2014/06/11

Now dance, fucker, dance


Blake Carter

Całę życie harował jak wół, aby w wieku trzydziestu sześciu lat harować jeszcze bardziej. Wspaniały pan prawnik, na którego wszyscy obcy ludzie patrzą z błyskiem zazdrości w oku - pieniądze, własne mieszkanie, świetna praca, piękna kobieta i dziecko w drodze. Czy mógłby prosić o coś więcej?
Jak każdy znudzony życiem cwaniak szukał już uciech w najróżniejszych przyjemnościach. Prawdziwą i jedyną sprawia mu jednak tylko kontakt fizyczny z bardzo uległą i piękną kobietą, co uczyniło z niego stałego klienta sektora I Domu Grzechu.
Nie czuje się źle zdradzając Harper, ponieważ nie utożsamia on seksu z miłością, traktując go bardziej, jako przelotną rozrywkę, coś, o czym nie wspomina się przekraczając próg domu, w którym czeka na ciebie ta jedyna.


Witamy z Carterem! Krótko, bo na razie muszę się wczuć w postać Blake'a i sobie to wszystko poukładać, pewnie go jeszcze rozbuduję w miarę upływu czasu. Wątkom i powiązaniom mówię stanowcze "tak", więc proszę nawet o to nie pytać, a najlepiej przychodzić z pomysłami.
Informuję też tylko, że właśnie trwa moja sesja, więc proszę mnie nie bić, jeśli zbyt długo nie będę odpisywać.

17 komentarzy:

  1. [Witam serdecznie na blogu. Fajny ten Carter, chociaż enigmatyczny przez skromność karty (;
    Życzę powodzenia na blogu i wielu ciekawych wątków (;]

    Melinda Tier

    OdpowiedzUsuń
  2. [Witam, mojego niewiernego pana chłopaka.]

    Harper

    OdpowiedzUsuń
  3. [Witam na blogu i cieszę się, że ktoś przejął Cartera :)]

    Rafe

    OdpowiedzUsuń
  4. [A nie ma za co :D]

    Rafe

    OdpowiedzUsuń
  5. [Witam przyjaciela mego lubego ;) ]

    deborah campbell

    OdpowiedzUsuń
  6. [dziękujemy za powitanie :)]

    Franco

    OdpowiedzUsuń
  7. [Dobry wieczór. Dołączając nie wiedziałam nawet, że ktoś przez moment miał Harper... Hm, no ale widzę, że się nie zadomowiła. No nic. Jak starczy mi mocy jeszcze dzisiaj to zacznę coś. Albo... Albo po prostu odpiszę na wątek, który zaczęty był pod kartą poprzedniej autorki. Mam nadzieję, że nie będziesz mieć nic przeciwko]
    Szeroki uśmiech posyłany od jednej postaci do drugiej. Nieważne, że była już zmęczona i marzyła tylko o przyjemnej kąpieli z bąbelkami. Wykonywała swoją pracę, uśmiechała się do klientów, zagadywała i godziła nawet na niewybredne docinki, do których prawdę mówiąc zdążyła już po prostu przywyknąć. Chociaż odkąd widać było już nieco jej brzuszek (można kliknąć w karcie, by ujrzeć zdjęcie) to komentarzy o zabarwieniu erotycznym było już mniej. Nowi klienci nie interesowali się ciężarną kelnerką, ale stali wciąż zapraszali ją do swojego stolika na krótką, a czasami nieco dłuższą pogawędkę.
    Nie rozumiała ludzi, którzy korzystali z usług Domu Grzechu... Owszem striptiz nawet i w jej mniemaniu nie był taki zły, bo nawet raz sama chciała nauczyć się tańca na rurze, ale... Sypianie z prostytutkami? To nie mieściło jej się kompletnie w głowie.
    Dlatego gdyby tylko dowiedziała się o tym, że Blake korzysta z usług dziwek z pewnością zobaczyłby jak ta pakuje swoje rzeczy i wynosi się z jego mieszkania. Nie kochała go na tyle mocno, by było to dla niej aż tak trudnym wyczynem, choć... Z brzuchem uciec na ulicę? Musiałaby się głęboko nad tym zastanowić, ale... Była lubiana, wiec i ktoś by się znalazł kto by ją przenocował kilka nocy.
    Gdy po pracy weszła do domu odetchnęła i uśmiechnęła się delikatnie, spoglądając na Blake'a, który właśnie do niej podszedł. Z przyjemnością musnęła czule jego wargi i wsunęła palce w jego włosy gdy ten pochylił się nad jej brzuchem.
    - Nie tak źle... Poklepali mnie kilka razy po tyłku, ale to nic nowego - roześmiała się i pokręciła lekko głową, odwieszając na wieszak beżową marynarkę. Przesunęła dłonią po brzuchu, okrytym luźną bawełnianą koszulą.
    - A tobie jak minął dzień? - zapytała i po prostu się do niego przytuliła, układając skroń na jego ramieniu. Uwielbiała tak robić, bo wtedy czuła się najbezpieczniej. Wiedziała, że Carter w każdej chwili o nią zadba tak jak powinien...

