2014/06/09

W życiu najczęstsze są dwie sytuacje: albo coś spieprzyłeś, albo ktoś kazał ci spieprzać.

[1] [2] [3] [4]


 
Michaił Dmitrij Aristow
Wystarczy po prostu Misza
dwudziestopięcioletni Rosjanin
Młody biznesmen, dziedzic fortuny
Współwłaściciel rodzinnej firmy
Klient, stały bywalec sektorów I, IV, V
Biseksualny, żeby życie miało smaczek...
Porusza się po mieście BMWz4








Kiedy posiadasz co chcesz, gdy sięgasz po więcej...w końcu zatracasz granice zdrowego rozsądku. Bierzesz więcej i więcej, aż trafiasz na moment, kiedy dostajesz od życia w twarz. Budzisz się z pięknego snu, trafiasz w realne życie. Tak było w przypadku Miszy, od dziecka uczono go by brał co chce i nie wahał się nigdy. Czego się jednak innego spodziewać, gdy twoja rodzina zamieszana jest w ciemne interesy, gdy ojciec pociągając za sznurki rozstawia ludzi po kątach jak marionetki. Teraz mając dwadzieścia pięć lat, wie co to za interesy. Sam w nich uczestniczy, powoduje, ze na jego własne konto wpływa suma większa niż na konto ojca. Robi debila z własnego ojca, a robi to tak umiejętnie, że nikt nic nie zauważa. Swymi szarymi oczami obserwuje otoczenie, wie jak działać, kiedy i przy kim. Pieniądze traci na przeróżne rzeczy, głównie jednak opłaca apartament, urządza go coraz bardziej nowocześnie. Czasem podróżuje, korzystając z życia.
Od roku mieszka w Amsterdamie, załatwiając tutaj interesy, zarabiając i przepuszczając znaczne sumy w burdelu, ostatnio jednym konkretnym. Dom Grzechu przypadł mu do gustu przez kobiety jakie tam pracują.
Pan Aristow jest dżentelmenem, jest pewny siebie i potrafi oczarować rozmówców. Wiele osób łaknie jego towarzystwa, nie wiedząc, że ten mężczyzna nie jest tak przyjemny. Ma swoje demony duszy, coś co niszczy jego wizerunek, ale jedynie przy dziwkach. Jedynie osoby, które spędzają z nim noc wiedzą, że Michaił nie jest taki idealny. Jest cholernym gnojem, jest skurwysynem. Tak, tak to nie pasuje wam, ale pytajcie osoby znające prawdę, a zmienicie zdanie...
W wieku 25 lat dorabia się własnej fortunny, warto wiec chyba spytać gdzie to się skończy?

Bliscy | W przeszłości | Poznaj |
_________________________________
Nie mogłam się powstrzymać by nie dac tu Miszy.
Mam do niego pewien sentyment i akurat pasuje tu.
Poszukiwana jest dla niego ulubiona prostytutka,
oraz ktoś ważniejszy dla serducha Aristowa
obojętnie która płeć w drugim przypadku.
Teraz pozostaje mi jedynie zaprosić do wątków
Miszy nie trzeba sie bać, on nie gryzie... mocno. 
KP z czasem zrobi się obszerniejsza.

32 komentarze:

  1. [Dzień Dobry! To ja się przywitam i od razu o wątek i o pomysł zapytam ;3]

    Cosima

    OdpowiedzUsuń
  2. [ Okey. To jest dobry pomysł i od razu kojarzy mi się z robieniem z mojej Cosimy nimfomanki nie wiem czemu ale tak.
    To ja zacznę. Tylko jakie okoliczności? Nie wiem spotkają się gdzieś na kawie czy gdzie? Muszę wiedzieć jak zacząć ;3
    A u Ari... To jak pomyślę to też coś może wymyśle.]

