2014/06/15

Gdy myślisz, że już nie może być gorzej…


Kiedyś radością napawał cię każdy promyczek słońca. Kiedyś śmiałaś się, gdy coś ci się udało. 
Kiedyś… Nie płakałaś. 

Nie zwracałaś uwagi na ubiór, chociaż nie można ci było zarzucić, że o siebie nie dbasz. Twoim pięknem były uśmiech i te iskierki w oczach. Włosy spinałaś w luźny kucyk, a na ramię zarzucałaś torbę. Cicho nuciłaś pod nosem… Pląsałaś po kuchni, na dworze, w sklepie…
A potem siadałaś koło mnie i czytałaś mi książkę. Zawsze ja ją wybierałam. Pamiętasz tę o księżniczce 
i brzydkim rycerzu? To była moja ulubiona. A potem wychodziłyśmy na spacer. Nawet gdy padało, zakładałaś mi taki płaszczyk i szłyśmy. Nie krzyczałaś, kiedy skakałam po kałużach. Brałaś mnie za rękę 
i przechodziłyśmy przez ulicę. Nie lubiłam tego miejsca. Samochody przemykały obok nas i nie chciały się zatrzymać. Raz jeden ochlapał mnie brudną i wodą. Popłakałam się, ale ty wyjęłaś chusteczkę i wytarłaś mi buzię. Dzięki tobie na mojej twarzy znowu pojawił się uśmiech. Zrobiłyśmy razem zakupy i wracałyśmy tą samą drogą. Gdy stałyśmy tak przed drogą, ścisnęłam cię mocniej za rękę. Pamiętam swoje słowa 
”Chodźmy teraz”. Wyszłam na ulicę, nie zauważyłam samochodu. Ty krzyczałaś, chciałaś mnie złapać, ale nie zdążyłaś. Słyszałam pisk opon, a potem mnie coś uderzyło. Przewróciłam się zbyt oszołomiona, by cokolwiek poczuć. Upadłaś koło mnie na kolana, kierowca wybiegł przed maskę. Ty płakałaś, on trzymał w ręku komórkę. Chciałam ci powiedzieć, że wszystko jest dobrze. Chciałam cię pocieszyć tak jak ty mnie, ale moje powieki stawały się coraz cięższe 
i cięższe… 

Najpierw usłyszałam. Dźwięki dochodziły do mojej głowy przytłumione, jakby spowolnione… Potem poczułam. Najtrudniej było zobaczyć. Powoli otworzyłam oczy, jednak oślepiona światłem zmrużyłam je. Mrugnęłam kilka razy. Zobaczyłam jak siedzisz z pogrążonymi oczami obok mojego łóżka. Musiałaś siedzieć koło mojego łóżka przez długi czas. Zmarszczyłam czoło próbując sobie przypomnieć co się właściwie stało. Chciałam coś powiedzieć, ale z mojego gardła wydarł się tylko skrzek. Od razu zwróciłaś na to uwagę. Zawołałaś coś do pielęgniarki. Przybiegła z lekarzem. Badali mnie, potem mówili coś długo i spokojnie. 
W sumie nie pamiętam o co im chodziło. Chciałam jak najszybciej wrócić do domu. Usiadłam powoli. Chciałam opuścić nogi na podłogę, jednak nie mogłam. Odrzuciłam kołdrę na bok, chcąc zobaczyć co się stało. Leżały bezwładne, nie zdolne do żadnego ruchu. Wtedy wszystko zrozumiałam.

