William Coughlin
32 lata, Szkot z krwi i kości
urodzony wrzód na dupie
urodzony wrzód na dupie
sektor I i V
pracuje od 3 lat
mieszka w małej kamienicy poza DG
pracuje od 3 lat
mieszka w małej kamienicy poza DG
Nie wiadomo, skąd się w Domu Grzechu wziął i co konkretnie go tu przywlokło. Mówią, że dość miał życia w garniaku za biurkiem, mówią, że przeżywa przedwczesny kryzys wieku średniego, mówią też, że przybył za dziewczyną. A tak naprawdę nikt, cholerka, nie wie, dlaczego trudni się prostytucją. Tak brzydki, że aż przystojny, humor bardzo specyficzny, a i nie był zadowolony, gdy dowiedział się, że musi wziąć na siebie coś więcej, niż BDSM. On sam twierdzi, że woli mieć kobiet o takich zapędach tutaj, niż żyć w nieustannej frustracji gdzieś na obrzeżach Edynburga. Przez nowo zatrudnione dziewczyny nazywany tatuśkiem, przez resztę raczej nielubiany - uwielbia gadać o stratosferze, systematyce w pryzmacie zwierząt i ludzi i religiach z dalekich zakątków świata. Największy nerd w Domu, wyobraźcie sobie. Nie pasuje to do jego preferencji seksualnych ni w ząb, ale on sam jest w zasadzie jednym wielkim, chodzącym kontrastem. Ma za sobą buntownicze, młodzieńcze lata, ale jakoś skończył studia - nikt nie wie, jakie. Lepiej w ogóle odpuścić sobie zadawanie pytań o coś więcej, niż teorie spiskowe. I tak się wam nie uda, dziewuchy. Och, no i chłopcy. Coście sobie myśleli?
W wolnym czasie czyta, obserwuje, trochę sobie śpiewa, irytująco gwiżdże i w ogóle jest jakiś taki ruchliwy. Za dużo pije, czasem coś tam wciągnie, jeśli klient poczęstuje. Tak, spoufala się z klientami, może dlatego tak chętnie do niego wracają. Raczej dżentelmen, ale mistrz dyrygowania innymi. Co rusz ktoś podsuwa mu pomysł zostania politykiem, prawnikiem czy dziennikarzem radiowym. Ci, którzy go znają, wyśmiewają takie pomysły. Wiedzą, że jest zbyt irytujący na dłuższą metę. Recepcjonistki i ochroniarze wywalają oczami, klienci mrugają powiekami, a dziewczyny mimowolnie poprawiają włosy, gdy pan William wkracza na scenę.
I tak mnie kochacie.
[ Nic więcej nie mam do dodania. Poszło szybko i sprawnie, ha! Lubię powiązania. Szukam dla tego oto pana nieszczęśliwej miłości, żeby mu trochę nosa utrzeć, a co. Nie krępujcie się ]
I tak mnie kochacie.
[ Nic więcej nie mam do dodania. Poszło szybko i sprawnie, ha! Lubię powiązania. Szukam dla tego oto pana nieszczęśliwej miłości, żeby mu trochę nosa utrzeć, a co. Nie krępujcie się ]
[To ja się z Cosimą witam i o wątek pytam ;3]
OdpowiedzUsuńCosima
[Piszę się na nieszczęśliwą miłość, jeśli jest chęć! ;D]
OdpowiedzUsuńMelinda Tier
[Patrząc na zestawienie wizerunków, aż mnie kusi, żeby jakieś powiązanie wykombinować (;]
OdpowiedzUsuńEsther
[Witam na blogu i przypominam o punkcie szóstym regulaminu :)]
OdpowiedzUsuńRafe
[No, to Twoją drugą postać też witam i myślę, że tu już takich pustek mieć nie będziesz ;p]
OdpowiedzUsuńFinna.