    Cosima

    OdpowiedzUsuń
  3. [Życzę miłego blogowania, wątku nie zaproponuję bo męsko męskich nie prowadzę. I przypominam o punkcie 6 regulaminu :)]

    Rafe

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzisiaj był jeden z niewielu dni kiedy Cosima miała wolne. A że i Misza do którego zaczynała żywić głębsze uczucie, potoczne zwane miłością, też miał wolne no to miała się z nim spotkać. Próbowała je oczywiście wyprzeć, bo to raczej przyszłości nie miało, a poza tym... Nie chciała przez głupie zauroczenie tracić jego przyjaźni. Fajne było mieć przyjaciela. W tym obcym kraju. Mogła zacząć wszystko od nowa. Mogła znaleźć nowych przyjaciół, nowe towarzystwo. Czysta karta. Bardzo ją to cieszyło i postanowiła, że tym razem tego wszystkiego nie spieprzy po prostu.
    Siedziała już w kawiarni. Umówiła się z nim na kawę. Czekając na niego bawiła się telefonem. Cieszyła się na to spotkanie nie tylko dla tego, że będzie mogła się po prostu na niego bezkarnie gapić, ale dla tego, że rozmowa z nim sprawiała, że robiło jej się lepiej na sercu.
    Musi sobie go odpuścić. Po prostu musi. I już tak wmawia sobie to od paru dobrych miesięcy i zamiast się odkopywać to jeszcze bardziej się zakopuje. Cóż poradzisz jak masz słabość do ciemnowłosych typów?

    Cosima

    OdpowiedzUsuń
  5. [To ja proponuje niezdrowa, gejowska milosc. <3 Co Ty na to? ;D]

    Max de Troeye

    OdpowiedzUsuń
  6. - Cosima - znowu go poprawiła. Drażniło ją to niemiłosiernie kiedy ktoś skracał jej imię. Cos, Cosi, Sima, Com, Cosimusia. Nie ważne jak to skrócić i tak brzmiało idiotycznie. Nawet to Cosima i tak brzmiało wystarczająco idiotycznie nie trzeba było tego skracać. Po protu nie i już. Rozumiała jednak że ludzie kiedy chcą wyrazić swoje przywiązanie czy po prostu po spoufalać się to w wtedy skracali imiona. Czasami brzmiało to fajnie czasami... Okropnie. Tak samo jak Cosi . Oprócz tego skracanie jej imienia kojarzyło jej się z przeszłością której wolała nie wspominać. Nawet Misza nie znał całej prawdy.
    - Ekhm... Cóż. - odłożyła telefon i spojrzała na niego. Od razu zatapiając się w jego oczach. Na chwilę wyłączyła się a potem.... Potem otrząśnięta i zła na siebie zaczęła mówić.
    - Znów coś mi pod nogi kłody rzuca. Mam kłopoty... Eeee... Ale tym razem to na pewno nie jest moja wina. Po prostu... No to nie ja. A jak tam u ciebie ? - spytała i by ukryć swoje zawstydzenie upiła łyk wcześniej zamówionej kawy.

    Cosima.

    OdpowiedzUsuń
  7. [W końcu ktoś, kto bywa w sektorze V! To co, wąteczek? :>]

    Adelaida

    OdpowiedzUsuń
  8. [Mam taką oto wizję: Misza i Max tworzą gejowski, nieformalny związek. Łączy ich cholernie silna namiętność i coś pomiędzy chęcią posiadania siebie nawzajem bezwzględnie, a ustawicznym pragnieniem robienia sobie na złość i łamania serca. Zależy im na sobie, ale z drugiej strony w perfidny sposób dopuszczają się zdrady, co rodzi między nimi karczemne kłótnie, a jednocześnie sprawia, że pragną się jeszcze bardziej.
    Od tylu lat bloguję, ale ja z kolei nie miałam jeszcze ani jednego gejowskiego wątku, więc szczerze powiedziawszy nie mogę się tego doczekać. ;D]

    Max de Troeye

    OdpowiedzUsuń
  9. [Cześć!
    Pan ma cudowne tatuaże, a do tego jest naprawdę intrygującą postacią. Ciemne interesy przyciągają, nie ma co :)
    Niestety, ja mam tylko prościutki pomysł. Mianowicie połączyłabym ciemne interesy Miszy z "szukanie siebie" Samuliego. W końcu nie tylko Dom Grzechu dodawać może inspiracji. Czy mogłabym jednak dowiedzieć się czym konkretnie zajmuje się Misza?]

    Samuli - ciekawski i bez weny

    OdpowiedzUsuń
  10. [Druga postać? No nieźle :) Mam już wątek z Ari, więc kolejny z Twoim panem chyba będę musiała pominąć, żebyś się nie pogubiła, ale i tak witam kolejną postać! Wytrwaj tylko ;)]

    Finna.