Do domu wróciłyśmy po wielu dniach, może nawet tygodniach. Dali mi wózek, jednak nie taki jakbyś chciała. Widziałam niezadowolenie na twojej twarzy. Zaraz jednak znikło, nie chciałaś mnie martwić. Ja jednak zauważyłam. 
Powoli wszystko zaczęło się psuć. Wyrzucili cię z pracy. Wiedziała, że to przeze mnie. Za dużo czasu opuściłaś, musiałaś się mną zajmować. Znalazłam w koszu rachunki za mieszkanie. Nie starcza nam pieniędzy na czynsz… Wieczorami, gdy myślałaś, że śpię siadałaś koło mnie w fotelu, a na twojej twarzy pojawiał się strach. Strach przed jutrem. Bałaś się co przyniesie następny dzień. 
Musiałyśmy przenieść się do innego mieszkania. Jest mniejsze od poprzedniego: to zaledwie kilka pokoi. Przydzielono nam opiekunkę, na szczęście nie musiałyśmy płacić. Ty wtedy znikałaś na cały dzień. Przychodziłaś dopiero wieczorem. Szukałaś pracy. Jednego dnia nie wróciłaś na noc. Martwiłam się co mogło się wydarzyć. Ty jednak nic mi nie powiedziałaś. Widziałam jednak, że coś jest nie w porządku. Nie wiedziałam jednak co. Któregoś dnia powiedziałaś mi, że znalazłaś pracę. Tłumaczyłaś mi, że nie będzie cię często w domu. Miało to potrwać tylko trochę. Obiecałaś, że kupisz mi nowy wózek, a potem stąd wyjedziemy.
Czas twojej pracy jednak się wydłużał. Czasem do domu przychodzili jacyś dziwni panowie, zamykali się 
z tobą w pokoju, a mnie zabierała opiekunka. Rano już ich nie wiedziałam. Gdy pytałam się kto to był, ty milczałaś, jakbyś się czegoś wstydziła. Potem znowu opowiadałaś mi plany na przyszłość. Wtedy miałam wrażenie, że się usprawiedliwiałaś, że próbujesz pocieszyć samą siebie…

Teraz już się nie cieszysz. Teraz płaczesz bardzo często, nawet bez powodu. Twoje oczy często są szkliste,
tylko gdy wychodzisz z domu, udajesz pewną siebie.
Mnie jednak nie umiesz oszukać. Wiem, że coś się dzieje, jesteś inna niż kiedyś…
Teraz… już wszystko jest inaczej.



Anita Ross | 21 lat | starsza siostra Sarah | tancerka w klubie Lucky | V  sektor, choć nie wie w co się pakuje | w Domu Grzechu od tygodnia | mieszka w kawalerce z siostrą nie daleko miejsca pracy | klientów czasem przyjmuje w domu, częściej jednak oddaje się w Domu Grzechu | dawniej baletnica

                         

_______________________________________________________________________
Witam się serdecznie ze wszystkimi. Mam nadzieję, że taka karta pisana z perspektywy siostry może być. :)
Na wątki jestem jak najbardziej chętna. Szczególnie te z ciekawymi powiązaniami. 

4 komentarze:

  1. [Bry. Pracując w Lucky, tylko jeden sektor może obsługiwać, więc będziesz musiała wybrać (;
    I pytanie — w jakim wieku ta siostra?]

    Esther

    OdpowiedzUsuń
  2. [Cześć więc, przywitam się ładnie i zapytam czy może masz jakiś pomysł na powiązanie między naszymi paniami? :) ]

    Harper

    OdpowiedzUsuń
  3. [To można coś z tym pokombinować, zwłaszcza, że Anita w klubie pracuje od bardzo niedawna. Córka Esther ma lat osiem, to jeszcze nie taka wielka różnica. Jakby małe się dogadały, to i one choćby z musu się zapoznać musiały. I tu są dwie opcje — albo któregoś wieczoru spotykają się w Lucky (i mamy „ani słowa!” ze strony Esther), albo... Kiedy jeszcze Anita szukała pracy, Esther mogła jej niekoniecznie wprost, ale zasugerować takie a nie inne rozwiązanie.]

    Esther

    OdpowiedzUsuń
  4. [ z siostrą niedaleko* miejsca :)]

    Adelaida

    OdpowiedzUsuń