    Harper

    OdpowiedzUsuń
  8. [A no takie zmiany, takie zmiany ; ) Póki, co nigdzie się nie ruszam]
    Znali się naprawdę długo i fakt, że Carter zwrócił na nią ponownie uwagę w momencie gdy większość mężczyzn po prostu odwróciła się tyłkiem zrobił na niej wrażenie. Oczywiście, że miała sentyment do mężczyzny. W przeszłości nie było im ze sobą źle tylko po prostu nie mieli dla siebie czasu: ona zajęta kursami, studiami pedagogicznymi oraz wolontariatem a on wkręcał się powoli w ten prawniczy świat, więc ciągle się rozmijali i nie było sensu być ze sobą… Tęskniła zanim do momentu poznania Marcela, który zawrócił jej na tyle w głowie, że o wszystkich innych zapomniała. Tamten nie był wart jej miłości, ale podobno to serce wybiera za człowieka i ten już nic na to nie poradzi. I w tym wypadku tak właśnie było, bo Harper wiele by dała by przestać kochać faceta, który podniósł na nią rękę i oddać całe uczucie temu, który tak o nią dbał. Nie jednej nocy nie mogła zasnąć, bo gryzły ją wyrzuty sumienia, choć sama starała się być dla Blake’a jak najlepsza.
    - Dobrze wiesz, że nie jestem typem, który lubi siedzieć bezczynnie na tyłku i żerować na kimś – powiedziała i opuszkami palców przesunęła po jego szorstkim od zarostu policzku – Tak, tak… Zaraz mi powiesz, że bym na tobie nie żerowała, ale ja nie chcę. Póki mogę nie chcę siedzieć całe dnie sama w pustym domu… A ty przecież takiego długiego urlopu wziąć nie możesz – uśmiechnęła się blado i odsunęła się od niego, by bez skrępowania zacząć rozpinać koszulę.
    Nie wstydziła się swojego stanu, wręcz przeciwnie… Czuła się cudownie z tym brzuszkiem, ba… Chwilami nawet i seksownie. Uśmiechnęła się kącikiem warg i przy ostatnim guziczku podniosła wzrok na swojego mężczyznę.
    - Czyli nic nowego – mruknęła odnośnie nowych pozwów, które wpłynęły na jej szefa – A co do kąpieli… Pomoc się przyda zawsze… - dodała już ciszej oraz pozwoliła cieniutkiemu materiałowi zsunąć się z jej ramion i opaść na podłogę.
    Lubiła go kusić, domyślając się, że Blake ma swoje męskie potrzeby i potrzebuje seksu. A póki ruda nie dostała żadnych przeciwskazań od lekarza to i sama lubiła czasami, choć już nie tak często jak kiedyś i nie raz kończyło się na kuszeniu biednego Cartera. Biednego w jej mniemaniu, bo nie sądziła, że ten swoje potrzeby i tak zaspokaja. I to nie przed komputerem z paczką chusteczek obok.