    OdpowiedzUsuń
  11. [No więc... jakiemu facetowi na złość? XD
    I oczywiście, że pasuje. Czyli standardowo, jakieś tam spotkanie w sektorze V jako wątek, tak? :>]

    Adelaida

    OdpowiedzUsuń
  12. [A pewnie, że mogą mieszkać razem. ;D To będzie znacznie ciekawsze, wiesz, sytuacje w których jeden z nich kogoś sobie sprowadzi, a drugi pierwszego nakryje i tak dalej. xD Jeśli masz pomysł to zaczynaj, zaczynaj, bo aż się doczekać nie mogę. <3]

    Max de Troeye

    OdpowiedzUsuń
  13. [O, jak oni mieszkają razem, to niech w jego domu coś się dzieje. I nie, nie odmówię ci tej przyjemności zaczynania, czekam <3]

    Adelaida

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  15. [Hmm... Jak oszustwa to ciężko mi to trochę podciągnąć pod pomysł. Cóż... Może jeszcze na coś wpadnę :D]

    Samuli - smutny, gdyż brak pomysłu

    OdpowiedzUsuń
  16. - Ech... Moje problemy... To tylko moje problemy okey? Nie musisz się nimi martwić naprawdę. To po prostu przeszłość, która jest oczywiście szybsza ode mnie i wraca zanim ja cokolwiek zdążę zrobić. To gówniana sprawa. Nic co nie spotkało mnie wcześniej. - uśmiechnęła się smutno. On nie wiedział o jej przeszłości. Znaczy wiedział tylko, że musiała się odciąć dlatego tu przybyła. Nie wiedział co robiła. Nie wiedział, że robiła różne przekręty. Okradała ludzi. Handlowała podejrzanymi rzeczami. To na początku mogło wydawać się takie ekscytujące, ale im głębiej się w to zagłębiła tym trudniej było jej się wydostać z tego "kryminalnego świata". Nie chciała żeby o tym wiedział. Naprawdę nie chciała by ktokolwiek o tym wiedział. A jednak coś się działo, że pomału coś ją dopadała ta przeszłość.
    - Ach... To ty też jak widać masz przesrane. E tam. Zawsze pozostaje nadzieja, że a) się nie domyśli jednak, że to ty lub b) starzy ludzie umierają - przy tym ostatnim uśmiechnęła się. Był to żart. Od tak zażartowała. To trochę rozwiało jej ponure myśli.

    Cosima

    OdpowiedzUsuń
  17. Zawód Adelaidy nie był wymarzoną pracą i zarobkiem na życie. Planowała coś zupełnie innego: skończenie przydatnych studiów, zaczęcie normalnej pracy i zarabianie milionów, a u boku wspaniałego biznesmena z którym jeździłaby wszędzie, gdzie tylko by chciała. Wyszło tak, że wszystkie te plany się pokrzyżowały i wylądowała w burdelu. Ale przynajmniej nie byle jakim.
    Jak w każdej dziedzinie życia, tu też miała swoich ulubieńców. Jednym z nich był właśnie Misza. Nie dość, że za każde spotkanie z nim dostawała dużo pieniędzy, i to o wiele więcej niż powinna według dziwkarskiego “cennika”, to nie był jakimś starym, obskurnym typem, który nie ma żony i dlatego chodzi do burdelów, żeby ktoś się nim zajął. Bywali i tacy klienci, do których Sainsburry pałała czystą nienawiścią i możliwie jak najczęściej, gdy kojarzyła nazwisko, odwoływała spotkanie. A on był nie dość, że młody, to miał wspaniałe tatuaże, w które dziewczyna zawsze wpatrywała się, gdy w międzyczasie pieprzył ją. Lub w każdej innej chwili.
    Kolejnym plusem u Michaiła było to, że czasem zapraszał ją do swojego apartamentu. To było o wiele lepsze miejsce na takie spotkania, niż sektory w Domu Grzechu. Fakt, to tam spędzała większość czasu, ale przecież ile można?
    Początek nieco ją zdziwił. Myślała, że po prostu spokojnie wejdzie do środka a wtedy on się na nią rzuci i od razu przejdą do rzeczy. Ale wcale tak nie było. Przez chwilę nawet poczuła się jak kobieta, z którą miał romans, a nie zwykła prostytutka z burdelu, których niemało w Amsterdamie.
    - Tak. Wina. Najlepszego, jakie tylko masz. - rzuciła mu przeciągłe spojrzenie, po czym zdjęła swój płaszcz. Pod nim nie miała praktycznie nic, oprócz drogiej bielizny i kusej sukienki. Nawet nie wyglądała jak rasowa dziwka. Przynajmniej jeszcze nie. - Co dziś proponujesz? Chciałabym jakąś niespodziankę, coś nowego.

