2014/06/07

fatal red

Norma "Layla" Preston, ur. 27/01/1988 w Hadze
prostytutka z powołania - sektory I i V
Oficjalna burdel-mama!


Ukończyła Marketing i zarządzanie na Uniwersytecie Amsterdamskim, oficjalnie pracuje w dziale kadr jakiejś małej duńskiej firmy z filią w Amsterdamie. Córeczka rodziców. Mama przywozi jej owocowe przetwory i domowy chleb. Ojciec dzwoni raz na jakiś czas, ale ojczym jej to wynagradza - wysyła jej kwiaty, naprawia rower, a dawniej zabierał ja do cyrku. Młodość ze standardowymi problemami dojrzewania - trochę stany lękowe, trochę depresja, ukrywanie fajek przed mamą i poznawanie swojego ciała. Ale to wszystko było zbyt nudne. 
W wieku siedemnastu lat odkryła jak przydatne jest ciało. Że ciałem można zarobić pieniądze w miły sposób, a prostytucja wcale nie musi być czymś obrzydliwym, brudnym, niebezpiecznym. I tak oto Normusia zdobyła taką cudowną, wspaniałą wiedzę. Taka szczęśliwa Normusia!


Layla jest tylko dla panów z sektoru pierwszego. Ale i tu jest wybredna - bo z reguły przyjmuje tylko delikwentów zainteresowanych ostrzejszą zabawą. Przebieranki, wyzywanki, przepychanki. Idealna uległa, prawie nigdy się nie skarży. Rozkłada grzecznie nogi, jęczy, błaga o więcej, a rezerwacja miejsc obowiązuje na dwa tygodnie przed planowanym spotkaniem. Bo warto.


Problem w tym, że chociaż Layla to uosobienie pragnień wszelakich, ale głównie tych grzesznych, to Norma w "naturalnym środowisku" jest potwornym utrapieniem. Kłamie, kręci, kombinuje, manipuluje. Na każdym możliwym kroku ociera się o krocze szefa, któremu z uwielbieniem załazi za skórę. I za gumkę bokserek, gdy tylko wypatrzy okazję. 
Oficjalnie burdel-mama, w gabinecie za recepcją rozmawia z kandydatkami na dziwki, opatruje zranienia, które zdarzają się w sektorze piątym i czasami robi zamówienia na lateksowe kostiumy. Nieoficjalnie - siedzi na plecach Rafe'a, żeby znowu nie spierdolił sprawy i żeby JEJ WŁASNY burdel nie poszedł znowu na dno.
Ach, właśnie. Poczucie własnej wartości tak wysokie, że przewyższa nawet ego Rafaela Salesa, wiśniowe papierosy i nieskończony oportunizm, objawiający się rozkładaniem nóg tylko w przypadkach, gdy może coś zyskać, lub jej zapłacą. Nie bawi się w związki, nie ma przyjaciół, ale po co, ma suczkę Page. Jaki pies, taki pan, więc mamy dwie suki.
Ale jak nie kochać rudego kurwiszcza?


38 komentarzy:

  1. [ <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 ]

    Rafe

    OdpowiedzUsuń
  2. [O! Ruda Norma xD ]

    Cosima siostra Mel, która prawie zapiła się na śmierć winem truskawkowym

    OdpowiedzUsuń
  3. [Opublikowałaś kartę zaledwie 13 minut po mojej, a w regulaminie jest 30 minut odstępu....]
    Lieke

    OdpowiedzUsuń
  4. [ Nie za późno na jedzonko? Nie myślę że w tedy będą smakować jak truskawki maczane w czekoladzie to jest foundie ? Tylko że zamiast czekolady wino.
    No to ja z rudą Normą też chce. A że moja Cosima jest nowa to może Norma będzie chciała ją tak bardziej poznać ogarnąć czy aby na pewno ta wielkocyca brunetka jest spokrewniona z prawie płaską Mel? Czy coś? ]

    Cosima

    OdpowiedzUsuń
  5. [Obawiam się, że Norma nie jest już żadnym zagrożeniem dla Deborah. Właściwie żadna z prostytutek już nią nie jest i jedyną osobą, o którą Debbie może się obawiać to Nadia i to nie dlatego, że nie ufa Rafaelowi, ale dlatego, że nie ufa Rosjance.
    Mogę za to ci przywalić w pysk, pociągnąć za włosy i wysłać na przymusowy (legalnie, w świetle prawa) urlop na kilka tygodni. Ot tak, za krzyczenie na moje dziecko.]

    OdpowiedzUsuń
  6. [!! Jesteś :D Ale Layla nie przyjmuje kobiet, więc jak chcesz je seksić? :( Zepsułaś ją!
    Nie, nie, żartuję. Mam pomysł, tylko powiedz, czy chcesz kontynuować starą relację, czy zrobimy tak, że znają się od jakiegoś czasu i względnie się lubią, na ile obie potrafią kogoś lubić oczywiście ;D Jeśli będziesz chciała kontynuować stary wątek, to niestety, ale mój pomysł pójdzie się ciupciać sam ze sobą i będę musiała wymyślać coś innego.]

    Finna.

    OdpowiedzUsuń
  7. Cosima dostała tą pracę dzięki Mel. Dostała też jej mieszkanie. Mel była dobrą siostrą pomogła Cosimię kiedy ta musiała jak najszybciej uciec z kraju. Musiała by na nowo ułożyć sobie życie i wytaplać się z tego gówna w które wdepnęła. Dlatego Cosima próbowała być grzeczna i nie robić zbędnych kłopotów Mel która jej tak ładnie pomogła. Dlatego postanowiła być grzeczna. Korzystać z podpowiedzi Mel i pracować prawie tak dobrze jak ona. Co z trudem ale jej się udawało. Dzięki pracy nic głupiego jej do głowy nie wchodziło. W dodatku cieszyła się powodzeniem wśród klientów którzy czasem pytali się czy z jej usług skorzystać nie mogą. Ona za każdym razem starała się grzecznie odmawiać. Przez większość czasu była grzeczna....
    Dzisiaj kończyła dość wcześnie. Dlatego w sumie nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. Aż tu nagle nadarzyła się okazja. Ktoś chyba chciał się zaprzyjaźnić. Albo chociaż zapoznać. To chyba dobrze. Mel chyba byłaby zadowolona że Cosima zawiera przyjaźnie co z tego że w burdelu. Ważne że coś jest.
    Uśmiechnęła się.
    - Tak. To dość nietypowe imię. A ty to...? - spytała unosząc brew. Nie mogła jeszcze spamiętać wszystkich. Chociaż takiego rudzielca by zapamiętała. Raczej się wyróżniała. - Tak. Chętnie czemu by nie. Zważywszy że stawiasz to zawsze - wyszczerzyła się teraz zupełnie jak dziecko. Chyba to rodzinne było że lubiła alkohol. Jednak pamiętać musiała by nie przesadzić i prawie nie zapić się na śmierć winem truskawkowym jak jej siostra... Cóż... Ona też ze swoich małych grzeszków wyszła więc i czemu by nie Cosima? Co z tego że impulsywna poradzi sobie też i także podniesie się z dna.

