2014/06/11

I'm sel­fish, im­pa­tient and a lit­tle in­se­cure.

26 lat || 25 czerwca 1988 rok; słoneczna Hiszpania, Barcelona || w Holandii od lat ośmiu || manager Klubu Lucky tam spotkać ją można najczęściej... bo tak sobie ukochała || stanowcza kobieta, która lubi ulegać
I ma­ke mis­ta­kes, I am out of con­trol and at ti­mes hard to han­dle. But if you can't han­dle me at my wor­st, then you su­re as hell don't de­ser­ve me at my best. 
Każdy problem załatwia dyskretnie, bo przecież dyskrecja i zadowolenie klienta są najważniejsze w branży, a to właśnie do niej należy zapewnienie gościom, którzy słono płacą za przekroczenie progu ów dobytku rozpusty komfortu. Niezadowolonych klientów zaprasza do swojego biura, by spokojnie omówić problem. Wspomnieć tu należałoby, że omówić, w uznaniu panny Berg nie we wszystkich przypadkach oznacza konwencjonalny sposób nawiązywania międzyludzkiej konwersacji i rozwiązywania problemów, chociaż... nikt nie powie, że nie, bo usta również wtedy wchodzą w grę... Zadowolenie klienta i dyskrecja, if you know what I mean. Nikt jak dotąd nie uskarżał się na jej pracę, więc w gruncie rzeczy stwierdzić można, że jest ona odpowiednią osobą na odpowiednim miejscu. Potrafi w sposób dyplomatyczny rozwiązywać konflikty między pracownikami, nie sieje wokół siebie postrachu, chociaż jeśli tylko uzna to za stosowne stanie na głowie, żeby wywalić Cię na zbity pysk. 





Joł :3
cytaty M. Monroe
gif z tumblra

90 komentarzy:

  1. [Skoro sie wita to i ja przywitam :) Wątek można jakiś skręcić, nie wiem czemu najbardziej zainteresowała mnie wiadomość w KP Amandy o tym, że jest nimfomanką xD No, ale poważniejąc. Jakoś trzeba byłoby ich powiązać chociaż nie wiem jak.
    Choć niby można by zrobić tak, że w klubie w którym dziewczyna jest managerem, Misza pojawiałby sie często i może by tu jakieś bliższe kontakty zrobić ;P albo coś całkiem neutralnego, zwyczajną znajomośc bo i taka sie przyda Aristowowi]

    OdpowiedzUsuń
  2. [No powinna być wniebo wzięta xD Każda by się cieszyła mając takiego Miszę między nogami xDDD Można zrobić jak mówisz :D
    Może wbić do niej na kolację, jesli chcesz Aristowa w mieszkaniu Amandy bo to ryzykowne, wpuścić go do mieszkania...to taki niegrzeczny chłopiec XD zaczniesz, czy ja mam? czego wolę dziś wyjątkowo naprawdę uniknąć]

    OdpowiedzUsuń
  3. [Cześć. ;3]

    Viktor Vermaelen

    OdpowiedzUsuń
  4. [Lecimy! Viktorem też Amanda pomenadżeruje? :D]

    Viktor Vermaelen

    OdpowiedzUsuń
  5. [Zamiana ról... huh, a co przez to rozumiesz? ;3 W czym Viktor miałby porządzić?]

    OdpowiedzUsuń
  6. [Pobiją się? :D]

    Viktor Vermaelen

    OdpowiedzUsuń
  7. [My tu tak gadu-gadu, a powinnyśmy wątek ruszyć! To co, pani manager wezwie Viktora na pogawędkę w cztery oczy?]

    Viktor Vermaelen

    OdpowiedzUsuń
  8. [Twoja postać w pozytywny sposób kojarzy mi się jakoś tak z bohaterką nowego filmu pod tytułem "Wilgotne miejsca". ;D Gif zwala z nóg. <3]

    Max de Troeye

    OdpowiedzUsuń
  9. [Ryzykowany pomysł, bo nie wiem jeszcze, jak tamten wątek się skończy, poza tym to ONA ZAWINIŁA. ;D Chyba że Amanda po prostu potrzebuje pretekstu do przywołania do siebie Viktora. ;> A co do romansu, huehue, możliwe, możliwe.]

    Viktor Vermaelen

    OdpowiedzUsuń
  10. [Haha, mam nadzieję, że nie obraziłam Cię tym porównaniem do "wilgotnych miejsc", ale poważnie tak mi się skojarzyło. ;D Kminimy jakieś szersze powiązanie, czy po prostu Max ma być jednym z tych niezadowolonych klientów? xD]

    Max de Troeye

    OdpowiedzUsuń
  11. [A chcesz zacząć? :3]

    Viktor Vermaelen

    OdpowiedzUsuń
  12. [Ja bym chciała coś mega skomplikowanego, takiego wiesz, spędzającego sen z powiek im obojga. Jeśli świta Ci coś w głowie to wiedz, że może to być dosłownie wszystko, bo ja tam jestem otwarta na szalone relacje. ;D]

    Max de Troeye

    OdpowiedzUsuń
  13. [Wiesz co? Podoba mi się to. Relacja całkowicie pozbawiona seksualności. To coś, czego jeszcze tutaj na tym blogu Max nie ma, więc jestem jak najbardziej za. Poza tym wiesz, on jest w nieformalnym otwartym związku, także spokojnie. ;)]

    Z ludźmi było jak z porami roku - przychodzili i odchodzili, zmieniali się płynnie w życiu każdego człowieka. Jedni zostawali na dłużej, przestając być porą roku, inni odchodzili szybciej niż wiosna, lato, jesień lub zima zdołałyby się skończyć. Max uważał, że warto żyć tylko dla tej pierwszej grupy ludzi, bo druga nie była warta zachodu. On w swoim otoczeniu miał niewiele takich osób o których mógłby powiedzieć, że są ponadczasowo i bezwzględnie.
    Jako fordanser restauracji "Aurore" każdego wieczora poznawał co najmniej kilka nowych osób. W większości byli to kobiety, lecz czasem ów kobiety przedstawiały mu swoich mężów, a mężowie zapraszali go do stolika i tak przemijał kolejny wieczór. Jako stały bywalec Domu Grzechu i klubu "Lucky" w tamtejszych kręgach także był znany, a opinia o nim była tak rozległa jak Ocean Spokojny. Jedna grupa uważała go za świetnego faceta, by inna nienawidziła z najrozmaitszych powodów. Max miał to szczerze gdzieś.
    Amanda Berg była właśnie jedną z tych kobiet, którą poznał w klubie "Lucky". Piastowała tam zaszczytne miejsce menadżerki, a jej zadaniem między innymi było użeranie się z napitymi i niezadowolonymi klientami, którym striptizerka nie dała się zerżnąć. On także był jednym z takich facetów, spity w trupa i oburzony. W takich okolicznościach się poznali.
    Od tamtego momentu widywali się regularnie. Max często zachodził do jej biura by pogadać i nierzadko zaprosić ją też na kolację. Amanda i Max upodobali sobie wspólne wyjścia głównie dlatego, że ich do siebie zbliżały. Dobrze czuł się w jej towarzystwie i przypuszczał, że w tej kwestii znajdował wzajemność, bo jak trafnie zauważył, Amanda często w jego obecności się uśmiechała i była tak pogodna, jak tylko mógł sobie wymarzyć.
    Chociaż była niezaprzeczalnie piękna i przykuwała wzrok wszystkich mężczyzn, w tym także jego, Max nie śmiał odczuwać względem niej czegoś erotycznego, czegoś co mogłoby go popchnąć do uprawiania z nią seksu w byle jakim miejscu. W tym przypadku nie musiał rżnąć jej na biurku, by być usatysfakcjonowany spotkaniem. Miała sporo do zaoferowania w rozmowie lub nawet momentach milczenia. Czasem cieszył się, że mógł tak zwyczajnie posiedzieć z nią i pomilczeć, czasem złapać za dłoń i uśmiechnąć się do samego siebie.
    Myślał o niej częściej niż powinien i wielokrotnie czuł, że traci grunt pod nogami, gdy podczas wolnych wieczorów pisał z nią wiadomości tekstowe lub dzwonił, by usłyszeć jej głos. Lubił być z nią blisko, a to co się miedzy nimi rodziło z dnia na dzień coraz bardziej go satysfakcjonowało.
    Był wieczór. W "Aurore" jak zawsze panował tłok, lecz Max już podczas tańca z kolejną partnerką dostrzegł siadającą przy barze Amandę. Wyglądała oszałamiająco, więc zaraz po skończonej piosence podziękował kobiecie w średnim wieku i podążył do baru, by po chwili zasłonić Amandzie oczy i pochylić się nad jej uchem.
    -Czy zechce pani zatańczyć ze mną kizombę? - spytał cicho, a szelmowski uśmieszek błądził po jego wargach.
    Zaledwie chwilę później weszli na parkiet, zaczynając ruszać się powoli w rytm piosenki "Tell me". Max przycisnął Amandę do siebie, układając dłoń na jej lędźwiach i oboje stali się sensualną jednością, gdzie ich policzki, dłonie i ciała nie chciały się rozdzielić.