    Adelaida

    OdpowiedzUsuń
  18. Misza i Max stanowili związek o jakim mógłby rozpisywać się pisarz lubujący się w historiach trudnych związków. Oni byli klasycznym, a jednocześnie niecodziennym przykładem trudnego związku, gdzie uczucia mieszkały się niczym w młynie, a wyłonienie tego, które było najważniejsze graniczyło z cudem. Poznali się przypadkowo i zupełnie zwyczajnie - na imprezie, gdzie ich wspólny kolega poznał ich ze sobą. Max nigdy nie dowiedział się jakie zrobił wrażenie na Miszy, lecz sam doskonale pamiętał, że Misza zawrócił mu w głowie od pierwszego wejrzenia, ni mniej, ni więcej. Zaczęli się spotykać, a ich nieformalny związek przerodził się w wspólne mieszkanie oraz niezliczoną ilość kłótni o zdrady, których oboje się dopuszczali.
    Jeden chciał być lepszy od drugiego, jeden pragnął mieć drugiego na własność, a jednocześnie nie zmieniać niczego w swoim dotychczasowym życiu. Jako dwójka biseksualistów czuli pociąg również do kobiet i to one zazwyczaj stanowiły iskrę w ich niekończących się kłótniach. Max w tym wszystkim był jednak pewien jednego - zależało mu na Miszy i ilekroć ten go pocałował czy dotknął, był w stanie skraść dla niego księżyc.
    Ostatnia zdrada Miszy z kobietą pozostawiła w Maxie większą pustkę niż te wcześniejsze oraz obudziła chęć wyrządzenia mu takiej samej krzywdy jaką on wyrządził mu. Może właśnie dlatego sprosił sobie panienkę do ich domu i łóżka, by kochać się z nią głośno i czekać aż Misza wreszcie go nakryje.
    Tak się w rzeczy samej stało, a jego wściekłość spłoszyła dziewczynę ekspresowo. W biegu ubierała bieliznę i sukienkę, trzaskając drzwiami. Max zdawał się być jednak spokojny, gdy wstawał z łóżka, nie dbając o to, by ubrać chociaż bokserki.
    -Misza, to był odwet. Tylko tyle. Ona nic dla mnie nie znaczyła i dobrze o tym wiesz. Chciałem po prostu byś poczuł się tak, jak ja się poczułem, gdy zobaczyłem, że bzykasz tą szmatę - wyjaśnił, stając na przeciwko Miszy w pewnej odległości.
    Liczył się z tym, że może otrzymać policzek, że zaraz rozpoczną się krzyki i wyzwiska. To była codzienność w ich związku i zdołał się już do niej przyzwyczaić.

    Max de Troeye

    OdpowiedzUsuń
  19. [Amanda się przywita i od razu o wątek zapyta :D]

    A. Berg

    OdpowiedzUsuń
  20. [Można im strzelić friends with benefits :> bo coś mi mówi, że Amanda to będzie w niebo wzięta mając go między swoimi nogami :D a w dodatku oboje lubią zabawy na ostro, więc na pewno się dogadają, ale żeby nie było czasami mogą po prostu coś zjeść, pogadać i tak dalej, więc może, żeby nie tak od razu w pierwszym wątku to Misza wpadłby do niej na kolację właśnie pogadać? XD]

    Amanda

    OdpowiedzUsuń
  21. [Ha Amanda mu ulega w innych sferach, więc może go i do domu wpuścić XD ogólnie to chciałam wybłagać od Ciebie zaczęcie, bo piszę z telefonu i zaraz mnie nerwica trafi... :3]
    A. Berg