    Cosima

    OdpowiedzUsuń
  8. Hope była naprawdę grzecznym i ułożonym dzieckiem. Od małego prawie wcale nie płakała, była gadatliwa i nigdy się nie wstydziła. W zasadzie, to nawet nie wiedział, że ma dziecko, wyobrażał sobie ojcostwo jako ciągłe uciszanie płaczu i brak wytchnienia, tymczasem było spokojnie. Mała nie dawała im w kość, choć czasem lubiła nieco narozrabiać.
    Ojcostwo okazało się dla niego ratunkiem od monotonii życia. Widział wielkie, błękitne oczy swojej córeczki i chciało mu się żyć trochę bardziej niż zazwyczaj, chciał żyć dla niej. Chciał widzieć jak rośnie, jak się rozwija, jak kształtuje się jej charakter. On też kiedyś nie wyobrażał sobie siebie w roli ojca. W ogóle nie myślał o tym, że powinien się ustabilizować. To przyszło stosunkowo niedawno. Nie kręciły go już panienki, które same pchały mu się do łóżka. Miał Debby i ona mu wystarczała w zupełności, nawet jeśli czasem uprawiali seks raz na dwa tygodnie. I nie było żadnych fajerwerek, żadnych eksplozji pożądania. Zrozumiał, że to nie na tym opiera się związek.
    Gdy Hope weszła do jego biura cała zapłakana i trzęsąca się ze strachu na myśl przyszły mu mimowolnie najgorsze scenariusze. Wyklął siebie dwadzieścia razy za to, że puścił ją tam samą. Mało brakowało, a sam rozpłakałby sie na ten widok.
    Mocno ją przytulił i posadził sobie na kolanach i zaczął pytać co się stało.
    - Ta pa..pani - przez szloch ledwo mogła wydusić z siebie jakieś słowa - po mnie krzy...krzyczała i mó... mówił...mówiła brzydkie rzeczy - mała rozpłakała się na dobre. Po paru minutach dopiero była w stanie opisać panią, która ją tak skrzyczała. Już wiedział kto i świetnie mu to do tej osoby pasowało.
    Norma
    Wiedział, że popełnia błąd zatrudniając ją tutaj. Była diabłem wcielonym. Ale też dużo zarabiającym diabłem.
    Wypytał Cosimę, co dokładnie powiedziała Norma, a ta, choć na początku niezbyt chciała mówić, to gdy zagroził jej, że ją zwolni wyśpiewała wszystko jak z nut. I był wkurzony jeszcze bardziej. Albo nie wkurzony. On nie był wkurzony.
    On był wkurwiony.
    Po godzinie wciąż był tak samo zdenerwowany jak wcześniej i postanowił, że teraz zawoła ją do swojego biura, choć miał zamiar to zrobić jutro. Odwiózł Hope do domu i wrócił tylko po to, by porozmawiać z Normą.
    Usiadł przy biurku i czekał na jej wizytę niemal trzęsąc się ze złości. Najgorsze było w tym to, że nie będzie miał jak się na niej wyżyć. Pokrzyczy, a ona odpowie mu tak, że zdenerwuje się jeszcze bardziej. I już nie będzie mógł jej wepchnąć kutasa do gardła, żeby się zamknęła. To nie te czasy.

    OdpowiedzUsuń
  9. [OOO AMERICAN HORROR STORY BOŻE. To był mój ulubiony wątek w 1 sezonie. Lindsay piękna, bardzo dziękujemy z Liz. Mam pomysł - skoro Norma to burdel mama, a jest podobna z charakteru do Liz, mogłaby się nią zajmować, Liz mogłaby być jej protegowaną czy coś w tym stylu. No i oczywiście, mogłaby przemywać jej rany po ostrzejszych zabawach w V. Co ty na to?]
    Liz

    OdpowiedzUsuń
  10. [Ojej... Cosima zaczyna się bać ;3]

    Już wiedziała kim jest tajemnicza ruda, która zaproponowała jej coś nie do odrzucenia. Jak dają to bierz, jak biją to uciekaj . Słyszała o niej, a tak właściwie często musiała odrzucać lub przekładać jej spotkania z poszczególnymi klientami.Taki miała ruch . To było dość złożone. A skoro miała tylu chętnych to musiało być coś na rzeczy. Może znała się na jakiś magicznych sztuczkach ? Może dodawała coś swoim klientom do picia ? To było podejrzane. Mocno podejrzane. W dodatku Mel coś wspominała o jakiejś blondynce o imieniu Norma, ale to chyba nie była ta Norma, którą teraz Cosima miała przed sobą.
    - Wow ty musisz być naprawdę dobra. - powiedziała szczerze Cosima uśmiechając się tym niby radosnym uśmiechem, a jednak nie....
    - Em... Dobra możemy iść do ciebie, czemu by nie? Mel kazała bym zawierała nowe znajomości, czy coś. Tak. To mi się chyba przyda. Będziesz jedną z moich pierwszych znajomości. Jej... Już się cieszę. - podniosła ręce do góry i zrobiła taki ruch zwany magicznymi palcami/dłońmi {Czyli, że no podnosi ręce i tak nimi trzącha no tak jakby coś wkręcała no...}
    -To ja tak oficjalnie też się przedstawię. Cosima. Siostra poprzedniej recepcjonistki Mel. - Cosima była teraz całkiem miła. Starała się być. Chyba zrobiła właśnie wielki krok naprzód. Nowa praca, nowy kraj, nowy dom i teraz nowi znajomi...