[Hej hej, zapraszam do wątku z Ari :D
OdpowiedzUsuńSzkota zawsze przyjmiemy z otwartymi ramionami, a przynajmniej Ja, nie wiem jak Ari xD]
[Ben! och, jaka szkoda, że nie klient! :D jeśli chodzi o nieszczęśliwą miłość, to może se kochać Normusię i być nieszczęśliwy, bo Normusia ma w nosie kochania. :D a tak na serio (pół serio), Norma roztacza opiekę nad dziwkami tego przybydku, zwłaszcza jeśli chodzi o piąteczkę, więc może trzeba panu opatrzyć zbite dupsko, czy coś? chyba, że Willuś to pan domin, wtedy możemy im dodać trochę seksownego napięcia :D]
OdpowiedzUsuń[Cieszę się <3 jeśli masz jakieś dodatkowe uwagi/sugestie/pomysły pisz otwarcie na wrak.emocjonalny@gmail.com
OdpowiedzUsuńZacznę, podrzuć mi tylko jakikolwiek pomysł <3]
Melinda Tier
[Pomysł jest taki ,że na przykład mieszkają w tej samej kamienicy po sąsiedzku. Cosima jest nowa i się wprowadziła do mieszkania po Mel. A on nadal myśli, że mieszka tam Mel czy coś i pewnego razu wpada tam jakiś pijany czy coś myśli, że tam Mel ,a tam wielki cyc i Cosima!
OdpowiedzUsuńLub... Will będzie lubić denerwować Cosimę swoim gwizdaniem czy czymś i będzie specjalnie do niej przychodzić. Takie moje pomysły jeśli się podobają to zacznij ;3]
Cosima
[Nie myślę za bardzo dzisiaj, ale spróbuję xD
OdpowiedzUsuńMożna na przykład iść w kierunku tego, że na razie ona nie zdaje sobie sprawy, że on w Domu Grzechu pracuje, on — że ona pracuje w Lucky. Przypuszczam, że między tymi dwoma miejscami da się wyminąć bez spotkania, tym bardziej, że Esther pracuje od niedawna.
Esther od mniej więcej roku ma na głowie siostrę — ojciec po śmierci matki zaczął pić i w pewnym momencie sytuacja się zaczęła robić na tyle nieciekawa, że sumienie ją zmusiło do postarania się o prawo do opieki nad dziewczyną. Siostra ma szesnaście lat, uważa się za niezwykle dorosłą i utrudnia jej życie na każdym kroku, twierdząc, że Esther jest ostatnią osobą, która ma prawo ją pouczać (może i trochę racji ma...). W każdym razie, mogło się zdarzyć tak, że pewnego dnia William wrócił do domu, a niedługo po tym do drzwi zaczęłaby mu się pijana smarkula dobijać, twierdząc, że przecież ona tu mieszka, a pomyliłaby się o ulicę czy dwie. Jak już udałoby mu się jakoś poznać rzeczywisty adres, to dla świętego spokoju odtransportowałby ją na miejsce. I w sumie to można by w czasie dać albo teraz, albo nieco wcześniej.
W związku z powyższym, jak już na siebie wpadną w miejscu pracy, to zdawałby sobie sprawę z jej sytuacji (to znaczy głównie: z istnienia córki, bo gdzieś się wtedy na pewno przyplątała, albo później), do której tutaj niezbyt chętnie się przyznaje.
Niezupełnie toto konkretne i mam nadzieję, że za bardzo nie namieszałam, ale...]
Esther
[każdy pomysł jest spoko, jeśli tylko odpowiada temperamentom postaci :D więc proszę bardzo, żongluj pomysłami, as long as nie robisz z Normusia ciepłych kluchów :D a co do fandomu - my przecież jesteśmy przyjaźni i wszystkich kochamy :D Normusia może i gryzie, ale ja - nigdy w życiu! :>]
OdpowiedzUsuńNorma
[Nie ma za co.