    Harper

    OdpowiedzUsuń
  9. A Harper zdecydowanie przez cały ten czas coś czuła do Cartera, jednak sama nie potrafiła nazwać tego po imieniu, bo gdzieś z tyłu głowy siedział jej inny mężczyzna, o którym tak pragnęła zapomnieć.
    - Póki mam czas i jestem młoda… To chcę tam pracować, ale zdaję sobie sprawę, że… Nasze dziecko nie byłoby dumne z matki, która pracuje tam gdzie pracuje… - szepnęła.
    Nie łatwo jej było przestawić się z „mojego” na „nasze”, jednak z dnia na dzień było coraz łatwiej. Poprzysięgła sobie, że maluch nigdy się nie dowie o tym, kto tak naprawdę jest jego ojcem, bo to Blake wziął ją pod swoje skrzydła i zaopiekował się. Zdecydowanie to on zasługiwał na miano „ojca”, a nie facet który ją krzywdził i bądź co bądź bez żadnej walki pozwolił odejść kobiecie z jego dzieckiem. Nie miała zamiaru też ciągnąć od niego alimentów, bo nie czuła takiej potrzeby. Nie chciała by Marcel miał z dzieckiem cokolwiek wspólnego.
    Roześmiała się pod nosem, widząc jak ten podchodzi do lodówki, ale ta pokręciła jedynie głową.
    - Zjem później… Spokojnie – odparła i zagryzła dolną wargę, nie spuszczając z niego wzroku.
    Odkąd była w ciąży bywały dni, że wolała by nikt jej nie dotykał, ale bywało też tak, że miała tak niewyobrażalną ochotę na seks, jak nigdy przedtem. Hormony w niej buzowały, więc nie było w tym nic zaskakującego. A co do jedzenia, no cóż… Miewała zachcianki od czasu do czasu, ale nie przesadzała, bo gdyby tak była to z pewnością utyłaby, a tak naprawdę w jej figurze nie zmieniło się nic poza zaokrąglonym brzuszkiem. Pilnowała się jak tylko mogła, by nie przesadzić z ilością pochłanianych przez siebie słodyczy. W końcu wcale nie chciała wyglądać jak czterodrzwiowa szafa, bo chciała być dla Cartera przez cały ten czas atrakcyjna i pociągająca.
    - A czy dobry facet i przyszły ojciec nie może zając się swoją kobietą w trochę inny sposób? – zapytała i zarzuciła mu ręce na szyję, w momencie gdy przyparł ją do ściany i po prostu pocałował.
    Po chwili odchyliła nieco głowę i wbiła swoje zielone tęczówki w jego oczy.
    - Ukażesz mnie za ostatni raz? – zapytała, nie potrafiąc powstrzymać rozbawionego uśmiechu na ustach – Ale uroczo wyglądałeś z tą swoją miną… - zacisnęła palce na jego ramionach i przymknęła powieki.
    Jęknęła cicho, gdy ścisnął jej pośladek, ale po chwili uśmiechnęła się kącikiem warg. Dzisiaj sama wcale nie miała ochoty przerywać. Mógł po poznać po tym jak zaczęła kręcić swoimi biodrami, przez co pocierała nimi o jego krocze. Dłonie zsunęła leniwie po jego plecach i złapała za krawędź koszulki, którą nieznacznie uniosła.

    Harper

    OdpowiedzUsuń
  10. Starała się na tyle na ile potrafiła, bo chciała by oboje byli ze sobą szczęśliwi. Czy Harper była szczęśliwa? Zdecydowanie. Nie tylko dlatego, że pod swoim sercem nosiła swoje upragnione dziecko, ale też i dlatego, że miała mężczyznę u swojego boku, na którego w każdej chwili mogła liczyć. Nie bała się zadzwonić do niego o każdej porze dnia, choćby z najmniejszym problemem albo chociaż po to by powiedzieć jak bardzo za nim tęskni. Bo zdarzało się, że za nim tęskniło po kilku godzinach rozłąki. Lubiła spędzać z nim czas tylko we dwoje, choć ostatnio kończyło się jedynie to leżeniem na kanapie przed telewizorem, ale… Ale miała zamiar to zmienić i namówić go na kilka wycieczek po kraju, choćby jednodniowych, bo ile można żyć tak monotonnie? Ruda nie wymagała wiele od życia, ale lubiła małe i te większe przygody. Nie lubiła się nudzić.
    A i miała jeszcze jedną dla niego wiadomość, bo zbliżał się termin kolejnej wizyty, ale ta miała być wyjątkowa, bo na niej miała poznać płeć dziecka i bardzo chciała by Blake był w tej chwili razem z nią. Ale o tym powie mu później, bo zdecydowanie ta chwila była nieodpowiednia.
    - Ciii… - przytknęła mu palec do ust – Póki nie będzie chodzić do przedszkola, ba… Nawet do szkoły sądzę, że nie musimy się martwić sprawami co kto sobie pomyśli i mu powie – uśmiechnęła się pod nosem i mimowolnie wspięła się na palce, gdy poczuła klapsa na swym pośladku. Tak jakby chciała przed nim uciec, ale przecież było już za późno.
    Pokręciła z rozbawieniem głową, gdy usłyszała jego słowa. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że faceci, w tym i Carter nie tolerowali słówek typu: słodki i uroczy, ale ona uwielbiała go nieco podenerwować. Taka natura kobiety.
    Gdy wylądowała na łóżku w sypialni, uniosła się na łokciach i popatrzyła na niego. Widziała w jego wyrazie twarzy, że za każdym razem się hamuje, bo przed ciążą ich zbliżenia były zupełnie inne. Bardziej porywcze, intensywne i czasami nawet nieprzewidywalne. Pamięta doskonale jak raz walnęła głową w szafkę nad łóżkiem, bo zdecydowanie za bardzo ją poniosło w pozycji na jeźdźca. No cóż… Szafki już nie ma, a ona o swoją głowę martwić się już nie musi.
    - No chodź tu… - wymruczała i usiadła, by za chwilę złapać mocno pociągnąć go za koszulkę wprost na siebie. Przesunęła paznokciami po jego brzuchu i uniosła nieznacznie brwi, nie spuszczając wzroku z jego twarzy.