    Max de Troeye

    [Mam nadzieję, że może być. ;)]

    OdpowiedzUsuń
  14. Jego znajomość z Amandą, opierała się na przyjaźni, lecz z czasem wyszła poza normalne granice. Misza sam nie wiedział kiedy na to pozwolił, ale jednak się stało. W jakiś sposób panna Berg działała na niego. Rosjanin był wyczulony na wdzięki kobiet i nie potrafił zignorować kobiety, która już zwróciła na siebie jego uwagę. Tak też było z Amandą, jednak zdołał się opanowac i nie zrobił z niej zabawki na jedną noc. Częściej rozmawiał z nią, wychodził na kawę, obiad lub kolację, rzadziej decydował się doprowadzić ją do jęku. Zbyt ją chyba szanował, a to było już coś. Aristow ze swoim uszkodzonym kręgosłupem moralnym, raczej gdy dawał się poznać taki jak był naprawdę był jedynie arogancki i nie zwykł okazywać szacunku otaczającym go ludziom.
    Dziś jednak jedynym jego planem było wpaśc do Amandy na kolację, w domu przebywał mało czasu przez ostatnio napiętą atmosferę dlatego kiedy Berg zadzwoniła i zaproponowała kolację, nawet nie zastanawiał się, a na potwierdzenie tego poczuł jak burczy mu w brzuchu. Mało ostatnio jadł, więcej opijał się kawą by egzystować jakoś.
    O umówionej godzinie pojawił się przed drzwiami jej mieszkania, kupił dobre wino i bukiet 20 herbacianych róż. Jak zwykle nie chciał przychodzić z pustymi rekoma, a kwiaty lubił kupować kobietą. Takie drobne gesty to jeszcze coś na co go stać.

    [jest i początek, przepraszam, ze tak krótko i słabo ;/]

    OdpowiedzUsuń
  15. [ Raczej się nie pobiją. Cosima to nie Mel. Chociaż... Kto to wie?]

    Cosima

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie tylko Amanda miała wrażenie, że traci grunt pod nogami. On także miał wrażenie, jak gdyby sam dał się złapać w swoją własną pułapkę, gdzie nie było już innej możliwości wyjścia. Wiedział, że z dnia na dzień stawał się coraz bardziej bezsilny wobec swoich uczuć do Amandy. Chociaż uwielbiał ją jako osobę, za jej charakter i to jak potrafiła poprawić każdy, nawet najgorszy jego dzień, to obawiał się konsekwencji tego, jeśli zbyt wiele z siebie odda w jej ręce. Chociaż był silnym i raczej nieufnym facetem, to gdy zaczynał komuś ufać otwierał się niczym księga, a wszelkie jego tajemnice już nie były kryte za żadnymi barierami. Gdyby Amandzie udało się ująć w swe delikatne, kobiece dłonie zaufanie Max'a mogłaby go zniszczyć w jednej chwili, w jednej sekundzie. Miałaby broń wobec której on byłby niczym.
    Gdy znaleźli się na parkiecie, a Max przytulił policzek do delikatnej twarzy Amandy, popłynęli razem w rytm pięknej muzyki, zgrywając się w ruchach i tworząc spójność o jakiej inne pary mogłyby tylko pomarzyć. Max prowadził ją wprawnie, po raz kolejny odnajdując się w kizombie lepiej niż w jakimkolwiek innym tańcu. Amanda była wprost wymarzoną partnerką, tak lekka, delikatna, giętka.
    -Zastanawiam się czy kiedykolwiek nadejdzie dzień, w którym nie będziesz wyglądać tak pięknie jak zawsze - wyszeptał wprost do jej ucha w tańcu, omiatając część jej twarzy swym ciepłym oddechem.
    Oddychał pełną piersią, pozwalając by wszystkie kubki zapachowe wznosiły się w zachwytach, mogąc rozkoszować się jej pięknym, delikatnym i kobiecym zapachem. Mógłby jej w tamtym momencie tyle powiedzieć, mógłby każdym gestem czcić jej ciało, lecz nie śmiał tego robić, obawiając się spłoszenia chwili, jaka powstała. Było pięknie i wiedział, że będzie tak dopóty, dopóki piosenka nie dobiegnie końca.

    Max de Troeye

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie od dzisiaj powinni wiedzieć, że życie lubiło płatać figle i wszystko rujnować, a człowiek był tylko marionetką, która dla własnego dobra powinna powstrzymać się od jakichkolwiek planów, żeby nie było rozczarowań, smutków i nerwów. Max nauczył się, że życie to wredna suka i że od zawsze lubiło się nad nim pastwić, dlatego nic już nie mogło go zdziwić.
    Dostrzegł zmianę w nastroju Amandy i nie był pewien, czy powinno go to zaniepokoić, czy raczej dać za pewnik, że wszystko jest w normie. Podczas ich licznych spotkań zdołał poznać ją z różnych stron i zobaczyć jak zachowuje się w różnych sytuacjach. Czasem była radosna jak skowronek, innym razem nieco bardziej powściągliwa i oszczędna w wyrażaniu słów czy emocji. Nauczył się tego i opracował pewne zachowania u siebie, które w zależności do dnia zawsze pomagały im w komunikacji.
    Słysząc jej pytanie, zaśmiał się cicho i także spojrzał na nią kątem oka, lekko kręcąc głową.
    -I tak bym nie miał u ciebie żadnych szans. Spokojnie, zdaję sobie z tego sprawę. Z mojej strony nic ci nie grozi - zapewnił, a w następnej chwili już szukał sposobu na zmianę tego niewygodnego tematu. - Wypijemy drinka? - zaproponował, gdy piosenka dobiegła końca, a oni wraz z sporą liczbą osób opuścili parkiet, kierując się do lady barowej.

    Max de Troeye

    OdpowiedzUsuń
  18. [ Hejo :) Twój Andrea z tej strony. :) Tak się zastanawiam czy wracać na bloga czy nie. Nie wiem, czy masz już coś ustalone z innymi czy nie. Gdyby coś daj znać na maila. Czekam :)]

    Andrea Castellano

    OdpowiedzUsuń
  19. [Pewnie, że wątek. :) A masz jakiś pomysł?]

    Dan. Thompson

    OdpowiedzUsuń
  20. [Pewnie, że wątek. :) A masz jakiś pomysł?]

    Dan. Thompson

    OdpowiedzUsuń
  21. [Kryteria ? Nie, żadnych :) Powiedz mi co masz na myśli, lubię pokręcone i szalone pomysły, więc wiesz :P]

    Thompson

    OdpowiedzUsuń
  22. [Ooo podoba mi się, naprawdę mi się podoba :3 No, a Daniel musi się rozkręcić, a przy Amandzie to mu chyba najlepiej wyjdzie. Toksyczny związek ? Chętnie, tylko już ostrzegam, że Daniel to jeden z tych facetów, którzy traktują kobietę jak swoją własność, chcą się tylko zaspokoić, i mieć dziewczynę przy sobie xD Tak tylko ostrzegam, żeby nie było :P I gdybyś zaczęła, byłabym wdzięczna.]