    OdpowiedzUsuń
  22. [Witam i zapraszam do siebie pod kartę! :)]

    OdpowiedzUsuń
  23. Nic dziwnego, że dziewczyna, która chwilę wcześniej uprawiała z Max'em namiętny seks, a której notabene imienia nawet nie pamiętał zniknęła w tempie natychmiastowym, natknąwszy się na gniew Miszy. Gdyby Max go nie znał, no i nie był facetem, też mógłby poczuć pewien respekt, tym bardziej, że jego partner potrafił być wówczas wyjątkowo nieobliczalny.
    Max nie musiał być geniuszem by dostrzec, że swoim postępowaniem zranił Miszę do żywego. To w jakiś niespotykany sposób jemu samemu także przysporzyło smutku, co okazało się być swoistym zaskoczeniem. Jeszcze chwilę wcześniej nie myślał o konsekwencjach, oddając się przyjemności z dziewczyną, która zwyczajnie miała na niego ochotę i nie oczekiwała w zamian niczego poza dobrym seksem. Jemu to odpowiadało. Misza także sprawił mu ból, gdy przespał się z jakąś przypadkową dziewczyną, a co gorsza przez kilka kolejnych kłótni w ciągu tych dwóch tygodni zawsze o to samo nie potrafił zrozumieć tego co zrobił źle. Max w końcu przestał mu to tłumaczyć, decydując się na wykorzystanie jego własnej broni.
    Wciągnął na siebie bokserki i wyszedł za Miszą do kuchni, a gdy ten wyręczył mu pudełeczko i wyszedł do sypialni, Max do złudzenia przypominał słup soli. W środku znajdował się najprawdziwszy Rolex Black Titan. Zegarek był porażająco piękny, a jego cena pewnie zwalała z nóg. A dodatkowo dzisiaj mijało sześć miesięcy ich... związku. A on o tym zupełnie zapomniał.
    Zaczerpnął dwa głębokie oddechy, ściskając między palcami pudełeczko z zegarkiem, po czym wszedł do sypialni, patrząc na Miszę, który leżał na swojej części łóżka, gotowy do spania.
    -Nie powinieneś mi tego kupować. Nie dlatego, że przespałem się z tą laską. To był odwet i doskonale o tym wiesz. Chodzi mi o to, że ten zegarek musiał kosztować fortunę, a ja... nic do ciebie nie mam, Misza. Najlepiej będzie jeśli go oddasz. A jeśli nie chcesz oddawać, to noś go sam. Będzie świetnie wyglądał na twoim nadgarstku, jestem tego pewien - powiedział, podchodząc powoli do szafki nocnej przy głowie Miszy i kładąc tam zegarek. Wycofał się i także położył do łóżka, by po chwili przytulić się do jego pleców. - Daj spokój. Nie pierwszy raz coś takiego sobie zrobiliśmy. Jedna zdrada napędza drugą, przez cały czas... Wiesz o tym przecież - wyszeptał, całując lekko jego kark.
    Misza pachniał tak samo jak zawsze. Pięknie i męsko. Ten zapach niezmiennie kojarzył mu się z dniem, w którym się poznali.

    Max de Troeye

    OdpowiedzUsuń
  24. - Zawsze mogę ci z nim pomóc. No wiesz. Z uśmiercaniem niewygodnych ludzi. Znam się na tym. Najważniejsze jest żeby nie zakopywać zwłok w ogródku najlepiej spopielić ciało albo przerzucić przez maszynkę do mięsa. Polecam chodź po tym sposobie dużo sprzątania. Zawsze można go otruć. - powiedziała nadal niby żartując ale ona nie mógł wiedzieć że mówi całkiem poważnie. Oczywiście Cosima nie planowała zabójstwa jego ojca. Tak tylko próbowała dać mu pomysł na pozbycie się zwłok. To jeszcze nic złego.
    - Będzie dobrze. Starzy ludzie mają to do siebie że często są podejrzliwi ale... Cóż... Raczej on sam się nie skapnie. Raczej. Dobra porozmawiajmy o czymś wesołym na przykład o pogodzie - Cosima wyjrzała przez okno była kompletna parówa - No dobra. Pogoda jest okropna. Za duszno. - uśmiechnęła się