    Cosima

    OdpowiedzUsuń
  11. [Niekoniecznie. U mnie z pomysłami ogólnie ciężko tak na początku :<]

    Adelaida

    OdpowiedzUsuń
  12. Zamknęła oczy i jęknęła, dokładnie w ten sam sposób jak jęczała piętnaście minut wcześniej, leżąc płasko na brzuchu pod swoim ostatnim klientem. Pół na pół z bólu i rozkoszy. Po części była też zirytowana, bo rany na plecach, które zostały zadane skórzanym pejczem, dyskwalifikowały ją z gry, w najlepszym razie na cały tydzień. Nie tylko z powodu na etykę (ha!) czy politykę burdelu dotyczącą pracowników, ale też z dlatego, że nie wszyscy klienci chcieli dostać zniszczony produkt. Norma miała całkowitą rację.
    - Wiem, ale w tamtym momencie nie myślałam akurat o bezpieczeństwie. Aj! - jęknęła na koniec. - To było zbyt... z resztą wiesz.
    To nie zdarzało się pierwszy raz. Liz była masochistką, nawet jeśli potem musiała płacić za to swoją cenę. Klient przecież też płacił. Dodatkowe 50 euro siedziało bezpiecznie w jej, rozpiętym teraz staniku i ocierało się o jej sutek, sprawiając że ten twardniał. Cała sytuacja z resztą, wpływała na nią w jednoznaczny sposób. Przecież, mogła j a k o ś odwdzięczyć się Normie za pomoc.
    A tak na poważnie, na prawdę była wdzięczna. O tyle o ile lubiła kiedy ktoś zbił jej tyłek, nie uśmiechało jej się krwawienie samotnie w swojej sypialni. Po za tym, miło było czuć, że ktoś o ciebie dba. Liz zawsze patrzyła na Normę z uznaniem, szacunkiem jak i z oczekiwaniem na aprobatę.
    - Opowiedz mi o tym? O papierosie? - zapytała, przyciskając lód do czoła.
    Liz

    OdpowiedzUsuń
  13. [To tylko pomysł, jak Ci się nie spodoba, to wymyślimy coś innego ;)
    No właśnie myślałam o czymś na wzór prywatnych widzeń, oczywiście słono opłacanych, tylko bardziej takich sekretnych, powiedzmy, że Norma nie chciała, żeby to wyszło na jaw, żeby nie zleciało się więcej klientek, które być może by jej nie odpowiadały, albo miałyby pretensje, że ta kogoś faworyzuje, albo cokolwiek, dlatego spotykałyby się nie w pokojach DG, ale prywatnie, u Normy.
    I tu przychodzi nasz wątek: Finna zazwyczaj musiałaby się z Normą pewnie umawiać na widzenie, ale to jest Finna ^^ Stwierdziłaby pewnego dnia, że chce zobaczyć Normę i tak trochę włamałaby się do jej pokoju w środku nocy, żeby ją zmolestować. (żartuję, drzwi by były otwarte i by z tego skorzystała ;p). Może być ciekawie, ale jeśli Ci to nie odpowiada, to pomyślimy dalej, ewentualnie zmodyfikujemy.]

    Finna.

    OdpowiedzUsuń
  14. [No, właśnie dlatego pytałam, czy chcesz kontynuować stary wątek, czy zrobimy im bardziej neutralną relację, żeby teraz się lepiej pisało, ale nie odpowiedziałaś ;D
    I ja zacznę, bo mam koncepcję <3]

    Finna.

    OdpowiedzUsuń
  15. [Jak na to wszystko Norma zareaguje, to już Twoja działka. Powiedz mi tylko jeszcze, czy ona mieszka w burdelu, czy ma własne mieszkanie/dom, bo nie znalazłam tego w karcie, a nie chcę strzelić gafy już w pierwszym wątku ;)]

    Finna.

    OdpowiedzUsuń
  16. Pokręcił głową na jej widok. I od razu zrobiło mu się cieplej. Bynajmniej nie z pożądania.
    - Naprawdę myślisz, że przez brak twojego jednego klienta cały budynek legnie w gruzach? - na razie był spokojny ale wiedział, że gdy tylko usłyszy piskliwy ton jej głosu z powrotem się zdenerwuje.
    - Nie zawołałem cię tutaj, żebyś o tym ze mną rozmawiała - odparł, biorąc głęboki oddech - to, że kiedyś miałem do ciebie słabość nie oznacza, że dalej ją mam i możesz sobie robić tutaj co chcesz. Jeśli przesadzisz, po prostu cię zwolnię. Krzyczenie na czterolatkę, która poszła do toalety i wyzywanie ją od kurw nie było zbyt mądrym posunięciem. Wiem, że na ciebie mówią tak codziennie i to lubisz, ale nie zwracaj się tak do mojej córki, bo w normalnym świecie to nie komplement. Jeszcze raz zdarzy się taka sytuacja, a przysięgam, wywalę cię stąd na zbity pysk, albo znajdę kogoś kto się z tobą lepiej rozprawi. Ona ma cztery lata. Płakała przez to pół godziny - odparł, a jego ton faktycznie już brzmiał na nieźle zdenerwowany.

    OdpowiedzUsuń
  17. [O! Teraz się nie zgubię! ;D]

    Finna miała swoje dziwaczne, mocno odbiegające od normy humorki. Bo jak inaczej nazwać to, że pomimo wiedzy, iż Layli nie będzie w pracy, pomimo tego, że w ogóle się z nią nie umawiała i dopiero co wyszła z burdelu i tak stała teraz pod drzwiami jej mieszkania i kombinowała jak wejść do środka, bo ona chce? Mogłaby po prostu położyć dłoń na dzwonku i trzymać ją tam tak długo, aż kobieta nie wstanie i nie otworzy, ale to była zbyt pospolita opcja. Taka przewidywalna. Gdyby tylko miała ze sobą jakieś sprytne narzędzie do rozwalania zamków...
    Dopiero po krótkiej chwili doszło do niej, że może po prostu nacisnąć na klamkę, tak dla pewności, zanim zacznie rozwalać komuś drzwi. Geniusz.
    Ku jej ogromnemu zaskoczeniu drzwi ustąpiły, dlatego w pierwszym odruchu brunetce przyszło do głowy, że Norma jeszcze nie śpi, pomimo bardzo późnej pory, ale pogaszone światła natychmiast wyprowadziły ją z błędu. Zamknęła za sobą drzwi na zamek, będąc bardziej odpowiedzialną osobą, niż właścicielka mieszkania i podskoczyła lekko, słysząc obok siebie ciche popiskiwanie. Page wybudzona czyjąś obecnością stała obok niej i zawzięcie machała ogonem, domagając się, aby ktoś zwrócił na nią uwagę.
    - Potem psino - mruknęła, dziękując w duchu wszystkim bóstwom, w które i tak nie wierzyła, że suczka nie zaczęła na nią szczekać, ani robić niepotrzebnego hałasu - zostań.
    Kiedy już miała pewność, że Page za nią nie podąża, sama udała się do sypialni Normy, cicho zamykając za sobą drzwi. Kobieta twardo spała, bo Finna słyszała jej regularny, spokojny oddech. Biedna dziewczyna...
    Zdjęła ze stóp buty, a z ramion cienką kurtkę i apaszkę, zostając tylko w krótkiej sukience.
    Podeszła do łóżka kobiety, która obecnie leżała na brzuchu i usiadła okrakiem na jej plecach, zauważając, że rudą dopiero teraz zaniepokoiła obca ingerencja w jej mieszkaniu.
    Musiała mieć albo bardzo spokojne życie, albo bardzo ciężki dzień, skoro wybudziła się po tak długim czasie od przyjścia Finny.
    Sprawnie przycisnęła dłoń do jej ust, zanim wydobył się z nich jakikolwiek dźwięk, a udami mocno ścisnęła jej żebra. Pochyliła się do szamoczącej dziewczyny, żeby spokojnie wyszeptać jej do ucha kilka słów.
    - Wyluzuj kochanie. Nie będzie bolało... - wyszeptała, delikatnie przygryzając płatek jej ucha, wolną rękę zaś wsuwając pod górę jej piżamy i lekko ściskając jej pierś - ...za bardzo.