    Thompson

    OdpowiedzUsuń
  23. [Pasuje :D Możesz zaczynać]

    D. Thompson

    OdpowiedzUsuń
  24. Daniel od wczoraj był wściekły. Był tak bardzo wściekły, a emocje brały zawsze nad nim górę, więc kiedy wyszedł na miasto, a jakiś szczeniak zaczął przy nim szpanować – puściły mu nerwy. Wplątał się w bójkę, a raczej wyglądało to tak, że to on bił, a chłopak przyjmował ciosy. Tak czy inaczej, Danielowi to nie przeszkadzało, w końcu kiedy już powoli tracił siły, a chłopak robił się coraz bardziej siny, ochłonął nieco.
    Zjawił się w domu Amandy bez zapowiedzi. Dobrze, że nie widzieli się wczoraj – mogłaby to się źle skończyć. Wziął głęboki oddech, i złapał mocno ramię kobiety, patrząc na jej twarz spod przymrużonych oczu.
    -Gdzie wczoraj byłaś ? –zapytał, a raczej wycedził przez zęby. – Czyżbyś zapomniała, że nie lubię, jak nie odbierasz ode mnie telefonu ? Cholernie tego nie lubię. – zacisnął mocniej palce na gładkiej i delikatnej skórze Amandy.

    Daniel

    OdpowiedzUsuń
  25. Ta kobieta doprowadzała go do furii, do niezwykłego obłędu, który uwielbiał. Zbliżył się do Amandy, i położył dłonie na jej nagich ramionach. Przesunął nosem po jej szyi, wdychając zapach płynu do kąpieli, jakiego użyła w czasie, który spędziła w wannie.
    -Amanda, gdzie, do cholery, byłaś ? - nagle zacisnął palce na szyi kobiety. Mówił do cicho, prosto do jej ucha. - Pieprzyłaś się z kimś innym ? Zabiję sukinkota, rozumiesz?

    Daniel.

    OdpowiedzUsuń
  26. -Jesteś. Twoje ciało i dusza należą do mnie.
    Przegryzł płatek jej ucha, po czym jego język sprawnie przesunął się po żuchwie kobiety. Musnął ustami kącik słodkich ust Amandy. Myśl, że ktoś inny mógłby dotykać jej ciała, wzbudzała w nim chęć mordu.
    -A teraz grzecznie mi odpowiedz. Komu się oddałaś ? - zmrużył oczy, nie puszczając szyi kobiety. Druga dłoń Daniela powędrowała pod ręcznik, ujmując jej jędrną pierś - lubił biust Amandy, który idealnie mieścił mu się w dłoniach.

    Daniel

    OdpowiedzUsuń
  27. -Max ? - uniósł brew, a jego uścisk na szyi Amandy przybrał na sile. Gdy usłyszał jak próbuje złapać powietrze, uśmiechnął się pod nosem.
    Puścił ją, i złapał mocno za włosy. Pociągnął do tyłu.
    -Chyba czas ci przypomnieć kto jest twoim panem. - stwierdził, zrywając z kobiety ręcznik. Nie mógł pozwolić by na JEGO Amandzie pozostał jakikolwiek ślad obcego mężczyzny.
    -Wezmę cię tutaj. Przy tym otwartym oknie. Niech sąsiedzi zobaczą jaka jesteś. - przesunął dłońmi po jej talii. Czuł nieodpartą chęć znalezienia się w ciasnym wnętrzu Amandy, by usłyszeć jak jęczy, jak wije się pod nim. Jego dłoń powędrowała do krocza kobiety, a palce sprawnie i szybko zaczęły pieścić jej czuły punkcik, którym Daniel wprost uwielbiał się bawić. Przycisnął Amandę brutalnie do parapetu.

    Daniel

    OdpowiedzUsuń
  28. -Tak, Amando, jęcz głośniej.
    Mówiąc to, jego palce nabrały szybszych ruchów. Chciał doprowadził kobietę do szaleństwa, chciał ujrzeć w jej oczach obłęd. Przyssał wargi do jej szyi, robić duży, czerwony ślad.
    Wolną ręką zaczął masować jej kształtny tyłek. Nie mógł zaprzeczyć, że ubóstwiał ciało Amandy - w jego mniemaniu było idealne. Nie przerywając pieszczoty łechtaczki, Daniel wsadził palec drugiej dłoni w jej odbyt. Gdy poruszyła się gwałtownie, przycisnął ją jeszcze mocniej do parapetu.

    Daniel.

    OdpowiedzUsuń
  29. Trzy długie lata nie było go w Amsterdamie. Trzy lata, podczas których Tajga starał się doprowadzić swoje życie do jako takiego porządku.
    Zerwał kontakt ze wszystkimi i wszystkim, co go łączyło z dawnym życiem.
    Starał się zapomnieć o tym, kim był i kim się stał.
    Starał się zapomnieć o Amandzie i własnym dziecku. O Mel, która z dnia na dziń stawała się dla niego ważniejsza. Nie chciał o nich pamiętać. Nie, kiedy starał się złożyć swoje życie do kupy.
    We Włoszech ogarnął się trochę. Zaczął uprawiać sporty, dzięki czemu potrafił panować nad swoimi wybuchami złości. Dokształcał się, by jego - już i tak mocno podszkolona - wiedza prawnicza była jeszcze lepsza. Chciał być kimś innym.
    Chciał być Andreą, który po powrocie do Amsterdamu nie będzie żył przeszłością. Który po tych trzech latach, będzie w końcu człowiekiem, którym zawsze chciał być.
    Nie będzie szukał w tłumie, tych którzy i tak już dawno o nim zapomnieli. Miał być Tajgą 2.0. Nową wersją starego siebie.
    Wrócił do Amsterdamu zaledwie kilka dni temu. Oczywiście, przez swój wrodzony pedantyzm wszystko w jego starym mieszkaniu było znów na swoim miejscu, a on mógł w spokoju oddać się pracy. Powoli dobiegał do swoich czterdziestych urodzin, lecz mimo to uważał, że niczego już mu do szczęścia nie brakuje. Nie chciał związków ani dzieci. Jeden zawód miłosny całkowicie mu wystarczył, by mógł zrozumieć, że on sam nie jest zdolny do miłości ani tym bardziej do stwoirzenia z kimś relacji opartej na wzajemnym zaufaniu, szczerości i wierności.
    Tego wieczora siedział sobie spokojnie na kanapie w salonie, ubrany tylko i wyłącznie w stare spodnie od dresu. Był piątkowy wieczór, a on został w domu. Kiedyś zapewne już zabawiałby się z jakąś panną w burdelu, ale nowy Tajga był zupełnie inny.
    Kiedy te kilka lat temu, Amanda opuściła go po raz kolejny, przestał jej szukać. Nie widział sensu wnaprawianiu tego, co ona za każdym razem niszczyła.
    Siedział w mieszkaniu, rozkoszując się faktem, że znów mieszka sam, że nikogo już tu więcej nie ma, a już szczególnie nie widać i nie czuć w nim obecności kobiety. Tej jednej, szczególnej kobiety.

    Tajga

    OdpowiedzUsuń
  30. O jego powrocie do Amsterdamu oprócz Doroty wiedziała tylko Debby. Tajga nie chciał, by ktokolwiek inny - a już szczególnie Amanda- wiedział o tym, że wraca do miasta.
    Andrea chciał zacząć wszystko od nowa, więc nic dziwnego, że z tego starego skreślił wszystkich tych, którzy zadawali mu tylko cierpienie.
    Kiedy usłyszał przekręcany w zamku klucz, pomyślał, że to tylko jego gosposia, więc nawet nie ruszył się z miejsca.
    Dopiero, kiedy rozpoznał tak dobrze znany mu głos, spiął się cały i podniósł z kanapy, by spojrzeć w oczy tej, która kiedyś była dla niego całym światem.
    Patrzył na nią z założonymi na pierś rękami. Zmieniła się i to bardzo. Najbardziej zaskoczyła go jednak reakcja jego organizmu na jej widok. Serce zabiło mu szybciej, a on marzył tylko o tym, by wziąć ją w ramiona. Nadal ją kochał, ale sam nie wiedział dlaczego.
    - Amando. - Przywitał się z nią skinieniem głowy, po czym podszedł do niej i zabrał z jej rąk klucze.
    Ich palce zteknęły się przez sekundę, a przez jego ciało przeszedł prąd.
    - Mogłaś oddać je Dorocie. Nie musiałaś się tu fatygować - powiedział, marząc o tym, by ją pocałować.