    Cosima

    OdpowiedzUsuń
  25. Misza był cholernie zaborczym facetem, ale jak na ironię losu Max tą jego zaborczość uwielbiał. Sprawiała mu jakąś dziką przyjemność, pobudzała jego zmysły i sprawiała, że pragnął więcej brutalności, więcej jego wściekłości. Oboje dawali sobie tego w takich samych ilościach i oboje widzieli w tym coś rozkosznie ciekawego. To było coś, co odróżniało ich od innych par tej samej płci.
    Jego pocałunki, tak twarde i mające oznaczać, że zaznaczał nimi swoją strefę, której żadna kobieta, ani mężczyzna nie powinni tykać rozpalały w nim żądze tak silne, że aż ciężko to sobie wyobrazić. Nim jednak to wszystko na dobre się zaczęło, zapach kobiety na ciele Max'a zniszczył wszystko.
    -Daj mi pięć minut - rzucił, wychodząc z łóżka. Prysznic zajął mu dokładnie tyle, ile powiedział, a zapach damskich perfum został zastąpiony przyjemnym, świeżym zapachem ich ulubionego żelu pod prysznic. Drobne kropelki wody osiadły na jego ramionach, kapiąc z mokrych włosów. Wracając do Miszy wyglądał lepiej, niż przez cały dzień.
    Położył się na swoim miejscu, przeczesując palcami włosy Miszy i uśmiechając się lekko, kącikami ust. Uniósł się na ręce i pocałował go z całą swoją namiętnością, pragnąc by pogodzili się tak, jak zawsze to robią. Tego oboje potrzebowali, bo jedno było pewne: takich doznań jakie mieli ze sobą, nie była w stanie zafundować im żadna kobieta.

    Max de Troeye

    OdpowiedzUsuń
  26. Oni mieli określony sposób na siebie. Po jakimś czasie przyzwyczaili się po prostu do tego, że nie przypominali słodkich, zapatrzonych w siebie gejowskich par. Oboje mieli niezłe charaktery, oboje nie potrafili w porę odpuścić sobie, by nie było kolejnych szarpanin, kolejnych kłótni i wyzwisk. Można by uznać, że zupełnie do siebie nie pasowali, skoro kwintesencją ich związku były zdrady i karczemne awantury, ale właśnie to dodawało smaku temu wszystkiemu... ten dreszczyk emocji sięgania po zakazane jabłko.
    -Mamy już to do siebie, że potrafimy w cudowny sposób uspokajać siebie nawzajem - wyszeptał między kolejnymi pocałunkami. Czuł jak jego męskość twardnieje, jak Misza ociera się o niego w sposób nie pozostawiający złudzeń co do dalszego biegu wydarzeń.
    Max przewrócił go w jednej chwili na plecy, zdzierając z niego bokserki i z lubością patrząc na idealne ciało swojego kochanka, pokryte w sporej mierze dziełami sztuki w postaci tatuaży. Ujął jego penisa w dłoń i zaczął wykonywać szybkie posuwiste ruchy skórki, czując jak w szybkim tempie rośnie mu w dłoni. Misza był taki przystojny, tak władczy, tak silny, a to odpowiadało dokładnie temu samemu, co prezentował on. Może dlatego w łóżku zawsze w pewien sposób ze sobą rywalizowali, co skutkowało ostrym rżnięciem przez całą noc.
    Max pochylił się nad Miszą i przejechał językiem po jego szyi, a następnie poznaczył ją kilkoma soczystymi, wilgotnymi pocałunkami, chcąc by za chwile był już maksymalnie podniecony.