    Finna.

    OdpowiedzUsuń
  18. Osoby które znały Rafa wiedziały, że jest raczej spokojnym i zrównoważonym człowiekiem, jeszcze bardziej odkąd został ojcem. Uspokoił się. Myślał, później robił. Potrafił się oprzeć pokusom. Raczej nie krzyczał bo wiedział, że to może źle wpłynąć na dzieci. Był wcieleniem spokoju.
    Ale nie przy Normie.
    Powiedziała parę słów za dużo. To go zdenerowało.
    Przebudził się dopiero, gdy zamykał drzwi biura za nią. Uderzył ją z otwartej ręki w twarz, a później złapał mocno za ramię i wyrzucił z pomieszczenia, rzucając w jej stronę najrozmaitsze obelgi, bynajmniej nie cicho i szeptem.

    OdpowiedzUsuń
  19. - Tak cóż... Mamy tylko tego samego ojca ale i tak Mel jest dla mnie jak taka prawdziwa siostra. - powiedziała spokojnie uśmiechając się kiedy dziewczyna zjechała wzrokiem na jej dekolt. W szkole przezywali ją BigCyc ale teraz nie przeszkadzało jej to. Lubiła swój biust. Lubiła choć przyznać się nie chciała nawet męskie spojrzenia.
    Fakt do Mel nie była wcale podobna. Mel ruda, długonoga, prawie płaska i wysoka a Cosima niskiego wzrostu, o ciemnych włosach i wielkim biuście. Cóż zrobić. Cosima była bardzo podobna do swojej matki czyli kobiety z którą zdradził matkę Mel ich wspólny ojciec. Podczas gdy Mel była bardzo podobna do swojej matki. Od ojca dostały tylko te same oczy i nosy. Nic więcej. Jednak mimo to bardzo się kochały i nawzajem pomagały. Było tak różowo że aż się chciało czasami rzygnąć.
    - Nie nie przeszkadza mi. Jest całkiem miło. Wręcz powiedziałabym relaksująco. Nawet mi się taka uczciwa praca podoba - powiedziała szczerze.

    Cosima

    OdpowiedzUsuń
  20. Finna z pewnością nie należała do jej typowych klientów, ale czego innego można było spodziewać się po rozpuszczonej dziewczynie, która zawsze miała wszystko na skinienie małego palca? Norma znała ją wystarczająco długo zanim zawarły swój układ, żeby wiedzieć w jak wielkie bagno się pakuje.
    - Nie mów do mnie w ten sposób. - pouczyła ją. Kiedy już miała pewność, że Preston nie zacznie krzyczeć, zdjęła dłoń z jej ust i w ślad za pierwszą, również wsunęła ją pod materiał koszulki, zachłannie miętosząc jej piersi. - poza tym, to nie ja zostawiam otwarte drzwi na noc. Aż się prosisz o gwałt - dodała z niemałym rozbawieniem, bo w pewnym sensie miała ogromne szczęście, skoro to był czysty przypadek, że Norma nie zakluczyła drzwi. Finna i jej nienormalne szczęście.
    Krótko musnęła ustami jej szyję i zeszła z niej, ciągnąc ją delikatnie za ramię, żeby kobieta przewróciła się na plecy. Z jakichś niewyjaśnionych powodów Layla była dla niej na tyle cenna, że była w stanie dla niej wyłożyć na tyle wysoką stawkę, aby nawet uparta burdel mama zgodziła się na przyjęcie klienta, który jest kobietą. Sama dokładnie nie wiedziała co w niej takiego było, po prostu chciała ją mieć. Potrzeba posiadania Normy Preston? Czemu nie...
    Uniosła jej koszulkę ku górze, odsłaniając jędrne piersi, które w półmroku podobały jej się nawet bardziej, niż w świetle dnia. Wsunęła dłoń pod materiał koronkowej bielizny rudej i na razie delikatnie zaczęła stymulować jej łechtaczkę.
    - Nie cieszysz się, że wpadłam cię odwiedzić? Zrobi mi się przykro, wiesz? - spytała, choć w jej głosie można było wyczuć nutkę rozbawienia, a nie smutku. Cmoknęła ją krótko w usta, schodząc stopniowo pocałunkami po jej brodzie i szyi do odsłoniętych piersi. Przygryzła jeden z jej sutków, żeby chwilę potem, w zastanowieniu unieść na kobietę wzrok.
    - Kiedy są Twoje urodziny? - spytała, wiedząc, jak bardzo zaskoczy ją tak dziwnym pytaniem. Miała w tym pytaniu określony cel, o którym Layla miała dowiedzieć się za krótką chwilę.

    Finna.

    OdpowiedzUsuń
  21. [ *skacze z ekscytacji* *nuci swoją własną i niepowtarzalną interpretację intro AHS* *sika w majty bo burdel-mama jest taka fajna i w ogóle*
    Wiedziałam, że znajdę jakąś kamberpiczkę tutaj, no wiedziałam. Tylko się zastanawiałam, czy mnie nie zjedzą. W ogóle boję się reszty fandomu. Można świra dostać. (Po co ja się z tego, na Boga, spowiadam?)
    Ale dobra, do rzeczy! Willy jest z natury dominem, choć jak mu kto za pazuchę wciśnie trochę kasy, to i siebie da przywiązać. Eksperymentuje chłopaczyna, a ja razem z nim. Co do maminych pomysłów - możemy połączyć obie te rzeczy, mnie pasuje. Zacznę obiema rękami i nogami, ale jutro, jeśli nie dopiero we wtorek ]

    OdpowiedzUsuń
  22. [ Oksik, będę pamiętać :D
    Co do fandomu. Szipujesz jedynie Johnlocka - nie jesteś traktowany poważnie. Żeby być tru muszę przecież pokochać fawnlocka albo ten śmieszny paring z Johnem-jeżem, cholera wie jak to się nazywa. Czy coś. Dobra, nie marudzę więcej :o
    Ahoj jutrzejsza przygodo ]

    OdpowiedzUsuń
  23. [Przesadzasz ;p]

