieć, albo jak to ułożyć sensownie. Ciężko jej było ocenić co temu mężczyźnie chodzi po głowie.
    Dostała jednak zaraz odpowiedź i zachichotała cicho.
    - Dziś możesz nie dawać mi spokoju, wyjątkowo twój upór nie może mi przeszkadzać - miała uważać na niego. Doprawdy źle jej to szło, a przecież rozmawiała o tym, wiedziała jak to może się potoczyć. No nic, trudno.- cieszy mnie to bardzo - powiedziała nie odwracajc od niego ani na moment wzroku. Jak każda kobieta lubiła podobać sie innym, więc nie było co zaprzeczać.

    OdpowiedzUsuń
  57. Do: Rose
    Patrzy na nią. Patrzy, jak Rose dotyka jej warg i ma ochotę wykrzyczeć wszystko. Wie jednak, że Rose by to zniszczyło - świadomośc tego, co zrobił Rafael, co zrobiła ona i jak bardzo oni wszyscy są popierdoleni... Chce ją utulić w swoich ramionach, zabrać z tego miejsca, zrobić cokolwiek, żeby Rose była jej - tylko jej, znowu, żeby mogła patrzeć na jej orgazm, na jej uśmiech po, żeby znowu mogła przytulić się do niej i zasnąć spokojnie...
    Widać po niej, że boli. Widać przez sekundę, może dwie. Zaraz jednak B. odsuwa dłonie Rose od siebie i zerka w stronę sali.
    Musi ją zranić. Musi ją skrzywdzić, żeby nie zniszczyć świata, w którym żyje.
    - Rose... - szepcze tylko.
    Nie potrafi powiedzieć nic więcej. Chce, ale nie potrafi.

    OdpowiedzUsuń
  58. Do: Julliet

    Skończył jej się sok - i to chyba był powód, dla którego zdecydowała się w końcu ruszyć z miejsca. Odniosła pustą szklankę do baru, po drodze ignorując jakiś żałosny komentarz rzucony w jej kierunku. Zatrzymała się tuż obok dziewczyny, któą chwilę wcześniej widziała rozmawiającą z Rose i niby mimochodem rzuciła:
    - Całkiem niezłe przedstawienie, nie uważasz?
    Interesujące. I dość zabawne. Musiała przyznać, że jeśli Rose zależało na zwróceniu na siebie uwagi, to wyjście na scenę zadziałało perfekcyjnie. A sposób, w jaki tę scenę opuściła... Jeszcze lepiej.
    Nawet dla Cecile spędzenie całego czasu tutaj bez choćby odezwania się do kogokolwiek wydawało się być zbyt nudne. A tej dziewczyny nie kojarzyła, ale patrząc na strój, była pewna, że musi w Domu Grzechu pracować. Nowa?

    Cecile

    OdpowiedzUsuń
  59. Do : Ariana

    Andrea był zadowolony z tego, jak toczyła się ich rozmowa.
    Powoli, spokojnie, bez żadnego pośpiechu.
    Nawet po dzisiejszym wieczorze by nie przestał.I nie chodziło mu już tylko o zwykłe zaciągnięcie brunetki dołóżka. Doszły też inne powody, choć te jak na razie miały zostać tajemnicą.
    -Hm,nie tylko dziś - powiedział z uśmiechem. - Obiecałaś mi jeszcze kolację pamiętasz? - zapytał, patrząc Arianie w oczy i przysuwając się do niej odrobinę bliżej.