    Harper

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie to, że jej jakoś szczególnie przeszkadzało kanapowe życie, ale chciała nieco urozmaicenia. Dobrze, może i dobijał czterdziestki, ale nadal był cholernie pociągającym mężczyzną, który z pewnością podobał się kobietą, ale to tak z innej beczki. Gdy się urodzi dziecko nie chciała wiecznie siedzieć w domu przed telewizorem i on musiał sobie zdawać z tego sprawę, że ma w planach zabierać potomka na wycieczki i pokazywać to i owo, przy okazji samej świetnie się bawiąc. Nic w tym złego chyba?
    Widocznie nie w tylko w tym ich zdania się różniły, bo ona uważała, że jeżeli ma coś wyjść to i tak wyjdzie. To, że pracowała w Lucky, a on bronił szefa burdelu. Harper wierzyła, że jest tylko prawnikiem i wykonuje rzetelnie swoje zadania, więc nie widziała w tym nic złego. Może była zbyt ufna? Z pewnością, bo wierzyła w to, że Rafael nigdy nie miał złych zamiarów, nie wpakował się w żadne czarne interesy… Była zbyt naiwną kobietą i z pewnością gdyby była sama to by ją zgubiło. Po części nawet się tak stało, bo trafiła do pracy kelnerki w klubie ze striptizem zamiast jako porządna pani przedszkolanka. To jednak różnica.
    Warren też nie postrzegała swojego partnera jako chłopaczka, który jest słodki i uroczy. W jej oczach był zaradny i cholernie męski, przez co czasami była o niego zazdrosna. Zwłaszcza w momentach gdy czasami zaszedł na jej zmianie do Lucky i gdy ona nie miała czasu podejść kątem oka widziała jak jej koleżanki z pracy się do niego przymilały. Wtedy miała ochotę wyrwać im te dopinki z włosów, ale to były tylko takie myśli, bo w życiu do czegoś takiego by się nie posunęła i tylko naburmuszona podchodziła do Cartera, nie mówiąc mu o co chodzi, ale pewnie i tak się domyślał, że ruda bywa po prostu zazdrosna. Na szczęście nie była wariatką i żadnych scen w publicznym miejscu mu nigdy nie robiła.
    Chwilami brakowało jej ostrzejszego seksu, ale wiedziała, że póki co sama nie może sobie na niego pozwolić. Do końca nie wiedziała na co może sobie pozwolić, ale… Starała się być swobodna i robić wszystko to co przedtem. Przecież miała tylko nieco okrąglejszy brzuszek i przybyło jej w pewnych partiach, ale to nic złego.
    Uniosła biodra gdy zaczął majstrować przy jej spódnicy. Zagryzła dolną wargę, gdy zacisnął dłoń na jej piersi i wypowiedział cicho te słowa. Nie dała po sobie poznać, że piersi od pewnego czasu miała nieco obolałe. Póki co nie było tak źle, więc nie było potrzeby go hamować.
    - Bo mi cycki urosły? – zapytała kąśliwie, ale uśmiechnęła się uroczo.
    Odchyliła głowę i odetchnęła głęboko, gdy zaczął zajmować się jej biustem. Może i był nieco obolały, ale tego typu pieszczoty były w tym momencie zdecydowanie bardziej intensywne niż zazwyczaj. Przełknęła ślinę i zgięła nogi w kolanach, po czym powoli zsunęła się pod nim jeszcze niżej by sięgnąć rękami paska jego spodni. Pospiesznie go rozpięła i jednym zamaszystym ruchem wyciągnęła go ze szlufek. Popatrzyła na niego z zadziornym uśmiechem na ustach i tym razem to ona sprzedała mu średnio mocne uderzenie w tyłek, jednak przez dżinsy nie powinno go boleć.