    - Może powinnaś o tym pomyśleć następnym razem? - zasugerowała jej, bo gdy w grę wchodziła poniżanie i upokarzanie Normy bywała naprawdę pomysłowa, nawet w bardzo niemoralny i czasem chory sposób. A symulacja gwałtu wydawała się potwornie kusząca, choć nie na tą konkretną noc.
    Gdyby w jej zachowaniu przejawił się jakikolwiek przejaw, jak to nazwała, romantyzmu, czy przywiązania innego, niż seksualne, bardzo możliwe, że Finna od razu zrezygnowałaby z jej usług. W innym przypadku nawet bawiłoby ją takie bawienie się czyimiś uczuciami i wodzenia go za nos (tak przecież robiła ze swoim chłopakiem), ale Norma była na tyle twarda, że mogłaby jej poważnie skomplikować życie swoją zażyłością.
    Dlatego brunetkę satysfakcjonował obecny stan, w którym obie po prostu się pożądały, bez żadnych niepotrzebnych, miłosnych dupereli. Na dobrą sprawę takie uczucia w ogóle nie interesowały Finny, Layli pewnie też nie.
    - Koniec stycznia... - powtórzyła za nią powoli, jakby się nad czymś zastanawiała i zsunęła z kobiety bieliznę, rozchylając mocniej jej nogi. - tak myślałam... byłam wtedy w Paryżu, z ojcem. Przegapiłam Twoje urodziny, dlaczego się nie poskarżyłaś? - spytała z udawaną troską, jakby było to dla niej coś ważnego.
    Pochyliła się nad twarzą rudej i rozchyliła jej usta językiem, w przyjemny sposób pieszcząc jej podniebienie.
    - Ile skończyłaś lat? - spytała, choć odpowiedziała jej cisza. Żadna kobieta nie lubiła się chwalić tego typu informacjami, ale Finna już raz to z niej wydusiła, choć z wielkim trudem, dlatego Norma nie musiała jej odpowiadać. - ...dwadzieścia sześć... nie, jesteś ode mnie dwa lata starsza... dwadzieścia siedem, prawda? To oznacza, że wiszę Ci dwadzieścia siedem soczystych klapsów na tyłek, żeby dobrze Ci się wiodło.
    To powiedziawszy, ściągnęła z siebie sukienkę i zrzuciła ją niedbale na podłogę, tak samo, jak swoją bieliznę, nie pozwalając zrobić tego Layli. Przysiadła na niej pod lekkim kątem, tak, że ich łechtaczki się ze sobą stykały i zaczęła je o siebie ocierać, unosząc jedną z jej nóg ku górze, aby mieć do niej lepszy dostęp.
    - Przecież wiesz, jak zależy mi na Twoim szczęściu. - dodała, z jakąś dziwną satysfakcją w głosie i wymierzyła jej trzy solidne uderzenia w lewy pośladek, odliczając na głos liczbę tak, jak robi się na przyjęciach urodzinowych.

    Finna.

    OdpowiedzUsuń
  24. Miał wyrzuty sumienia. Wiedział, że zachował się głupio. Przecież obiecał sobie, że już nie będzie tak robił. I co z tego, że to była Norma. Nie powinien. Musiał ją przeprosić.
    Gdy szedł korytarzem w kierunku pokoju, w którym miała być już ułożył sobie mowę na przeprosiny. Rzadko to robił i zazwyczaj wtedy, gdy już naprawdę musiał.
    Norma była dziwną osobowością. Nie poznał jej drugiej strony. Znał ją tylko ze strony pozbawionej emocji suki, która patrzy tylko na swoją przyjemność i dobro, a cała reszta nie ma znaczenia. Ale pamiętał, jak płakała gdy krzywdził Beth. Widział cierpienie wymalowane w jej oczach. Wtedy zrozumiał, że ona - jak każdy człowiek - również ma uczucia i przywiązuje się do ludzi.
    Zapukał do pokoju, a gdy usłyszał, ze nikt nie odpowiada po prostu wszedł. Norma leżała obok łóżka cała poobijana, naga, a na ciele miała czerwone, krwiste pręgi od pejcza, nie wspominając o piersiach na których miała ślady poparzeń i zaschnięty wosk.
    Od razu wziął ja na ręce, nie bacząc na to, że jest naga, i położył ją na łóżku.
    - Norma? Zadzwonić po karetkę? - zapytał, okrywając ją cienką narzutą by nie leżała przed nim całkiem naga.

    OdpowiedzUsuń
  25. Gdy spojrzał na nią, taką bezbronną i bez sił zapragnął się nią zaopiekować. Nie wiedział, czy to ojcowski instynkt (w końcu dzieliło ich 16 lat różnicy), czy po prostu troska o drugiego człowieka.
    - Nie ruszaj się - poprosił, patrząc na nią o dziwo łagodnie. I choć mimowolnie zrobiło mu się cieplej na widok jej ciała opiętego wyjątkowo seksownym, kusym strojem to nie pokazał tego w żaden sposób.
    - Na razie garderoba jest ci najmniej potrzebna. Nie udawaj, że się wstydzisz. - odparł i wstał na chwilę, zabrał apteczkę i zaczął ścierać krew z jej policzka. Opatrywał jej rany delikatnie i z wprawą; widać było, że nieco się dokształcił w ciągu ostatnich czterech lat podczas których się nie widzieli.

    OdpowiedzUsuń
  26. - No co ty. Kocham psy! Są uroczę. Czyli że rozumiem że jakby chciała cię zabić to mogę spokojnie zrobić to u ciebie w dodatku pozorując to na samobójstwo a twój pies by jeszcze by domagał się pieszczot? A to zabawne. I godne zapamiętania - uśmiechnęła się. - No nijak mi się układa. Rafael jest... Ciut... Przerażającym dupkiem. Tak bym to ujęła. Nie znam go zbyt dobrze. Może nie aż tak dobrze jak Mel. Po prostu jest moim szefem. - wzruszyła ramionami. - Raczej... Mam trudniej. - mruknęła. Nie każdy musiał wiedzieć o jej błędach w przeszłości. Nie było to coś czym chciała się chwalić. Prędzej wstydzić nic więcej. Dlatego musiała się czasami powstrzymywać by z jej ust nie wypłynęło coś jeszcze.

    Cosima

    OdpowiedzUsuń
  27. [Cześć. Dziękuję za tyle miłych słów. Cieszę się, że Samuli tak się spodobał!
    Cóż skoro karta wyszła to postaram się utrzymać ten poziom w odpisach i wątkach :)
    Może Norma mogłaby być jego powiedzmy "muzą"? Odwiedzałby ją przy każdym braku weny. Pomagałaby mu w odzyskaniu jej nad wyraz skutecznie. Rozmowy pomieszane z prawdziwym szaleństwem, do tego projekty wprost rysowane na skórze czy inne podobne zabawy. Do tego można dołączyć niezbyt normalne relacje krawiecko-profesjonalne twojej Normy z moim Finem.
    Ja piszę się na perwersje, czemu nie. W końcu takiego Samuliego stworzyłam :)
    Czy zechciałabyś już relację unormowaną, że się znają czy może pierwsze zapoznawcze spotkanie?]