    Tajga

    OdpowiedzUsuń
  31. Lubił gdy taka była. Wiedział, że jest tylko jego, że może zrobić z nią to, o czym marzy. Że mógłby ją nawet wychłostać. Amanda była dla niego w pewnym rodzaju uzależnieniem, tylko, że niekiedy gdy siedział sam w domu, myślał nad tym, jak długo będą się siebie trzymać.
    Całował jej szyję i kark, po czym odpiął pasek i rozporek swoich spodni. Bokserki obiły mu się o kostki. Tak, już dawno był gotowy by poczuć wnętrze kobiety. Amanda bowiem pobudzała go jak żadna inna; to był coś co wyróżniało ją spośród tłumu innych, z którymi sypiał.
    Zacisnął mocno palce na jej kształtnych biodrach, i wprowadził swoją dużą, nabrzmiałą męskość do ciepłego wnętrza Amandy. Daniel westchnął cicho, po czym rozpoczął wybijać szybki rytm, tak by pokazać Amandzie, że to co ma między nogami, należy teraz do niego. Przesunął jedna dłonią po jej kręgosłupie, a po chwili jego palce zacisnęły się mocno na włosach kobiety, pociągając w tył.

    Daniel.

    OdpowiedzUsuń
  32. Andrea nie chciał wnikać w to, dlaczego Amanda od niego uciekła. Pewnie gdyby mu o tym powiedziała i podała powód takiej, a nie innej swojej decyzji, jak nic by się wściekł. Przecież on ją kocha do jasnej cholery. Dziewczyna nie miała prawa decydować za niego, zwłaszcza, że to Tajga powinien był stwierdzić, czy chce z nią zostać czy nie.
    Kiedy zauważył, że Amanda przesuwa się w stronę wyjścia, jakaś irracjonalna część jego, chciała zatrzymać ją przy sobie. Zatrzymać, przytulić mocno do siebie i pocałować. Druga zaś, ta bardziej rozsądniejsza część jego samego, chciała pozwolić jej odejść i nie dopuścić, by kiedykolwiek tu wracała. Andrea wiedział, że jeden pocałunek na nawo by go zgubił. Na nowo rozpaliłby jego miłość do niej i potrzebę wiecznego przebywania z nią w jego miejscu.
    - Nicnie szkodzi. - powiedział cicho, podchodząc do niej bliżej. - Nie zabrałaś mi czasu. I tak musiałem na chwilę oderwać się od papierów.- Dodał, podchodząc jeszcze bliżej, tak że ich nosy niemal już się ze sobą stykały. Tajga czuł ciepłyoddech Amandy. - Zmieniłaś się.Dobrze wyglądasz.- Szepnął, przełykając ślinę i udając, że nie zwraca uwagi na to, żeich usta przy każdym jego słowie delikatnie się łączą.

    Tajga

    OdpowiedzUsuń
  33. Daniel słysząc to, napiął wszystkie mięśnie. Czy aby już jej nie miał, czy aby nie była już jego… Nie, mylił się. Amanda pokazała mu, że może się rozkręcić, że ma do tego pełne prawo.
    Odciągnął kobietę od parapetu, i wychodząc jej wnętrza, pociągnął mocno za ramię do kuchni. Usadowił ją na stole i rozszerzył uda. Zaczął bawić się jej łechtaczką, a usta wodziły po szyi. Nie mógł uświadomić sobie, że tak naprawdę Amanda była jego dziwnym punktem życia, który go napędzał.
    Wpił się brutalnie w usta kobiety, i przegryzł jej dolną wargę do krwi - językiem zlizał czerwoną ciecz.
    Po chwili znów jego męskość wślizgnęła się do wnętrza Amandy. Daniel zamachnął się i uderzył dłonią w jędrny pośladek kobiety. Druga dłoń zaciskała się na jej karku.

    [Oj chyba musisz :D]

    Dan

    OdpowiedzUsuń
  34. Daniel już sam nie wiedział co ma o tym myśleć; Amanda była pierwszą kobietą, dla której mógłby nawet się trochę zmienić. No bo dawała mu to czego chciał, nie musiał więc szukać pocieszenia w ramionach innej. Zacisnął mocniej palce na jej karku.
    Uniósł jej nogę, i wszedł głębiej do jej ciepłego wnętrza. Ponownie się zamachnął i uderzył otwartą dłonią w pośladek kobiety. Zaczął szybciej ruszać biodrami; zdecydowanie nie mógłby teraz widzieć innej kobiety, która wiła by się pod nim. Amanda była idealna, i choć byli w tym ‘związku’ właściwie niedługo, a każdy dzień kończył się seksem, Daniel zaczynał powoli wierzyć, że być może tak naprawdę są na siebie już na zawsze skazani.
    Ta myśl nakręciła go jeszcze bardziej. Przy Amandzie mógłby się jakoś ustatkować, choć był pewien, że charakter to mu się nie zmieni. Był przecież porywczy i brutalny, a gdy widział, że jakiś typek kręci się wokół kobiety dostawał białej gorączki – nie, zdecydowanie nie można było tego jeszcze nazwać miłością. To było coś w rodzaju chorej zazdrości i przynależności.
    Pocałował Amandę – brutalnie i władczo, jak zwykle. Bo przecież delikatność i wstyd zostawili już za sobą dawno. Byli jak zwierzęta, nie mieli przed sobą sekretów.

    [Aż tak źle jest ? xD]
    Dan

    OdpowiedzUsuń
  35. [No tak, proszenie rodziców o kasę to trudna rzecz xD]

    Daniel czuł, że powoli zbliża się Konic. Czuł na sobie, jak ścianki wnętrza kobiety zaciskają się na nim. Tak bardzo chciałby jeszcze ją pieprzyć, i słyszeć te jęki. Oj tak, chciałby żeby Amanda wiła się pod nim całą wieczność.
    Nie przerywając pocałunku, ściągnął kobietę ze stołu. Odwrócił tyłem do siebie i wyszedł z jej wnętrza, tylko po to bym tym razem wślizgnąć się w tyłek kobiety. Lubił robić to niespodziewanie, bez przygotowania. Nie silił się także na delikatność; od razu jego biodra zaczęły wybijać szalony rytm. Zacisnął palce na włosach Amandy i pociągnął; nie mógł zaprzeczyć, ze w takiej pozycji podobała mu się najbardziej.
    -Myślę, że po tym wszystkim, zdołam jeszcze zabić Maxa. – stwierdził. – Wierz mi, że wyląduje w szpitalu na dobre pół roku. Nikt cię nie będzie dotykać prócz mnie, słyszysz ? – mówiąc to schylił się do jej ucha.

    Dan

    OdpowiedzUsuń
  36. Daniel zamachnął się i uderzył w jędrny pośladek kobiety. Po czym zrobił to jeszcze kilka razy pod rząd aż skóra Amandy zaczerwieniła się mocno. Naparł na nią mocniej, intensywniej. Puścił jej włosy, i złapał pierś, ściskając mocno.
    -Mam ci się oświadczyć byś w końcu zrozumiała, że jesteś, do ciężkiej cholery, tylko moja ? – warknął i ugryzł Amandę w ucho.

    [No to nie masz tak źle :3 Aaaa no i zaraz dopiszę Amandę do powiązań Daniela xD Ale powiem Ci, że ciekawa z nich parka.]
    Dan

    OdpowiedzUsuń
  37. -A ja myślę, że już cię mam. – mruknął. Przygarnął Amandę do siebie, i zjechał dłonią do jej krocza, pieszcząc łechtaczkę, gdy on sam ruszał się mocno i intensywnie w tyłku kobiety. Wbił zęby w jej szyję, zostawiając czerwony ślad. – A teraz pojęcz trochę żeby mi to udowodnić, co ?
    Przyśpieszył ruchy palców, które stymulowały jej czuły punkcik. Lubił gdy udawała, że wcale nie uważa by była jego, że mogłaby go rzucić w każdej chwili. Oj tak, uwielbiał to.
    Daniel przesunął językiem po karku kobiety.
    -I gdyby ci się oświadczył, musiałabyś przyjąć oświadczyny, wiesz o tym prawda ?

    [haha, oj tam, może się nie pozbijają xD co najwyżej zamęczą :P No i dodane powiązania, mam nadzieje, ze dobrze to ujęłam xD]
    Dan

    OdpowiedzUsuń
  38. Uśmiechnął się pod nosem. Już wiedział, że doprowadza Amandę do obłędu. Słyszał jej szybki, płytki oddech, a także jęki, które chciała stłumić z niepowodzeniem. Nie mógł sobie pozwolić na zwolnienie swoich pchnięć czy delikatność.
    Daniel złapał w palce łechtaczkę kobiety i ścisnął, tym samym doprowadzając Amandę do orgazmu. On sam niedługo po tym także doszedł, ale jeszcze przez chwilę nie ruszał się. Przesunął dłonią po jej talii.
    -Owszem, musisz. – mruknął i ucałował szyję Amandy. Spojrzał w dół, i powoli wyszedł z kobiety. Zawsze kończył albo w jej tyłku lub na brzuchu; nie chciał mieć w końcu dziecka na głowie. – Powinnaś go teraz wyczyścić. – odwrócił Amandę twarzą do siebie, i sprawił, że przed nim klęknęła.
    Schwycił ją za włosy, a gdy otworzyła usta by coś powiedzieć, wepchnął między jej wargi swoją męskość. Zacisnął mocniej palce.
    -I jak ci się to podoba ? – zapytał, ruszając jej głową.