    Tajga

    OdpowiedzUsuń
  60. Do Betj
    Jaką ona była idiotką! Dzisiaj zrozumiała, co jest grane. Nie wiedziała, co z sobą zrobić.
    - Rozumiem... - powiedziała jedynie i ściągnęła z szyi łańcuszek. Zwykły bez żadnej zawieszki. Nie, nie dostała go od brunetki. To Rose dawała właśnie cząstkę siebie B. Nic więcej już nie mogła zrobić. Chciała odejść. Tym razem ona. Zraniona tak bardzo przez B. Przez pseudolesbijkę, która pieprzyła się z nią wyznając miłość, a później z jej facetem.
    - Bywaj... - odparła i odeszła. Odeszła z powrotem do garderoby gdzie przebrała się w granatową suknię. Złapała za kopertówkę i skierowała się do wyjścia.
    Dla niej przedstawienie się skończyło. Miało być miło jednak zamknęła za sobą pewien rozdział, który został zatytułowany: Beth.

    Rose

    OdpowiedzUsuń
  61. Do Cecile

    Nie zwróciłabym na nią uwagi, gdyby się nie odezwała. W końcu była jedną z kropelek otaczającego mnie, gęstniejącego z minuty na minutę tłumu.
    - Całkiem niezłe. - potwierdziłam jej słowa z rezerwą. - Zakończenie tego show jednak do tego "całkiem niezłe" się nie zaliczało...- wzruszyłam ramionami. Nie znałam tej kobiety, nie wiedziałam jak się do niej zwrócić.
    Po chwili wyciągnęłam ku niej rękę.
    - Julliet, June jeśli wolisz...

    Julliet

    OdpowiedzUsuń
  62. Do: Tajga

    Podobało jej się coraz bardziej. Uczucie upokorzenia, klęczenie tu przed nim, gdy popijał drinka i popychał jej głowę tak, jak miał na to ochotę. Najbardziej podobało jej się, gdy dopychał ją mocno do siebie, aż czuła jego męskość głęboko w gardle, a łzy pojawiały jej się w oczach. Błogosławiona głośna muzyka, nikt nie miał prawa słyszeć krztuszenia się gdzieś pod stołem.
    W zasadzie nic by się nie stało, gdyby ktoś to zobaczył. Może prócz fanek Tajgi. Ale jej reputacja nie byłaby bardzo nadszarpnięta. Bo czegóż by się tu spodziewać po masochistce, biegającej po imprezach bez majtek.
    Z penisem głęboko w gardle doczekała aż dojdzie, a potem zapięła mu rozporek i pojawiła się nad stołem. Część połknęła, ale nie mogła oprzeć się pokusie, by na chwilę uchylić usta i bezwstydnie pokazać Andrei co było w środku. Chciała teraz czuć się brudna i upokorzona. Była teraz jego, transakcja została dokonana i bardzo ją to cieszyło.

    OdpowiedzUsuń
  63. Do: Andrea

    To że nie chciał przestać już jej moglo sę jutro bardzo nie spodobać, to po prostu było uciążliwe. Chciała poflirtować, ale bez przesady. To nie musiało, albo i nie mogło skończć się w łóżku.
    - Pamiętam, pamiętam - przyznała, jak obiecywała to planowała dotrzymać obietnicy.- ale to tylko jedna kolacja, mówiłam, że na tym się skończy.- dodała spokojnie. Nich już ma, nastawiała sie na to, że ta kolacja nie będzie tak zła. Uśmiechnęła się lekko gdy Andrea przysunął się, sama chwilę wcześniej też to zrobiła więc teraz siedzieli może aż za blisko siebie.

    OdpowiedzUsuń
  64. Do: Norma
    Tajga wolałby to,co się wydarzyło, zostało tylko między nimi. Może i nie miał tłumów fanek, ale pewnie znalazłaby się jakaś kobieta, która byłaby wściekła za to, co robił. Tym bardziej, że już wszyscy tu wiedzieli, że jest z Amandą.
    GdyNorma wyłoniła się spod stołu i rozchyliła usta, mężczyzna uśmiechnął się lubieżnie, po czym brutalnie ją pocałował.
    - Może masz ochotę na drinka? - zapytał blondynkę z lekkim uśmiechem na ustach.
    Nie mieli gdzie się spieszyć.
    Castellano wiedział, że jego gotówka będzie ją trzymała przy nim przez cały wieczór.