    Samuli - klient z igłą za rękawem

    OdpowiedzUsuń
  28. - Dobra, Norma. Usiądź, ja wszystkim się zajmę. - odparł, po czym posadził ją na łóżku i sięgnął do garderoby, z której wyciągnął jej luźną sukienkę. Wydawała się najodpowiedniejsza, jakby tak patrzeć na rany na jej ciele. Gdy się przebierała odwrócił się do niej plecami. W końcu tego wymagała kultura, prawda?
    - Odwiozę cię. I tak jadę do domu. - odparł - Dasz radę iść sama? - zapytał, a wtedy Norma wstała i zachwiała się na nogach. Nie przejmując się tym, jak to będzie wyglądać wziął ją na ręce i podniósł. Była lekka i nie była dla niego żadnym ciężarem. A też być może chciał jej tym wynagrodzić to, co ostatnio się podziało.

    OdpowiedzUsuń
  29. - Ach... Tak. Niezastąpiona to mogła być tylko Mel. Ona jest taka... Taka... Niezawodna. Czasami chciałabym być jak ona. Jednak tylko czasami. Wiesz lubię swoje cycki - uśmiechnęła się dodatkowo potrząsając w nimi.
    Mel była dla niej cudowna i może wręcz była autorytetem niezły autorytet, który prawie zapił się winem truskawkowym na śmierć To dlatego że tak bardzo jej pomogła. Tak bardzo że mogło się to wydawać nawet podejrzane. Mocno podejrzane. Bo czemu miała to robić? Była przecież przyrodnią nie prawdziwą siostra. Może kiedyś będzie coś chciała w zamian? Tego nie przemyślała.
    - Cóż... Dobre rady mi dajesz. Jeśli będę chciała cię zabić to skorzystam. O! To tu mieszkasz? Ładna okolica nawet całkiem. - powiedziała zdziwiona. Cóż... Chyba powinna więcej czasu spędzać z ludźmi....

    Cosima

    OdpowiedzUsuń
  30. Pod tym względem, to Finna była trochę inna, bo o wiele bardziej kręciły ją młodziutkie, świeże ciałka. Prawda, że z kimś takim, jak Norma mogła się zabawić naprawdę, ale bawiło ją niedoświadczenie innych, ta niepewność i uległość. W końcu nad kimś takim o wiele łatwiej jest zapanować, okiełznać go i sprowadzić do parteru, kiedy za bardzo zacznie się panoszyć. Z bardziej doświadczonymi dziwkami, pomimo tego, że miało się z nimi ciekawsze sesje, czasem po prostu były problemy.
    W Layli lubiła jej skrupulatność. Tu na plus wychodziło jej doświadczenie, które Finna nie raz bardzo krytykowała u innych. Przykładała się do swojej pracy i nigdy by nie pozwoliła, żeby jej klientka wyszła z łóżka bez orgazmu. W pewnym sensie dawało jej to pewien rodzaj satysfakcji, że ktoś się o nią troszczy. W dziwny, pokręcony sposób, ale jednak.
    - Nie wybiegaj za bardzo w czasie. Porozmawiamy o tym za dwa miesiące, dzisiaj chcę się zająć Tobą - odparła tylko, chcąc uciąć dyskusję w tym miejscu. Finna nie miała nic przeciwko lekkiej przemocy wobec samej siebie, o ile nie odbijało się do na jej wyglądzie i nie zostawiało trwałych śladów. Po prostu miała swoje humorki, od których wyraźnie zależało na co pozwoli, a co będzie chciała pominąć danego dnia. - W moje urodziny wyskoczysz z pięknego tortu. Już wszystko zaplanowałam - dodała po chwili, trochę rozmarzonym tonem. Rozkojarzyła się na tyle, że kiedy Preston przerzucała ją "na dół", pisnęła cicho, mocno tym faktem zaskoczona. Zwyczajnie nie wyłapała wcześniej jej intencji.
    Zaraz potem jednak zamruczała zadowolona, czując usta kobiety na swojej delikatnej szyi. Norma znała ją już od tak dawna, że doskonale wiedziała w jaki sposób i gdzie ją całować, żeby było jej naprawdę przyjemnie.
    - Zrób mi dobrze, kochanie. Nawet nie wiesz, jak bardzo chcę poczuć te Twoje słodkie usteczka na swojej cipce. - wyszeptała, dociskając jej ciało do swojego.

    Finna.

    OdpowiedzUsuń
  31. [Piszę się na wątek, ale potrzeba mi konkretnego pomysłu. Z chęcią zacznę. :)]
    Lieke

    OdpowiedzUsuń
  32. [Wszystko cudowne! Mam nadzieję, że ja nie skiepściłam ^^;]