    [też tak uważam xD]
    Dan

    OdpowiedzUsuń
  39. Daniel z uwielbieniem patrzył na obrazek, który miał przed sobą; klęcząca przed nim Amanda, połykająca jego męskość, sprawiał, że miał ochotę wykrzyczeć całemu światu, że ma przy sobie wszystko czego mu trzeba. Zaczął mocniej i szybciej ruszać głową kobiety. Uwielbiał ten moment gdy już całkowicie była jego, bo przecież była, już od początku gdy się poznali. Wystarczyło kilka spojrzeń i gestów, a Daniel wiedział, że ta kobieta będzie jego.
    Doszedł w jej ustach, i przytrzymał mocno jej głowę by połknęła wszystko. Gdy już to zrobiła, odsunął się. Dostrzegł jak ręka Amandy nadal pieści swoje krocze.
    -zrobię to za ciebie, tyle, że językiem. – schwycił ją za ramiona i podniósł. Kiedy oparła się tyłkiem o stół, złapał jej nogę i skierował ku górze. Sam klęknął i zbliżył twarz do czułego miejsca Amandy; jego gorący język zaczął pieścić jej łechtaczkę i wnętrze, które wiąż drgało po tym, jak się pieprzyli.

    Dan

    OdpowiedzUsuń
  40. [Też tak myślę, wiesz może Daniel uszkodzi Maxa i to tak na poważnie, no nie wiem złamie mu nos i kilka żeber xD tak, żeby zapamiętał, że Amanda jest jego :D]

    Uśmiechnął się pod nosem gdy po raz kolejny doszła. Odsunął się i pogładził policzek Amandy. Kilka chwil zajęło mu ubranie bokserek i jeansów. Koszula wisiała na nim; nie miała guzików, a to przez Amandę, która z napływu emocji, po prostu ją rozerwała, nie siląc się na rozpięcie.
    -A teraz pozwolisz, że zajmę się twoim Maxem. - oznajmił z lekkim uśmieszkiem.

    Dan.

    OdpowiedzUsuń
  41. -I idziesz ze mną. – dodał po chwili.
    Z nim nie będzie się dzielił. Przeszedł do salonu, gdzie wcześniej dostrzegł jakąś sukienkę należącą do Amandy. Wziął ubranie, po czym wrócił do kuchni złapał kobietę za ramię, prowadząc do swojego samochodu, które stało przy krawężniku.
    Wepchnął Amandę do środka i rzucił jej sukienkę.
    -Ubieraj się. – usiadł za kierownicą, i przekręcił kluczyk w stacyjce, ruszając z piskiem opon. Oj tak, nakręcił się. Daniel Thompson miał ochotę przerobić kogoś na miazgę; zdecydowanie uwielbiał być kimś to leje po mordzie, a nie obrywa. Walczył przecież w MMA, i nikt go jeszcze nie pokonał.
    Gdy dotarli pod mieszkanie Maxa - Max był przecież ‘przyjacielem’ Daniela – zatrzymał gwałtownie auto.
    Daniel wysiadł, a za nim Amanda. Spojrzał na kobietę i posłał jej niewinny uśmieszek. Wtargnął do mieszkania mężczyzny bez pukania. Stanął w progu, patrząc jak jakaś dziewczyna robi Maxowi loda.
    Przekrzywił głowę w bok.
    -No, no, no. – gwizdnął pod nosem, zbliżając się. Dziwka speszyła się, i odsunęła. – Mamy coś do obgadania, Maxi.
    Nim Max otworzył usta, Daniel zacisnął dłoń w pięść i uderzył w nos mężczyzny, łamiąc go; dźwięk łamanej kości odbił się echem. Max zalał się krwią.
    -Amanda, patrz, to wszystko przez ciebie. Gdyby nie to, że się z nim pieprzyłaś, jego nos byłby w całości. – spojrzał przez ramię na Berg, po czym schylił się nad wrzeszczącym Maxem. Poklepał ‘przyjaciela’ po ramieniu, a gdy ten chciał się na niego rzucić, zrobił półobrót i skoczył by po chwili kopnąć Maxa z całej siły w żebra- tak, kilka na pewno złamał.

    Dan

    OdpowiedzUsuń
  42. -Dlaczego ? – zapytał.- Nie kazałem ci się z nim pieprzyć. Nie lubię gdy ktoś inny cię dotyka, rozumiesz? A teraz zejdź mi z drogi.
    Chciał sprawić by Max trafił do szpitala na kilka długich miesięcy. Był trochę niezrównoważony, ale wszystko robił w imię swojego męskiego honoru; żaden obcy facet nie będzie imał się jego Amandy. Popchnął Amandę w bok by zrobiła mu przejście.
    Schylił się nad Maxem.
    -Proszę cię… - wyjąkał mężczyzna. Z bólu kilka łez spłynęło po jego policzkach.
    -No już, Maxi. Jesteśmy przyjaciółmi, prawda ? – wyciągnął rękę do ‘przyjaciela’ a gdy Max ją złapał, Daniel nałożył dźwignię; sprawnie i szybko sprawił, że kość mężczyzny złamała się w trzech miejscach. Krzyk bólu rozerwał gardło Maxa. Po chwili padł nieprzytomny na dywan.
    Daniel odwrócił się do Amandy.
    -Jesteś pewna, że nadal chcesz oddawać się innym ?

    OdpowiedzUsuń
  43. Uśmiechnął się pod nosem gdy poczuł cios. Po chwili złapał mocno nadgarstek Amandy i wykręcił jej rękę. Zrobił to jednak dość subtelnie, bo prócz bólu, nie naruszył ścięgien czy łączeń nerwowych.
    -Nie podnoś na mnie ręki. – warknął. – Nie chciałbym cię uderzyć, wierz mi.

    Dan.

    OdpowiedzUsuń
  44. Daniel puścił dłoń kobiety i spojrzał z politowaniem na Maxa. Przeczesał dłonią włosy. Miał ochotę napić się whisky z lodem.
    -Chyba coś cię tego nauczyło, prawda ? – schylił się nad Amandą i złożył na jej wargach mocny pocałunek, po czym opuścił dom ‘przyjaciela’. Nie czuł wyrzutów sumienia, w końcu Max dostał to, na co zasługiwał.
    Thompson wsiadł do auta i uśmiechnął się pod nosem. Tak, zdecydowanie Amanda nie wie z kim ma do czynienia, a on przecież nie pozwoli by ktoś pieprzył JEGO kobietę.
    Ruszył z piskiem opon. Zatrzymał samochód pod willą, którą kupił ostatnio za wygraną walkę. Wyłożył na dom pół miliona. Tak, zdecydowanie Daniel lubił marnować pieniądze.
    Wszedł do środka i ruszył do obszernego, bogato urządzonego salonu. Złapał butelkę whisky i usiadł na skórzanej kanapie. Z kieszeni spodni wyciągnął saszetkę białego proszku – kokainy. Rozsiadł się wygodnie, i nalał alkoholu do szklanki, po czym wypił całość.
    Przez chwilę zastanawiał się czy Amanda byłaby o niego zazdrosna. Może… ? Chociaż nie, on woli to sprawdzić. Wybrał numer do Leny – dziewczynę poznał przed tygodniem. Była fanką MMA – i zaprosił ją do siebie.
    Lena byłą ładną, młodą dziewczyną o rudych, kręconych włosach. Zielone oczy patrzyły na wszystko z nieopisaną radością. Gdy stanęła w progu drzwi, uśmiechnął się i zaprosił do siebie. Mógłby przysiąc, ze gdyby nie to, co przed chwilą robił z Amandą, rzuciłby się na głupią gąskę, która wpatrzona była w niego jak w obrazek.

    Dan.