    Tajga

    OdpowiedzUsuń
  65. Do: Ariana
    Dla niej to miała być tylko kednak kolacja. Dla niego, możliwość poznania brunetki o wiele lepiej.
    - Tak, obiecywałaś i pewnie dotrzymasz słowa -powiedział z delikatnym uśmiechem, kładąc jej dłoń na kolanie. Najwyżej dziewczyna ją odepchnie. -Możesz być jednak pewna, że tego nie pożałujesz i na pewno nie zapomnisz - dodał jeszcze.
    Ich znajmość nie musiała się skończyć w łóżku, ale mogla. Castellano bardzo na to liczył.
    Nie miała to być jego kolejna zdobycz, którą porzuciłby zaraz po.

    Tajga

    OdpowiedzUsuń
  66. - Tequila sunrise, jeśli można - odpowiedziała na jego propozycję dosyć bezpośrednio, gdy już przełknęła to, co miała w ustach. Miała cholerną potrzebę zmyć z języka jego słodkawo-gorzki smak. I wypłukać go z gardła. Nienawidziła gdy sperma oblepiała jej gardło. W zasadzie nie zdarzało się to zbyt często, więc chyba tym bardziej była podirytowana.
    - Jak ty też będziesz grzeczny, to pozwolę ci wsadzić go bez gumki nie tylko w moje usta. Jeśli będziesz chciał - zaproponowała mu do ucha, nie bojąc się, że brzmi dosyć bezpośrednio. W końcu właśnie obciągnęła mu pod stołem, po czym połknęła to co z niego... cóż, wyssała. Poza tym to był wieczór na bycie bezpośrednim. Wieczór bez majtek, w zalotnie krótkiej sukience.

    OdpowiedzUsuń
  67. Do: Juliett

    - Przyzwyczaisz się - skwitowała, wzruszając ramionami, stwierdzenie, że zakończenie niezłe nie było. W takich miejscach trudno było o pozytywne relacje, o utrzymanie ich przez dłuższy czas. To dlatego tak bardzo starała się oddzielać pracę w burdelu od całej reszty życia - gdyby tego nie robiła, niechybnie by zwariowała. O ile jeszcze mogłą twierdzić, że jest całkiem normalna.
    - Cecile - przedstawiła się, ściskając lekko wyciągniętą do niej dłoń. - June brzmi całkiem ładnie - dodała, uśmiechając się nieznacznie. Ciekawe, czy któreś z tych imion było prawdziwe? Dużo dziewczyn tutaj wybierało sobie imiona tylko do użytku w pracy, i w sumie to rozumiała, chociaż nigdy się na nic podobnego nie zdecydowała. Chociaż może powinna? To pewnie pomogłoby w nawet wyraźniejszym zaznaczeniu granicy...

    Cecile

    OdpowiedzUsuń
  68. Do: Andrea

    Spojrzała w dół na rękę mężczyzny. Przez myśl przeszlo jej kilka rzeczy, ale jednak nie zrobiła nic. Jakby w odruchu spojrzała na otoczenie, szukając pewnej osoby. Nie chciała by zrobiło się nieprzyjemnie.
    - dotrzymam, zwykle dotrzymuję - uśmiechnęła się, dziwne było to, że w jego towarzystwie dziś uśmiech prawie nei znikał z jej ust.- Jesteś zbyt pewny siebie, przeżyłam już wiele kolacji i jednej nikt jeszcze nie pobił...skąd założenie, ze tą z tobą zapamiętam? - chciała go lepiej poznać, chciała znać jego tok myślenia by łatwiej później było odtrącić gdyby poszło to za daleko lub za szybko.
    Łał, gdyby Ari wiedziałą, że nie dołączy do listy dziewczyn porzuconych od razu, może poczuła by się lepiej. Odrobinę.