    Max de Troeye

    OdpowiedzUsuń
  27. Uwielbiał go takiego... potulnego, maksymalnie podnieconego, rozochoconego do czegoś więcej, spragnionego. Patrzył na niego kątem oka, nie przerywając pocałunków na szyi i słuchając jak wypowiada jego imię z urywanym oddechem. Straszliwie powoli zsuwał się w dół, całując jego obojczyki, następnie mostek i brzuch. Najdłużej zatrzymał się przy żebrach, których dotykanie niejednokrotnie doprowadzało go do szaleństwa. Zjeżdżał jeszcze niżej, dochodząc do podbrzusza i ręką dalej pobudzając twardego jak skała penisa, który swym rozmiarem był naprawdę imponujący. Językiem musnął pachwiny, spojrzał podnieconym wzrokiem na jego przystojną twarz i zanurzył żołądź jego męskości w swoich ustach. Zaczął ją delikatnie ssać, ważąc w palcach jego ciężkie, duże jądra. Podobno żaden facet nie potrafił tak dogodzić kobiecie jak druga kobieta, bo jedna wiedziała co sprawia jej przyjemność i mogła to z łatwością zastosować u drugiej. Z mężczyznami było podobnie. Max wiedział jakie pieszczoty zawsze sprawiały mu najwięcej przyjemności, więc chciał by i Misza tego doświadczył. Zawsze lubili sobie więcej dawać, aniżeli brać.
    Przesunął usta niżej na jego twardej, grubej męskości, biorąc go głębiej. Wodził językiem po aksamitnej, delikatnej skórce okalającej nabrzmiałe żyły, badał je, pieścił. Ssał go mocniej, wykonując posuwiste ruchy głową i wsłuchiwał się w erotyczne dźwięki jakie z siebie wydawał.
    Uwielbiał go za to, że dla całego świata potrafił być sukinsynem, ale w łóżku z nim pokazywał jaki jest w środku. Nie krył się z tym, kiedy było mu dobrze, potrafił powiedzieć otwarcie czego pragnie, a jednocześnie wychodził ze skóry, by odpłacić się taką samą przyjemnością Max'owi.

    Max de Troeye

    OdpowiedzUsuń
  28. Dominacja dawała władzę. Władza była potęgą. A Max lubił od czasu do czasu móc nasycić się świadomością zdominowania Miszy. Oboje byli dość silny, by raz za razem się pokonywać we wszystkich sferach życia. Gdy jeden z nich kapitulował, dając drugiemu wolną rękę, był to wyraz bliskości i ufności. Mimo tak licznych zdrad, mimo tylko kłótni i zawodów łączyła ich wzajemna ufność w siebie i to, że nie skrzywdzą się w tak intymnych i ważnych chwilach.
    Misza był okazem najczystszego piękna, a Max mógłby do końca świata patrzeć jak mięśnie pod jego wytatuowaną skórą napinają się i rozluźniają raz za razem, gdy było mu dobrze. Cokolwiek robił podczas seksu, robił to wyłącznie dla niego, dla jego przyjemności i satysfakcji. Każde ich współżycie dla Max'a było także batalią o to, by udowodnić Miszy, że jest lepszy niż jakakolwiek kobieta, bo może mu dać to, czego od nikogo innego nigdy nie dostanie.
    -Dobrze wiesz, że chcę - powiedział z szelmowskim uśmieszkiem, przejmując od Miszy paczuszkę z prezerwatywą i wprawnymi palcami zakładając ją na swojego członka. Odwrócił swojego partnera tyłem, sięgając jeszcze do szafki po jeden z owocowych żeli nawilżających, który napuścił sobie na palec, a następnie równomiernie rozsmarował między umięśnionymi pośladkami Miszy. W końcu zacisnął obie dłonie na jego biodrach i powoli wszedł w niego, natychmiast czując przyjemne gilgotanie na główce swojego penisa. Postanowił być z początku delikatny, wiedząc, że gdy jego partner będzie gotowy na nieco ostrzejszą zabawę, da mu o tym znać. Zawsze zaczynał delikatnie, by później skończyć w brawurowo dobry sposób.
    -Dobrze ci? - spytał, poczynając wykonywać powolne ruchy bioder.

    Max de Troeye

    OdpowiedzUsuń
  29. [Z Miszą mówisz? Zdaję sobie sprawę z tego, że prowadzenie dwóch postaci na raz może być ciężkie, chociaż zazwyczaj autorki wolą zostawać przy swoich żeńskich postaciach, no ale...
    Co do wątku z Twoim panem, to mam mieszane uczucia, głównie dlatego, że on jest tak podobny do mojej Finny pod każdym wręcz względem. Przez to nie wiem, czy to dobrze, czy raczej źle. Bo to podobieństwo może ich właśnie do siebie zbliżyć, albo wręcz przeciwnie, mogą się nawzajem traktować jako konkurencję i przez to będą panować między nimi niezłe zgrzyty. Możemy jednak chyba założyć, że poznali się poza DG, na jakimś przyjęciu, czy czymkolwiek na czym bywają takie zapatrzone w siebie snoby, dopiero później odkrywając swoje drugie oblicze.
    Nie wiem właśnie tylko, jak lepiej będzie to rozegrać, bo wiadomo, że typowo negatywne wątki nie trwają zbyt długo, bo nikt nie ma ochoty takich prowadzić. Więc czekam na Twoją odpowiedź w tej sprawie, może razem coś zdziałamy.]