OdpowiedzUsuńZaczekamy (;]
Esther
[tbh - jakoś nie ogarniam szipowania na siłę każdego faceta z każdym - innym - facetem. to takie robienie z homoseksualizmu widowiska :P jak jest chemia, owszem, ale ludzie szipują dosłownie każdą potencjalną i niepotencjalną gejowską kombinacje. Ja szipuję kanonowo - Johna z Mary, siebie z Moriartym a Mycrofta z jego parasolem... whoops, chyba jednak wyszłam na fandomowego dziwaka :D
OdpowiedzUsuńi jeszcze co do shipów tak ogólnie - z tych gejowskich jestem jednak wielką fanką Destiela. ale u nich chemię widać na kilometr :D]
W życiu Melindy bywały takie noce, w których nie istniała nadzieja na doczekanie świtu. Denerwował ją fakt, że nie mogła opuścić tak po prostu Domu Grzechu; wyjść w środku występu przed publicznością, otulona płaszczem, wciąż rozgrzana emocjami i atmosferą, którą było przesycone pomieszczenie w klubie Lucky. Gdzie chciała pójść, nie mając nikogo bliskiego w pobliżu? Tego prawdopodobnie sama nie wiedziała. Byle dalej od mocnych, czerwonych lamp i gwizdów. Dalej od spojrzeń, dłoni i szeleszczących banknotów wciskanych za materiał tego, czego danego wieczoru nie ściągała. Przychodziły chwile, gdy najchętniej rzuciłaby wszystkim w cholerę, pakując mizerny dobytek do walizki i zabierając nogi za pas – znów. W końcu Amsterdam zdawał się być następnym przystankiem w niekończącym się paśmie ucieczek, jakby rzeczywistość miała stać się lepsza w innym miejscu. Jeszcze nie pojęła, że dziecięce chowanie głowy w piach, zdaje się zupełnie na nic. Jednakże Amsterdam był na tyle dużym miastem, żeby mogła choć na moment zapomnieć o wszystkim, czując się bezpieczną.
OdpowiedzUsuńWieczór nie różnił się niczym innym od pozostałych; jak zawsze spóźniła się doprowadzając do szewskiej pasji przełożoną i usłyszawszy kolejną groźbę wylecenia na zbyty pysk, rozpoczęła przygotowania do występu. Poprzedniego dnia ćwiczyła wraz z pozostałymi dziewczętami układ; najwyraźniej nadwyrężyła swój kręgosłup, bo dzisiejszego ranka ledwie dała radę wstać z łóżka i dowlec się do szafki, by wyciągnąć z niej torbę środków przeciwbólowych. Zapas małych pastylek w przeróżnych kolorach, o różnych siłach działania, zapewniał jej pewność, że i tym razem da radę. Nie dała - już po pierwszym tańcu czuła promieniujący ból rozchodzący się wzdłóż kręgosłupa; przez krótką chwilę pomyślała, że coś od wewnątrz rozrywa jej kości, utrudniając zaczerpnięcie powietrza. Nie wiedziała dlaczego zdobyła się znów wyjść na scenę, ale nim zdążyła choćby rozpiąć koszulę, zgięła się w pół; ból był tak dominujący, że tym razem nie mogła go zignorować - starała się dyskretnie wycofać ze sceny, ustępując miejsca tancerce mającej ją zastąpić. Przeklinała samą siebie; swoją słabość, swoją beznadziejność, a przede wszystkim – porażkę, bowiem w jej oczach zaniechanie występu na rzecz młodego podlotka dmuchającego jej na kark (w nadziei, że zajmie miejsce Tier) było totalnym strzałem w stopę.
Niewiele brakowało, by runęła jak długa ze schodków prowadzących ze sceny na parkiet; niespodziewanie przytrzymały ją silne ręce, a ona zmusiła się do spojrzenia na twarz mężczyzny. Zazwyczaj nie przywiązywała wagi do odwiedzających Lucky gości. Robiąc "swoje", oświetlana lampami w przeróżnych kolorach, które utrudniały obserwowanie twarzy, przeważnie zapominała o nich po przekroczeniu progu klubu. Tego mężczyznę potrafiła skojarzyć; czasami przychodził patrzeć – zajmował miejsce przy barze w trakcie prób i oficjalnych występów. Nigdy natomiast nie podszedł bliżej, nigdy nie dotknął. Niewiele brakowało, żeby wybuchnęła płaczem, więc mimo piorunującego bólu, wyprostowała się dumnie, uśmiechając dziarsko.
– Dzięki.
[Wybacz. Pomieszanie z poplątaniem. :<]
Melinda Tier
[ah, dobrze, ze się nie nadaje, bo Ari byłoby ciężko być podłą dla niego. Will taki po prostu, że nie daloby rady xD
OdpowiedzUsuńCzekasz na baty? Hmm...kuszące, ale chyba nie użyję dziś przemocy ;d
Hm, może tak..co ty na to by Arianna próbowała rozgryźć Willa, poznać go lepiej niż inni mogą. Chciałaby ze zwykłej ciekawości poznać powód dla którego mężczyzna tutaj jest, a Will by sie z nią przekomarzal i nie pozwolił zaspokoić jej ciekawości.
Taki tam luźny pomysł ^^]