    OdpowiedzUsuń
  45. -Powiedz mi tylko, czy się obudził ? – nie spojrzał nawet na Amandę. Był pod wpływem kokainy – uwielbiał ten biały proszek, który sprawiał, że jego ciało wiotczało, a umysł stawał się czysty, niczym kartka papieru.
    Mimo takiego stanu, mógłby porządnie komuś przyłożyć. Daniel taki był; dziki, impulsywny i porywczy. Przypominał nieco dzikiego psa, którego w żaden sposób nie można oswoić.
    Złapał szklankę z whisky i dopił alkohol. Zerknął na Lenę, która mierzyła Amandę pogardliwym wzrokiem; zupełnie tak jakby miała nad nią przewagę.

    Dan.

    OdpowiedzUsuń
  46. -Jestem Lena. – ruda przedstawiła się, zakładając nogę na nogę.
    Daniel zaśmiał się krótko. Zgarnęliby go ? Być może, ale po raz kolejny wyszedłby z opresji bez szwanku. Oczywiście gazety rozpisywały by się jakim to złym i podłym człowiekiem jest, ale z czasem skandal by przycichł. Chyba.
    Dolał sobie do szklanki alkoholu.
    -Lena, to Amanda. Amanda, to Lena. – napił się whisky i rozsiadł wygodniej na kanapie.

    Dan.

    OdpowiedzUsuń
  47. -Cóż, nie pieprzyliśmy się. – poinformował. Taka była prawda; Lena miała być tylko kimś na wzór wabika. Daniel chciał zobaczyć jak Amanda zareaguje na obecność innej kobiety przy jego boku. Odchylił głowę do tyłu. – Poza tym, jeśli miałbym kogoś to ciebie, Amando. Zerżnąłbym cię jeszcze raz, mocniej.

    Dan.

    OdpowiedzUsuń
  48. Daniel zerwał się miejsca. Zatrzymał kobietę, łapiąc jej ramię. Zmrużył oczy.
    -Chyba nie myślisz, że pozwolę ci odejść ? – warknął przyciągając Amandę do siebie. Objął ją w talii i zaciągnął się zapachem jej perfum, które tak uwielbiał. Tak, zdecydowanie Amanda była jego uzależnieniem. – Lena, możesz już spadać.
    -Ale… ! – ruda podniosła się i patrzyła na swojego idola ze łzami w oczach. Miała nadzieję, ze spędzi miły wieczór w towarzystwie Daniela Thompsona – zawiodła się.
    -Powiedziałem coś. To, że jesteś kobietą, nie powstrzyma mnie by podbić ci oko, dziwko. – mówiąc to całował szyję Amandy. Nie chciał by odeszła. Była jego osobistym nałogiem, jego esencją na kolejny dzień.
    -Palant ! – zawołała i rozpłakała się. Szybko wytarła mokre łzy i ruszyła do wyjścia. Zatrzymała się raptownie. – Byłabym lepsza o niej…
    -Wątpię. Bo widzisz… - złapał Berg za kark. -… jesteśmy od siebie uzależnieni. A teraz spierdalaj. – dodał i odprowadził Lenę do wyjścia. Słyszał jeszcze jej szloch.

    Dan

    OdpowiedzUsuń
  49. -Koniec ? – spojrzał na nią z politowaniem. Przecież nie zamierzał dać jej odejść, choć gdy widział ją w takim stanie, faktycznie byłaby Amandzie potrzebna przerwa. Odwrócił się na pięcie i wrócił do salonu by pić dalej.
    Zawsze mógł przecież odezwać się do Leny. Machnął dłonią w powietrzu. Nie był kimś kto stara się o coś dwa razy, a z reguły zawsze lubił mieć coś przy sobie za wszelką cenę, ale nie tym razem. Napił się whisky.

    Dan

    OdpowiedzUsuń
  50. Daniel obudził się następnego dnia. Miał kaca i bolała go głowa. Być może nie powinien tak dużo pić, ale nie umiał inaczej. Wlewał w siebie alkohol dopóki dał jeszcze radę. Brak Amandy wyczuł od razu gdy otworzył oczy, bo za każdym razem miał kobietę przy sobie. Czuł jej zapach na sobie.
    Zmarszczył brwi. Ale Amandy nie było. Przeszedł do kuchni i nalał sobie soku bananowego. Złapał swój telefon komórkowy i wybrał numer Amandy, pisząc smsa :
    „Tęsknię za Tobą…”
    Wysłał i zmrużył oczy. Dziwił się sobie, że było go stać na taki gest ale chciał znów podroczyć się z Amandą, bo chyba to co ich łączyło było w większości chore i nieodpowiednie to jednak, wołałby mieć kobietę przy sobie. Na całą wieczność.

    [Może trochę dojrzeją przez to rozstanie czy co ? Albo Dan się choć trochę ogarnie i będzie wierny Amandzie ?]
    Dan

    OdpowiedzUsuń
  51. Usiadł wygodnie w fotelu i przeglądał papiery dotyczące kontraktu. Miał podpisać umowę obowiązującą trzy lata; miał walczyć z najlepszymi i otrzymać jakieś siedemdziesiąt milionów rocznie.
    Popijając colę z lodem, spojrzał na telefon, który zadźwięczał.
    „Więc jesteś zazdrosna ? Kochanie, wiesz przecież, że choćbym chciał, to nie umiem skupić się na żadnej innej kobiecie”
    Wysłał smsa. Tak zdecydowanie pisał to, co myślał.

    [haha no a jak, troszkę trzeba xD]
    Dan

    OdpowiedzUsuń
  52. Kontrakt był ciekawy, więc Daniel szybko podjął decyzję o podpisaniu go. Gdy odczytał wiadomość od Amandy, westchnął ciężko.
    „Może i masz rację ? Ale te dziwki nic nie znaczą. Chcę Ciebie.”
    Odchylił głowę w tył, myśląc nad smsem. Chcę Ciebie… owszem, pragnął Amandy i to nie tylko już fizycznie. Chciał by siedział tu teraz z nim w salonie i zajmowała się swoją pracą gdy on przeglądałby ten cholerny kontrakt.

    Dan

    OdpowiedzUsuń
  53. Odczytał wiadomość i szybko odpisał : I nadal chcę Cię mieć.
    Po krótkiej chwili wstał i zszedł do siłowni. Ubrał rękawice i stanął przed workiem treningowym. Daniel wiedział, że jeśli chce być najlepszy musi trenować, wciąż trenować. A trening pozwoli mu także na to by choć na chwilę oderwał się od rzeczywistości.
    Uderzał w worek z całą siłą i precyzją jaką władał.

    Dan

    OdpowiedzUsuń
  54. Po wyczerpującym treningu wziął prysznic. Ale za nim woda objęła jego napięte ciało, zadzwonił do swojego asystenta by ten kupił bukiet czerwonych róż i najlepsze wino.
    Już umyty, obwinął biodra ręcznikiem, idąc do sypialni. Nie mógł zaprzeczyć, że to co chciał zrobić naruszał jego dumę i godność; to on zawsze miał nad wszystkim kontrolę. Westchnął cicho, ubierając śnieżnobiałą koszulę. Po chwili wciągnął bokserki i czarne jeansy. Wypastowane buty czekały na niego w dolnej półce szafy.
    Minął się w progu z asystentem, odbierając od niego kwiaty i alkohol. Wsiadł do auta i ruszył z piskiem opon. Zatrzymał się pod domem Amandy, i wszedł do środka bez pukania.

    Dan.

    OdpowiedzUsuń
  55. Daniel zbliżył się do kobiety, nic nie mówiąc. Przyklęk za nią, i wręczył Amandzie kwiaty. Dziwne było to, że się tutaj zjawił i nagiął swoją męską dumę, która była przeogromna, w końcu zazwyczaj gdy jego związek dobiegał końca, już na drugi dzień miał przy sobie inną panienkę.
    Postawił butelkę wina na szklanej ławie.

    Daniel.

    OdpowiedzUsuń
  56. -Napisałem przecież, że tęsknię.
    Złapał w palce kosmyk jej włosów, którym zaczął się bawić. Musnął ustami czubek jej głowy i przymknął na chwilę oczy.
    -I dlatego tutaj jestem. – dodał.

    Daniel

    OdpowiedzUsuń
  57. -Tęsknię za Tobą. – zmrużył nieznacznie oczy. Tak, to było dziwne. Daniel poczuł skurcz żołądka; co wywołało lekki uśmiech na jego twarzy. Przytulił do siebie Amandę. – Tęsknię za Tobą. – powtórzył szeptem do jej ucha.