    OdpowiedzUsuń
  69. Do Cecile

    - Miło mi zatem poznać Cecile, jakkolwiek te słowa brzmią wypowiadane w takim miejscu i przy takich okolicznościach. - uśmiechnęłam się do niej.
    Wredna, wymagająca lub po prostu pociągająca charakterkiem mogłam być dla klientów. Ze współpracownikami chyba nigdy nie będzie mi szło takie "postępowanie". Cecile bezsprzecznie pracowała w Domu Grzechu, choć sama nie wiedziałam po czym mogłam to wnioskować...
    - June, czerwiec...Czasem czuję się raczej jak zimowy miesiąc niż rozpoczęcie upragnionego lata. - mrugnęłam do niej, nawet nie musząc silić się na taki otwarty żarcik.
    Spojrzałam na jej strój i skrzywiłam się wyraźnie.
    - Cholera...Czy tylko ja tu wyglądam jak laska z ulicy, a nie z fajnego burdelu? - prychnęłam.

    [Ja już mówię Dobranoc także jak chcesz to jutro możemy dokończyć ;)]

    Julliet

    OdpowiedzUsuń
  70. Do: Norma
    Andrea uśmiechnął się słysząc jej słowa.
    - Zawsze jestem grzeczny, no prawie zawsze- powiedział z łobuzerskim uśmiechem, po czym wstał od stolika i ruszył do baru po drinka dla siebie i Normy.
    Wrócił po kilku minutachi usiadł jak najbliżej blondynki, stawiając przed nią szkalneczkę.
    - Na pewno nie będziesz niczego żałowała - wyszeptał jej do ucha, jedną dłonią obejmując ją nad oparciem kanapy, a drugą wsuwając między jej uda.
    Była wilgotna. To dobrze.
    Andrea zaczął delikatnie pieścić jej łechtaczkę kciukiem, jednocześnie wsuwając i wysuwając z niej dwa palce.
    Skoro ona sprawiła mu przyjemność, to dlaczego on miałby tego nie zrobić.

    Tajga

    OdpowiedzUsuń
  71. Do: Tajga

    Rozsunęła grzecznie uda, pozwalając mu wsadzać palce, gdzie tylko miał ochotę. Grzeczna, rozpustna Layla. Nie. Dla niego stała się już Normą. Zupełnie przypadkiem poznał jej prawdziwe imię. Ale trudno, nie sądziła, by to było jakimś zagrożeniem. Był i tak stałym klientem. I znał Beth. I recepcjonistkę, Melissę. Więc dotarcie do jej prawdziwego imienia zapewne niewiele go kosztowało. Gdyby tylko miał ochotę. Ale po cholerę? Bo czy była Normą, czy była Laylą - i tak teraz była jego. Za pieniądze ponoć przyjaźni nie kupisz, ale wilgotne towarzystwo na noc już owszem.
    Przygryzła dolną wargę, powstrzymując się od jęknięcia. Chwyciła za drinka i upiła dużego łyka, ale gdy wsunął w nią palce, prawie się zakrztusiła.
    - Dzisiaj jest wyjątkowy wieczór, a ja wyjątkowo nie trzymam się sztywno zasad - wyszeptała mu do ucha. - Chcę, żebyś zrobił ze mną wszystko, na co tylko masz ochotę. Spełnił najbrudniejsze fantazje, na które wcześniej brakowało ci odwagi - wyszeptała mu do ucha, przygryzając jego płatek. Chciała go. Była podniecona, nakręcona. Miała ochotę na naprawdę ostrą zabawę - zabawki, wiązanie, podduszanie, bicie i gorący wosk.