    Finna.

    OdpowiedzUsuń
  30. [Chyba, że tak :) W razie czego, zawsze możesz spróbować sił z nową postacią, jak cię na taką natchnie ;D
    Relacja dość skomplikowana, ale myślę, że podołam, poza tym, moja Finna by dłużna nie pozostała, jeśli on robiłby wszystko, żeby ją wkurzyć, więc w pewnym sensie będzie mógł liczyć na wzajemność. Zacznę, bo aktualnie wszystkie wątki z jakichś powodów mi się pourywały, a, że sesja trwa, to muszę się skupić na czymś innym poza nauką ;]

    Rok. Dokładnie rok temu stało się jasne, że nie każdy pada na kolana, przed wspaniałą Finną van Dijk. To oczywiście, stało się jasne dla niej, bo kobieta wcześniej nawet nie dopuszczała do siebie myśli, że ktokolwiek może traktować ją z góry, tak, jak to ona zazwyczaj traktowała innych. A jednak. Michaił Aristow, inwestor od siedmiu boleści, zadufany w sobie, zarozumiały, wkurzający dupek, który z jakichś niewyjaśnionych powodów lubił dokuczać swojej rówieśnicy. Patrząc na niego, Finna czuła się jakby patrzyła w źle ubrane lustro. Podobno ludzie zbyt podobni do siebie nie potrafią żyć w symbiozie, ale szczerze powiedziawszy, gdyby nie sposób, w jaki mężczyzna ją traktował, dziewczyna z pewnością byłaby w stanie go polubić. Ale nie. Oczywiście, że nie. Bo on musiał już na wstępie ją zaatakować, zniszczyć jakiekolwiek szanse na nawiązanie przyjaznych więzi, a nawet współpracę handlową. Michaił z jakichś względów lubił komplikować sobie życie.
    Finna nigdy nie optowała za traktowaniem innych ludzi w taki sposób, w jaki oni traktowali ją. Ale w tym przypadku zrobiła wyjątek, bo rodzina van Dijków nie udawała, że deszcz pada, kiedy ktoś im pluł w twarz. Dlatego z czasem, to już nie tylko on dogryzał brunetce głupawymi tekstami, a oboje zaczęli na siebie warczeć, nawet w najmniej odpowiednich momentach, jak uroczyste bankiety. Ludzie wokół nich śmiali się, że muszą być naprawdę świetnymi przyjaciółmi, ale osobiście Finna nie odbierała ich relacji w taki sposób i dziwiła się, że ktokolwiek może widzieć ich w takiej roli.
    Lubiła spędzać czas w Lucky. Wypić dobrego drinka, spotkać znajomych, w przypływie sił skoczyć na górę i zaliczyć jakąś dziwkę. Problem był jeden - on też tam był.
    Widziała go już w momencie, kiedy wysiadł z taksówki na rogu ulicy. No tak, żeby nie było wiadomo, gdzie konkretnie się wybiera. Z kolei on jej nie zauważył, a może tylko udawał, bo nie chciało mu się z nią gadać.
    - Idziesz na dziwki, Aristow? Jakie to słodkie, żadna małolata w barze nie dała się dziś nabrać na Twoje kretyńskie zagrywki? - spytała, przywołując na usta nieco kpiący uśmieszek.

    Finna.

    OdpowiedzUsuń
  31. [Ciekawy pan. Bywa może czasami w klubie Lucky? Mogliby się znać, ale także dopiero poznać. Np. Harper by się do niego przysiadła, zagadując?]

    Harper

    OdpowiedzUsuń
  32. [Bez łóżkowych ekscesów :) Poflirtować może, ale raczej nic poza tym :) To kto zaczyna? :)]

    Harper

    OdpowiedzUsuń