    Dan

    OdpowiedzUsuń
  58. -Chrzanić ją.
    Podniósł się i poszedł do kuchni po kieliszki. W końcu wino się samo nie wypije. Poprawił na sobie koszulę, i otworzył butelkę z alkoholem.
    -Myślę, że… - powoli nalewał wina do szkła. – ciebie nikt nie zastąpi.

    Dan

    OdpowiedzUsuń
  59. -Właśnie tak myślę. – gdy poczuł ciepło Amandy przy sobie, westchnął cicho. Lubił gdy była blisko; to dawało mu w pewnym sposób przyjemność. Odwrócił się i musnął ustami czoło kobiety, by po chwili wręczyć jak lampkę wina. – Twoje zdrowie, skarbie.
    Upił łyk alkoholu. Tak, zdecydowanie to najlepszy rocznik.

    Dan

    OdpowiedzUsuń
  60. -To ciężko wyjaśnić. – mruknął wzruszając lekko ramionami. –Jesteś po prostu niezwykła, Amando. I to nie chodzi o łóżko, czy o to, że mógłbym się z tobą pieprzyć o każdej porze bo działasz na mnie jak narkotyk. Tak, uzależniłaś mnie od siebie. Bez ciebie wszystko staje się takie puste. Dziwne, co ?
    Napił się jeszcze wina, po czym spojrzał na twarzyczkę kobiety. Uśmiechnął się pod nosem.

    Dan

    OdpowiedzUsuń
  61. -To już nieważne, bo nie będzie żadnych innych.
    Tak, Daniel w końcu zamierzał być wierny jednej kobiecie. I był ciekaw czy uda mu się to, czy się nie złamie; nie, on wojownik, zawsze dotrwa do celu, nawet gdy będzie musiał zrezygnować z kilku czy kilkunastu rzeczy. Pogładził lekko policzek Amandy koniuszkami palców.
    -O ile, i ty przestaniesz oglądać się za innymi frajerami. Wiesz, że mógłbym zabić za ciebie.

    Dan

    OdpowiedzUsuń
  62. Daniel uśmiechnął się pod nosem. Zdecydowanie Amanda musiała być o niego zazdrosna; gdy zdał sobie z tego sprawę, przygarnął kobietę do siebie i trącił nosem jej nosek.
    -Wprowadź się do mnie.
    Propozycja wspólnego mieszkania wyszła z faktu, że Daniel naprawdę chciał być wierny jednej kobiecie - Amandzie Berg.

    Dan

    OdpowiedzUsuń
  63. -Jak nigdy przedtem. - zaśmiał się cicho, nieco gardłowo. - To co, zaszczycisz mnie swoją obecnością w moim domu, a raczej naszym ?
    Spoglądał w oczy Amandy z lekkim rozbawieniem; był tak jakby szczęśliwy. Nie. Daniel był szczęśliwy i to cholernie, w końcu nareszcie ustalili sobie coś czego mieli oboje się trzymać.

    Dan

    OdpowiedzUsuń
  64. Kiwnął głową i wpił się w wargi Amandy z namiętnością; nadal przejawiał gesty władczości, jednak tym razem mniej, może to dlatego, że obecna chwila była w pewnym stopniu wyjątkowa. Przesunął dłonią po plecach kobiety.

    Dan

    OdpowiedzUsuń
  65. -Tak ? To co mam zrobić, być już nie była ? - zapytał, składając mokre pocałunki na jej szyi. Uśmiechał się cały czas pod nosem w ten szczególny dla siebie sposób.

    Dan

    OdpowiedzUsuń
  66. Nie mógł zaprzeczyć, że był zadowolony z obrotu sprawy. Wyjaśnili sobie kilka spraw, kilka jakże ważnych rzeczy; Daniel naprawdę chciał by wszystko było dobrze.
    Dobrze - czyli by czuć obecność Amandy na każdym kroku. Jego dłonie ze sprawnością pozbyły się jej bluzki i koronkowego stanika. Schylił się i ujął usta jeden z sutków kobiety, ssąc go i przegryzając. Zdecydowanie tęsknił nie tylko za jej ciałem, ale i zapachem.

    Dan

    OdpowiedzUsuń
  67. Nawet nie mrugnęli gdy oboje byli zupełnie nadzy. Daniel istotnie pragnął wziąć kobietę tu i teraz, ale tym razem zamierzał w pewien sposób być delikatny i stonowany.
    Złapał Amandę w swoje ramiona i zaniósł na kanapę; po chwili siedziała. Rozchylił jej uda i zbliżył twarz do jej krocza, zanurzając język w jej gorącym wnętrzu.

    [Uuuu jaki ?! :3]

    Dan

    OdpowiedzUsuń
  68. [A może się pokłócą, i Amanda wyjdzie, a do Daniela odezwie się Anna - była dziewczyna i będzie chciała żeby ją przenocował czy coś ? tak by było bardziej żywiołowo xDD]

    Nie minęła chwila gdy odsunął się, a jego męskość szybko znalazła się w kobiecie. Ruszał szybko i intensywnie biodrami, tak jak zawsze zapominając o delikatności. Mocno schwycił kark Amandy jedną dłonią,a drugą podniósł jej biodra.

    OdpowiedzUsuń
  69. [żeby jeszcze Amanda była w ciąży, a tutaj Daniel z Anną xDD]

    Tym razem długo się kochali. Daniel nieustannie przedłużał ich stosunek, nie pozwalając kobiecie posmakować dozy uniesień. A gdy już nadszedł ten moment usłyszał jej dziki, głośny jęk i westchnięcie. Sam zapełnił wnętrze Amandy swoim nasieniem z lekkim uśmieszkiem.
    -Mógłbym tak całą nos. - zaczął całować usta kobiety z delikatnością, co było dość niespotykane.

    Dan

    OdpowiedzUsuń
  70. -Masz ochotę iść jutro ze mną na walkę. Rozwalę gościa w drugiej rundzie, i pójdziemy na kolację.
    Daniel chciał zaangażować się w ten związek. W końcu się ustabilizować, i to przy boku Amandy, a nie kogoś innego - ona była idealna. Czuł, że przy niej może latać. Była jedyną kobietą, której mógłby poświęcić cały swój czas i nie żałować tego.

    [Oke :D]
    Dan

    OdpowiedzUsuń
  71. -Właśnie. Przydałoby się jeszcze jakieś zdjęcie do gazety. – przesunął nosem po jej ramieniu. – „Daniel Thompson znalazł swoją drugą połówkę…” co o tym sądzisz ?
    Zaśmiał się cicho.

    [Noo ! :D]
    Dan

    OdpowiedzUsuń
  72. Złapał Amandę w swoje ramiona i zaniósł do sypialni. Zdecydowanie nie zamierzał wychodzić; chyba nawet zaczynał się przyczajać do jej mieszkania. Ale wolał jednak by to Amanda przeprowadziła się do niego, tak będzie im wygodniej. W końcu w ogromnej willi jest więcej miejsca, a może to miejsce się kiedyś przyda ?
    Uśmiechnął się pod nosem i ułożył kobietę na łóżku, zawisając nad nią. Zaczął całować jej szyję i żuchwę.

    Dan

    OdpowiedzUsuń
  73. -Dobranoc, kochanie. - położył się obok, i przyciągnął Amandę do siebie. Mogliby tak zostać już na całą wieczność. Przymknął powieki; być może miał jeszcze ochotę na to by popieścić czule ciało kobiety, ale odpuścił sobie - bardziej brakowało mu jej obecności w ogóle niż kontaktu fizycznego.

    [Jedziem :D]
    Dan

    OdpowiedzUsuń
  74. -Gdzie byłaś po pracy ? –zapytał zaciskając zęby.
    Daniel dowiedział się o tym, że Amanda była w szpitalu zupełnie przypadkiem. Jakaś dziewczyna – jego napalona fanka – opowiedział mu o tym, jak kobieta wychodziła ze szpitala. A przecież mogła w placówce odwiedzić tylko jedną osobę. Maxa.
    Mrużąc oczy patrzył na twarz Amandy, chcąc jak najszybciej uzyskać wyjaśnienia.

    OdpowiedzUsuń
  75. -Myślałem, że ten etap mamy już za sobą. - warknął. - staram się dla ciebie, wszystko robię dla ciebie a ty wciąż latasz za Maxem. Dlaczego ? W czym on jest lepszy ?