    Layla, Layla, Layla... Kobieta do której przychodził chyba najczęściej. Większość swego czasu spędzał w jej ramionach. Między tymi inspirującymi, gładkimi nogami. Wdychając zapach miedzianych loków. Była muzą...
    Tak ulotną.
    Tak namiętną.
    Tak apetyczną.
    Była gotowa na wiele, nie bacząc na kaprysy, które dziki umysł podsyłał Samuliemu. Kobieta uległa idealnie, a to rozbudzało wenę jak nic innego. Czasem bawili się bardzo długo, nie szczędząc swoich ciał w tym tańcu fantazji.
    Czasem jednak Harmaajärvi po prostu patrzył. Ślizgał się wzrokiem po jej mięciutkim ciele, upinając kolejne połacie przyniesionego ze sobą materiału. Ona przyjmowała każdy projekt z uśmiechem. Czy była to zasługa pieniędzy czy po prostu zwykła uprzejmość? Samuli nie wiedział, ale czy to ważne? Uwielbiał z nią przebywać. Po tym czuł się...
    Radosny.
    Spełniony.
    Zachęcony do nowych projektów.
    Siedział teraz na przyjemnym łóżku gładząc dłońmi prześcieradło. W koszuli barwy pergaminu, włosach zabarwionych groteskowo, z poduszeczką na igły przypiętą do nadgarstka.
    Czekał. Był cierpliwy. Mógł poczekać. Pragnął dzisiaj pozbyć się pewnego niemiłego demona trawiącego jego jaźń. Blokującego przepływ słodziutkiej inspiracji, której potrzebował jak ryba wody. I Layla mogła mu w tym pomóc.
    Krawiec odwrócił leniwie głowę, gdy drzwi się uchyliły z cichym zgrzytem. Uśmiechnął się na widok cudu, który właśnie go odwiedził. Wyciągnął dłoń, by uchwycić jej maleńką rączkę, gdy siadała na jego udzie. Ubrana w grzeszną czerwień i bardzo niegrzeczną czerń. Tak wspaniale współgrającą z rudym lokiem, który tylko dodawał drapieżności.
    Perfekcyjna.
    Fin przytulił się do niej nieśpiesznie, wodząc nosem po łabędziej szyi, aż do słodkiego dołeczka między nią, a ramieniem. Zatrzymał się jednak, dłonie zaciskając na jej talii. Palce wbiły się boleśnie w delikatną skórę, a Samuli oderwał głowę od jej ramienia. Spojrzał na Laylę, a jego twarz wyrażała rozczarowanie.
    Jak mogłaś muzo? Jesteś taka...
    Nieposłuszna.
    Zapominalska.
    Niegrzeczna.
    Harmaajärvi jej niezdyscyplinowaniem nie pokona swoich klątw. Jedną dłoń powiódł po zarumienionym policzku, wierzchem, niczym kochanek z bajek.
    - Layla... Jesteś niesforna. Który mamy dzisiaj dzień? - jego oczy niemalże próbowały rozerwać niewieścią duszę. Przestał ją głaskać, zaciskając mocno palce na jej twarzy. Czuł pod opuszkami i skórką jej zęby. Nie zamierzał jednak przestać. Jak można tak zapomnieć. Nie pozwalał jej się wyrwać, nadal wbijając paznokcie w talię - Środę, mój cukiereczku. Cudowny środek tygodnia.
    Ściskał coraz mocniej, jakby miał połamać jej kości. Nie był brutalny, był po prostu...
    Zawiedziony.
    Wściekły.
    Rozczarowany.
    - Wiesz co powinno być w środę czyż nie? Co powinno być w środę? - nie podnosił głosu, nie krzyczał. Nie zachowywał się jak wariat. Głos, niski i wibrujący, był zimny niczym lód. Nie puszczając jej, nie pozwalając się nawet ruszyć, czekał na odpowiedź - Powiedz mi Laylo, moja urocza muzo.

    Samuli - przesada za skórą?

    OdpowiedzUsuń
  33. - Nie dostanie. Zadbam o to jutro. - odparł siadając na fotelu kierowcy. Puścił radio by zagłuszyć ciszę pomiędzy nimi i pokonał uliczki Amsterdamu wolno i spokojnie. Znał drogę do jej mieszkania. Miał pamięć do miejsc.
    Gdy dotarli na miejsce pomógł jej wysiąść z auta. Już czuła się nieco lepiej, a więc szła sama, ale chciał mieć pewność, że doszła na do swojego mieszkania. Nieco się zdziwił, gdy w drzwiach ujrzał... Jej mamę. Od razu się zorientował, bo było pomiędzy nimi uderzające podobieństwo.
    - Dobry wieczór - jak przystało na dżentelmena ucałował jej dłoń. - Jestem - zastanowił się na krótką chwilę. Musiał trochę nakłamać. - przyjacielem Normy, odprowadziłem ją na wszelki wypadek. Kiepsko się czuje. - odparł, obdarzając mamą Normy ciepłym, przyjaznym uśmiechem. Potrafił urzekać starsze panie chyba jeszcze lepiej niż te młode

    OdpowiedzUsuń
  34. [Dziękuję. To miłe słyszeć takie słowa >///<
    Spróbuje nie - to w końcu mój pierwszy blog :D]

    Samuli patrzył na te czerwone usteczka, wilgotnie gładkie i kuszące. Wypowiadały słowa przeprosin głosem pełnym przejęcia. Tak Laylo, moja słodka... Zapomniałaś. Wstydzić się powinnaś i to bardzo, bo...
    -... Przychodzę i oczekuje. Płacę i pragnę. Rozumiesz mój rudy aniołku?
    Pokiwał leciutko jej głową, odrobinę luzując nieprzyjemny uścisk.
    "Nie gniewaj się już na mnie" i te figlarne dłonie sunące swobodnie po jego ciele. Gniewać się na ciebie muzo? Nie potrafi. Chwilowa słabość, a utraciłby jej obecność, która była mu tak...
    Potrzebna?
    Droga?
    ... Życiodajna.
    Twarz, wyrażającą rozczarowanie, przeciął lekki uśmiech, który nie był już tak niebezpieczny. W oczach jednak nadal czaił się nieprzyjemny demon. Czy naprawdę mu przeszło?
    - Nie mógłbym się na ciebie gniewać słodziutka. Jesteś mi potrzebna. Tak bardzo potrzebna... - głaskał dłonią jej rude loki, mięciutkie i lekkie. Głos był spragniony, pełen żalu i szczerej potrzeby. Palce drugiej ręki zacisnął na krągłym pośladku, masując ten niebiański kształt - Dzisiaj jednak miał być pokaz. Pokaz dopełniający zapach, którym miałaś być pokryta. Przyniosłem materiał, przyniosłem igły. Miałaś być moją nimfetką, moją gwiazdeczką w kreacjach ze snu. Nie kwiatową łąką, a karmelem...
    Pochylił się i pocałował ją. Te karminowe wargi, pełne i kusząco rozchylone. Namiętnie i długo, jakby chcąc celebrować tę chwilę.
    Jakiś zawód znowu się odezwał w styranej pracą duszy. Oczekiwał spełnienia, oczekiwał pomocy. Dostanie ją, choć w odrobinę inny sposób.
    Delikatna pieszczota zmieniła swój tor. Samuli brutalnie pogłębił pocałunek, łaknąc kobiety niczym spragniony zwierz. Zagryzł mokre od śliny usta, zbyt mocno, raniąc je niespodziewanie. Zacisnął palce na jej włosach, odsuwając gwałtownie głowę kobiety do tyłu. Pozwolił, by zsunęła się z jego kolan na ziemię.
    - I co ja teraz mam czynić moja malutka muzo? - pochylił się ku niej, przytulając twarz do jej policzka. Westchnął ciężko, przymykając oczy. Po chwili ciszy zacisnął mocno powieki, jak i palce - Błagaj Laylo... Błagaj o wybaczenie... BŁAGAJ!
    Z każdym kolejnym słowem głos był coraz bardziej furiacki. Oderwał się od niej, nadal nie puszczając tych ognistych pukli.
    Musiała...
    Żałować.
    Błagać.
    I pragnąć!