    OdpowiedzUsuń
  72. [Nie ma to jak zasnąć już na początku grupowego. Debbie wraca do gry :c ]

    Do: Rafael

    Podała mu whiskey z lodem tak, jak zamówił, ale nie zdążyła nawet odpowiedzieć na jego pytanie, gdy jej wzrok momentalnie spoczął na tańczącej na scenie Rose. Potem wszystko potoczyło się bardzo szybko: Rafael ściągający dziewczynę ze sceny, śmiechy na widowni i wzmożony ruch przy barze oraz zaciekawione i głośne rozmowy na temat dziewczyny szefa, która – oby! – była nową atrakcją dla gości. Z sum, które klienci wymawiali Debbie mogła wywnioskować, że jedni uznali ją za atrakcję płatną extra, drudzy za tanią dziwkę. Obu przypadkom się nie zdziwiła.
    Rafael zaczepił ją gdy podpijała po raz kolejny wódkę spod baru. Podniosła się spod blatu i zmierzyła go wzrokiem, bez słowa zabierając kurtkę i wyprowadzając go z klubu. W myślach skarciła się za fakt, że teraz wszyscy pomyślą, iż idą do jednego z pokoi.

    OdpowiedzUsuń
  73. Do: Debbie

    Było mu wstyd. Wszyscy patrzyli się to na niego, to na Rose. Aż w pewnym momencie podszedł do niego jakiś facet, zataczając sie na bar.
    - Ile bierze twoja dziewczynka na godzinę? - zapytał, zataczając mu się na ramię. Rafael nie potrzebował dużo - jego ręka poszybowała wprost do jego twarzy, mężczyzna zatoczył się na ziemię. Westchnął głęboko i spojrzał na ubierającą się Debby.
    Wyszli przed bar i od razu poczuł, jak zimny wiatr muska jego twarz. Potrzebował tego, zdecydowanie. Musiał odetchnąć. A Debby wydawała się najodpowiedniejszym towarzyszem tego wieczora.
    Odpalił nerwowo papierosa i przysiadł na murku.
    Nawet nie wiedział co ma powiedzieć. Do tej pory na jego twarzy jawiły się dwa, urocze rumieńce, który dodawały mu chłopięcego uroku.

    Rafael

    OdpowiedzUsuń
  74. Do: Rafael

    Debbie miała swoją opinię na temat ich związku, ale nie powiedziała jej na głos sama przed sobą musząc wpierw przyznać czy ta opinia bierze się z obiektywnych obserwacji czy z subiektywnych uczuć. Pociągnęła go za ramię, gdy uderzył w pijanego mężczyznę, pozwalając mu tym samym na uratowaniu resztek honoru. Nie musiał jeszcze bardziej udowadniać wszystkim zebranym, że coś pomiędzy nim i Rose jest nie tak, a ten taniec był tylko po to, żeby zrobić mu na złość. Usiadła obok niego na murku, zakładając kurtkę i zapinając ją do połowy, noce w Amsterdamie nie były jeszcze tak ciepłe.
    Spojrzała w stronę Rafaela zastanawiając się czy powinna coś powiedzieć. Nie, chyba nie, nie było odpowiednich słów, a pocieszanie wydawało się być ostatnim co kobieta powinna dawać mężczyźnie. Oni i tak byli wystarczająco mocno dumni. W chwilach słabości potrzebowali papierosa, alkoholu i paru przekleństw okraszonych kilkoma obitymi mordami. Lekko popchnęła go swoim ramieniem o jego i popatrzyła na niego wymownie.
    – Powinieneś tam wrócić zaciskając zęby i z dumnie uniesioną głową odpowiadać, że był to numer popisowy, jakbyś chwalił się tym, jaką piękną i zgrabną masz dziewczynę – odezwała się w końcu cicho.

    OdpowiedzUsuń
  75. Do: Debby

    - W zasadzie, to w dupie mam to, co sobie pomyślą - odparł, siedząc na tym murku i patrząc tępo w przestrzeń przed sobą, tak jakby szukał w niej odpowiedzi na wszystkie nurtujące go pytania. Westchnął głęboko, przenosząc na nią spojrzenie. Wygodnie ułożył głowę na jej kolanach. Miała bardzo wygodne nogi.
    - Ty byś się tak nie zachowała, prawda? - ni to zapytał, ni stwierdził i zaciągnął się papierosem. W jej towarzystwie zawsze był taki... Spokojny. Działała na niego co najmniej jak dobry blant, ale dobry blant nie potrafił przemówić mu do rozumu tak jak Debby. Ilekroć spędzał z nią czas czuł się taki... Normalny. Nie traktowała go jak szefa burdelu, a zwykłego faceta.