    OdpowiedzUsuń
  76. -To bardzo ciekawe ! - zawołał za nią. - Ale nie wierzę w to ! Po prostu mnie z nim zdradzasz, przyznaj się !
    Schwycił pobliską szklankę i rozbił szkło na ścianie.

    OdpowiedzUsuń
  77. -To po cholerę jasną łazisz do tego frajera do szpitala. - wziął głęboki oddech by się jakoś uspokoić, ale nawet to nie pomogło.

    OdpowiedzUsuń
  78. -Chcę ci ufać, Amanda, ale do cholery, jak ?!
    Spojrzał na kobietę i uniósł brew. Myśl, że jakiś facet kręciłby się koło Berg sprawiała, że dostawał białej gorączki.

    OdpowiedzUsuń
  79. Daniel oddał się treningom. Niedługo miał walkę, musiał się więc dobrze przygotować. Jego przeciwnik był silny, i wygrał 8 na 10 walk.
    Uderzając w worek treningowy, zrobił po chwili półobrót i kopnął z zaciętą miną. Ściągnął po chwili rękawice i przeczesał dłonią jasne włosy. Złapał butelkę wody i napił się.
    Zerknął na swój telefon komórkowy. Miał jedno nieodebrane połączenie. Anna – zmrużył oczy. Oddzwonił do kobiety, i dowiedział się, ze jest w mieście. Że nie ma się gdzie podziać, bo jej były wystawił ją do wiatru. Ze względu na starą znajomość Daniel zaproponował Annie by ta została u niego na kilka dni. W końcu Amandy nie było, a on był ciekaw co nowego u Anny – w końcu była jego pierwszą poważną dziewczyną.
    Wrócił do domu w towarzystwie pięknej Anny. Była ładniejsza niż kilak lat temu. Bardziej dojrzalsza i kształtniejsza. Porozmawiali chwilę, pożartowali, a gdy Daniel chciał udać się na górę – był zmęczony treningiem – Anna zatrzymała go pocałunkiem. Pocałunkiem, który przede wszystkim niósł za sobą tęsknotę i namiętność.
    Daniel tego nie kontrolował. Nie był przygotowany na bliskość byłej dziewczyny – więc oddał się pokusie, choć zdecydowanie nie powinien był tego robić. W końcu był z Amandą, z Amandą, którą powoli zaczynał kochać, z którą chciał ułożyć sobie życie.
    Nim jednak zdążył się opamiętać, skończyli na kanapie w salonie. Anna – napalona i naga, a on tak samo nakręcony jak kiedyś. Pieprzyli się mocno, bez żadnych czułości czy delikatności. Nie obyło się bez uderzeń, czy zadartej skóry i stróżki krwi. Wszystko było tak odurzająco piękne, że Daniel znów poczuł, że może być Bogiem. Anna była mu posłuszna, i gdy wpychała jego męskość do ust, mocno złapał ją za włosy.
    Zasnęli na kanapie. On zupełnie obojętny na obecność Anny, a ona ciesząca się, że znów może go mieć przy sobie. Żałowała, że odeszła od Daniela, i teraz chciała wrócić im znów poczuć, że jest w jego władaniu.

    OdpowiedzUsuń
  80. Daniel obudził się gwałtownie. Zresztą jak Anna. Spojrzał na byłą dziewczynę i podniósł się z obojętnością, po czym ubrał bieliznę i spodnie. Poczuł niepokój.
    -O co chodzi ? – Anna ubrała koszulę Daniela. Tak bardzo tęskniła za zapachem mężczyzny. Położył dłoń na ramieniu Daniela. – Kotku ?
    Thompson otworzył szerzej oczy, widząc zapłakaną Amandę, ciągnącą za sobą walizkę. Jego broda zaczęła drżeć. On… on nie chciał. Nie chciał przespać się z Anną; przecież pragnął tylko Amandy. Zrobił kilka kroków w stronę Berg.
    -Amanda, ja… - zaczął.
    -Kto to ? – Anna zmrużyła oczy. – Twoja nowa dziewczyna ? Myślałam, że masz lepszy gust. No ale cóż… - zwróciła się do Amandy. – Pa, pa !
    Daniel podszedł do ukochanej i przygarnął ją do siebie. Nie wiedział co ma zrobić, czy co powiedzieć. Bał się, że wszystko spieprzył – ale czy tak nie było ? Wziął głęboki oddech.
    -Amanda… - zaczął. – To jakaś cholerna pomyłka.

    OdpowiedzUsuń
  81. Daniel stał tak, wyprany z uczuć, nawet nie spostrzegł gdy po jego policzkach spłynęły łzy. Tak, on, Daniel Thompson, płakał na skutek swoich czynów. Spojrzała za Amandą. Wyciągnął za kobietą dłoń, ale nie mógł ruszyć się z miejsca. Otworzył tylko ust.

    OdpowiedzUsuń
  82. -Amando, proszę cię...
    spuścił głowę i wziął głęboki oddech. zdecydowanie spieprzył sprawę. Odwrócił się placami i spojrzał na Annę, która po chwili podeszła do niego i uścisnęła by się uspokoił.

    OdpowiedzUsuń
  83. -Widzę, że Daniel naprawdę cię pokochał. - Anna wlepiła wzrok w kobietę, która właściwie zabrała jej Thompsona sprzed nosa. Zmarszczyła brwi.
    Daniel odsunął się i spojrzał przez ramię na Berg.
    -To moja wina. - zaczął.- Powinnaś już iść, Amando. Nie wiem co mógłbym zrobić byś mi wybaczyła.

    OdpowiedzUsuń
  84. Daniel przetarł twarz dłonią.
    -Powinnaś już iść. – zwrócił się do Anny. – Chcę być sam.
    Kobieta przekrzywił głowę w bok i spojrzała na twarz Daniela. Chciała go pocieszyć i przytulić jak dawniej, ale gdy tylko wyciągnęła dłonie, mężczyzna brutalnie ją odrzucił.
    -Wynoś się. – usłyszała.
    Anna zagryzła mocno dolną wargę i powoli zebrała swoje rzeczy, opuszczając willę Thompsona. Cieszyła się, że znów namieszała w życiu byłego chłopaka, choć spodziewała się, że wrócą do siebie. Zauważyła na schodkach Amandę.
    -I co ryczysz ? On i tak ciebie kocha, nie mnie. – powiedziała. – Ale już niedługo. Bo wiesz, Daniel i tak zawsze będzie mój.

    OdpowiedzUsuń
  85. Anna złapała się za piekące miejsce i uśmiechnęła się pod nosem.
    -On do mnie wróci, i zapomni o tobie. Bo wiesz ? - zmrużyła oczy. - To ja go znam lepiej. Jestem pewna, ze jeszcze dziś do mnie zadzwoni... Oh, i wiesz co ? Nie masz pojęcia jak wczoraj było nam cudowanie.
    Robiła to wszystko by wzbudzić w Amandzie nienawiść do Thompsona.

    OdpowiedzUsuń
  86. Kobieta prychnęła i skrzyżowała dłonie pod piersiami. Zdecydowała, że poczeka aż Amanda stąd pójdzie,a potem wróci do Daniela; pewnie teraz siedzi nad butelkę whisky.

    OdpowiedzUsuń
  87. -Nie wiem co było prawdą, a co fałszem. - powiedział. - Ale wiem, że cię pokochałem. Pokochałem ten twój charakterek i to, że na każdym korku się ze mną droczysz. Pokochałem twój uśmiech i to jak śmiejesz się z moich mało zabawnych żartów. Pokochałem nawet to jak pachniesz i jak zasypiasz przy mnie. Tak, Amando. Być może nic nie jest prawdą, ale to, że cię kocham, jak najbardziej jest.

    OdpowiedzUsuń
  88. --Nie wiem. Anna, mnie zauroczyła, wzięła mnie tak jak kiedyś, tym swoim urokiem... - mówił ale plątał się w swoich słowach.- Przepraszam cię, Amando.

    OdpowiedzUsuń
  89. -Bo cię kocham.
    Nie wiedział co ma zrobić, czy jak zatrzymać kobietę przy sobie. Ale bał się, że już jej nie zobaczy i nie poczuje. Kochał głos Amandy, kochał wszystko to, co mogła i mu dawała.

    OdpowiedzUsuń