    Samuli - oczekuje na przeprosiny

    OdpowiedzUsuń
  35. Spojrzał na mamę Normy wzrokiem mówiącym wiedziałem, że tak będzie . Liczył, że chociaż jej mama będzie dla niego miła, ale widocznie nie było mu to dane po takim przywitaniu.
    - Lepiej będzie jeśli pójdę. Mam trochę pracy dziś. - odparł, ale gdy zobaczył mrożące krew w żyłach spojrzenie matki Normy od razu jakoś sobie wszystko przewartościował. - Ale może jednak znajdę chwilę - dodał czując, jak krawat pod szyją wyjątkowo mocno go uwiera. Poluzował go nieco.
    Jego i Normę dzieliło trochę lat różnicy, wątpił, by wyglądali na parę. Usiadł naprzeciwko Normy przy stole i korzystając z tego, że jej matka na chwilę zniknęła obdarzył ją spojrzeniem w stylu czemu mi to robisz .

    OdpowiedzUsuń
  36. Gdy Norma obdarzyła go uśmiechem na jego twarzy malowała się taka radość, że aż najchętniej wyskoczyłby z tego pokoju przez okno. Chciał wrócić do Debby, zobaczyć Hope i odetchnąć, tymczasem czekał go wieczór z dwoma Normami. Czy mogło być jeszcze gorzej? Tak jakby jedna mu nie wystarczała. Ale trzeba było przyznać, że mama Normy - pomimo swoich lat - zachowała urok i klasę. I była naturalną blondynką. A on miał wielką słabość do tego typu urody.
    - Może przyjaciele to złe określenie. Jesteśmy raczej... - zastanowił się - dobrymi znajomymi. - sprostował, obdarzając mamę Normy uprzejmym spojrzeniem. Starał się elokwentnie dobierać słowa, żeby zaraz go nie zaatakowała.
    - Widocznie było tu dla Normy zbyt surowo. Zresztą, ważne, żeby jej się podobało. Trochę ją znam i nauczyłem się, że jej zdania raczej się nie podważa. Ma twardszy charakter niż niejeden mężczyzna. - odparł zgodnie z prawdą zastanawiając się, czy przypadkiem mama Normy nie zdenerwuje się za te słowa. W końcu wiedział, jaką aktorką jest Norma. Valeria może wciąż uważać ją za grzeczną i bardzo ułożoną dziewczynkę, którą nie była od dawien dawna. I jak sobie przypominał, że pięć lat temu brał ją na tym stole, przy którym teraz siedział i rozmawiał z jej mamą to czuł się naprawdę dziwnie.

    OdpowiedzUsuń
  37. - Obojętnie mi. Naprawdę. - uśmiechnęła się i zaczęła oglądać jej mieszkanie. Całkiem ładne. Najbardziej prócz wysokości podobała jej się ta czerwona kanapa. Była taka mięciutka i czerwona. Cosima lubiła ten kolor. Dobrze jej się kojarzył. Z ciepłem domu oraz pomocą. Był to dobry kolor który budził dobre wspomnienia.
    Kanapa naprawdę była wygodna dlatego Cosima zaczęła odrobinę na niej podskakiwać. Lubiła to uczucie kiedy skacze się po czymś miękkim i zanurza się w tym a potem unosi się.
    - Podoba mi się twoje mieszkanie. A w szczególności kanapa - postanowiła odezwać się Cosima. Kiedy w końcu przestała skakać na kanapie. - Od.. Em. Jak dawna zajmujesz się no wiesz... Swoją pracą? Zawsze mnie to ciekawiło. Znaczy nie w twoim przypadku ale tak... No ogólnie.

    Cosima

    OdpowiedzUsuń
  38. [Jakiś wybryk natury? Czytasz w myślach? ;D]

    No, ale właśnie czasem chodziło o tę sadystyczną chęć przymuszenia takiej młodziutkiej kobietki, czy młodziutkiego szczyla do tego, czego robić wcale nie chcieli, a w gruncie rzeczy nie mieli powodów, aby odmówić. Wszystko zależało od klienta, niektórzy lubili, kiedy ktoś na pstryknięcie palcem spełniał każdą zachciankę, a inni lubili mieć tę chorą satysfakcję, że ona czy on musi to zrobić i nie ma żadnego wyjścia. Dobra dziwka powinna indywidualnie podchodzić do każdego klienta.
    Finna jednak ceniła w Normie doświadczenie i pewnego rodzaju profesjonalizm. Jeśli chciała się na kimś wyżyć, brała jakąś świeżą krew z dwójki, a rudej potrzebowała do spełniania zupełnie innych zachcianek.
    - Tort byłby sztuczny, ale podoba mi się Twoja interpretacja tej sceny - wymruczała w zastanowieniu. Tak, mówiła poważnie, ale nie przyszło jej do głowy, żeby to ona weszła do tortu, zamiast Layla z niego wyjść. Ciekawe.
    Pozwoliła jej na chwilę niewinnych pieszczot przed głównym punktem programu, choć sama nigdy nie starałaby się tak, jak ona. Finna była małą, rozpieszczoną księżniczką, która lubiła, kiedy ktoś sprawiał jej przyjemność, z drugiej strony ona wolała męczyć, dręczyć i poniżać, bo jej samej również dawało to swego rodzaju satysfakcję, albo od razu przejść do rzeczy. Koszmarna kobieta, prawda?
    Jęknęła cicho, kiedy Layla zaczęła pieścić ją intensywniej, pomimo tego, że wcale nie chciała. Czasem lubiła udawać, że wcale nie było jej dobrze, tylko po to, żeby pognębić w tym drugą stronę i zmusić do tego, żeby następnym razem się bardziej postarała, ale w jednym Norma miała rację. Mężczyźni w porównaniu z kobietami wypadali słabo przy seksie oralnym, bo w większości za bardzo się bali. Że zrobią coś nie tak, że coś zaboli, że coś popsują. W gruncie rzeczy byli potwornymi tchórzami, w przeciwieństwie do kobiet, które znając doskonale swoją anatomię wiedziały na co mogą sobie pozwolić.
    Na moment nawet uniosła biodra ku górze, jakby chciała jej pokazać, że chce więcej, mocniej, teraz, sama Norma musiała przecież widzieć, jak bardzo jest mokra i jak bardzo tego chce. Ale chwilę później ogarnęła ją jakaś dziwna złość. Na samą siebie? Na Preston? Ciężko było to stwierdzić, bo takie wybuchy były u niej typowe i w gruncie rzeczy niekontrolowane. Widocznie to, że Layla była dziś taka dobra, trochę obróciło się przeciw niej.
    Chwyciła jej włosy mocnym uściskiem i gwałtownie od siebie odsunęła, sama zrywając się z pościeli z jakąś nieokiełznaną furią i wymierzyła jej kolejnych sześć klapsów, z tym, że o wiele mocniejszych niż ostatnio, w sumie dziesięć. Jedenastego odliczyła, uderzając ją w twarz i dopiero to ją uspokoiło na tyle, że pochyliła się nad nią i delikatnie, wręcz z czułością ucałowała jej usta.

    Finna.

    OdpowiedzUsuń