    Rafe

    OdpowiedzUsuń
  76. Po prawdzie nie ważne było czy wyskoczyłaby na środek sceny i świeciła gołym tyłkiem przed innymi mężczyznami wiedzac, że Aidan jest pośród nich. Ale ona nie była Rose, nie jej ten temat dotyczył.
    - Nie, ja bym się tak nie zachowała - przytaknęła po dłuższej chwili milczenia głaszcząc go po włosach, gdy położył głowę na jej kolanach. Chciała przycisnąć Rafaela do myśli na temat jego związku, nad jego przyszłością, nad jego sensem, ale wiedziałaby, że byłoby to nie fair nie tyle co do Rose, ale Aidana, którego też przecież darzyła uczuciem.
    - Rafael... - zaczęła - sami siebie niszczycie. Ciągniecie siebie w dół - domyślała się, że nie chciał teraz słyszeć moralizatorskiego wykładu, ale Debbie nie mogła być sobą gdyby nie starała się naprawić całego bożego świata.

    OdpowiedzUsuń
  77. DO: WSZYSCY, BETH, ROSE, NORMA
    Wszystko prezentuje się idealnie. Na scenie tańczą piękne striptizerki, a klienci, zachęceni promocją na darmowe drinki wydają trzy razy więcej pieniędzy, ile zaplanowali. Panie z piętra wyżej również przyjmują kolejnych biznesmenów skuszonych wyjątkową promocją, jednak bardzo często na tym korzystając, bo wyciągnięcie pieniędzy z portfela napalonego i pijanego mężczyzny nie jest żadnym wyzwaniem.
    Wszystko idzie po myśli szefa budynku, gdyby nie incydent spowodowany przez Rose - Rafe bardzo denerwuje się z tego powodu, a gdy podchodzi do niego facet z pytaniem ile twoja panienka bierze za godzinę? uderza go w twarz. Nie wie, że jest on szefem oddziału miejscowej policji. Jakby tego mało, po tym, jak Rafe obił mu twarz, zaczął dobierać się do Rose, ta odtrąciła jego zaloty - tak samo jak Norma i Beth, które odmówiły mu trójkąta.
    Jak się okazuje, ten wieczór nie był dla niego najprzyjemniejszy, więc postanawia się zemścić. Szybko zawiadamia swoich kolegów twierdząc, że trzy dziewczyny - NORMA PRESTON, BETH BLACK I ROSE DEEZ pobiły go i obrobiły z pieniędzy. Na interwencję nie trzeba długo czekać; już po chwili pod klubem zjawia się oddział policji. Funkcjonariusze wpadają do klubu by pojmać trzy dziewczyny. Robi się zamieszanie, nikt nie wie co się dzieje, a Rafael nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, że jego dziewczyna jest na komisariacie, bo beztrosko gawędzi sobie z Debby na murku.
    To ci impreza...

    MG

    OdpowiedzUsuń
  78. [I cu dalej?
    Czy Beth może z nerwów ich wszystkich wyzabijać, twierdząc, że jest Alicją? <3]

    OdpowiedzUsuń
  79. [lol CO? jak dobrze, że Norma właśnie obciągnęła pod stołem prawnikowi. Tajga ratuj, policzę ci na zniżkę studencką xD]

    OdpowiedzUsuń
  80. Spójrz do Administracji, Layla :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. fak, jak zwykle jestem spóźniona. no trudno. Norma się będzie bronić więc babskimi fochami.

      Usuń