    Harper

    OdpowiedzUsuń
  12. To źle, że nie zdawał sobie sprawy z tego, że dla takich młodych dziewczyn dojrzały i atrakcyjny mężczyzna jest doskonałym kąskiem. Przynajmniej Harper doskonale sobie zdawała sobie z tego sprawę. Niektóre owszem wykonywały jedynie swoją robotę, ale inne… W ich oczach można było wyczytać to, że same mają chrapkę na pana Cartera i Warren wcale, a wcale się to nie podobało. Nie miała jednak zamiaru mówić o tym Blake’owi, bo nie chciała wyjść na histeryczkę. Ufała mu przecież i wiedziała, że ten nie pójdzie z taką do łóżka. Szkoda tylko, że tak grubo się myliła.
    - Eeej… - jęknęła i zaczęła się śmiać, gdy odgryzł jej za jej docinki.
    No cóż… Czasami w ich łóżku panowała luźna atmosfera, ale to było dobre, bo widać było, że ta dwójka po prostu dobrze się rozumie i jest ze sobą jak najbardziej swobodna. Poza tym oboje w odpowiednim momencie potrafili zmienić atmosferę między sobą i wiedzieli kiedy czas na śmiech się po prostu skończył.
    I tym momentem był właśnie owy klaps z jej strony. Odrzuciła pasek za siebie i pozwoliła mu przekręcić ją tak by tym razem to ona była na górze i miała pełne pole do popisu. Nie musiał długo czekać na to by zabrała się do roboty i już po kilkunastu sekundach Blake leżał na łóżku bez spodni. Ruda zsunęła się nieco i rozsiadła się wygodnie na jego udach. Uśmiechnęła się pod nosem i pochyliła nad jego bokserkami. Zagryzła dolną wargę i powoli, nieco mozolnie zsunęła jego bokserki na tyle, by uwolnić jego męskość, która potrzebowała najwyraźniej jeszcze nieco jej pomocy. Nie miała nic przeciwko temu, więc ujęła w dłonie jego klejnoty i przeszła do swoistego masażu, do którego dołączyła również i swoje wargi, wsuwając go sobie za każdym razem coraz głębiej, oczywiście nie na tyle by się nim udławić.

    Harper

    OdpowiedzUsuń
  13. Ona zdawała sobie sprawę z tego, że nie musi być zazdrosna o młodsze koleżanki, ale tylko teoretycznie. Nie potrafiła zgasić w sobie tego uczucia lekkiej zazdrości, choć doskonale wiedziała, że Blake nie zostawiłby jej dla takiej lafiryndy. Zazwyczaj były piękne i młode, no i fakt faktem często nie miały zbyt wiele w głowie. Jednak Harper niczego nie brakowało i jej uroda nie zdradzała wieku, bo jednak większość dawała jej co najmniej o pięć lat mniej, dlatego też wcale, a wcale nie odstawała od swoich współpracowniczek.
    Widziała to jak się dla niej stara i powinien wiedzieć, że Harper to docenia i to bardzo. Czasami po prostu nie wiedziała jak mu tą wdzięczność okazać. Robiła, co w jej mocy by i jemu było dobrze. Gotowała, sprzątała… Raz nawet zaniosła mu obiad do pracy, ale to był jeden jedyny raz, bo Carter poprosił ją by nigdy więcej mu nie przeszkadzała. Była naiwna i przyjęła to ze stoickim spokojem oraz bez żadnych podejrzeń, bo na jego szczęście tamtego dnia zastała go w gabinecie Rafaela.
    Czy seks oralny był obrzydliwy dla Warren? To zależy jak na to spojrzeć, bo nie była typem kobiety łatwej i lodzik z obcym facetem w publicznej toalecie kojarzył jej się bardzo źle. Tutaj było to coś zupełnie innego i dawanie przyjemności partnerowi było i dla niej czymś przyjemnym. Nie przeszkadzał jej także fakt, że Blake obserwuje ją podczas sprawiania mu przyjemności. Po pewnym czasie pozwoliła mu odsunąć jej głowę od swojego członka, którego czubek musnęła czule swoimi wargami.
    Posłusznie wykonała jego prośbę, wtulając się po chwili ufnie w jego ciało. Przez to, że seks między nimi zdarzał się sporadycznie dziewczyna reagowała na dotyk mężczyzny jeszcze bardziej. Sięgnęła po poduszkę i przytuliła ją do siebie, tak jakby chciała w tym momencie zająć czymś swe dłonie. Zaczęła oddychać coraz szybciej i poruszać energicznie biodrami, dając mu do zrozumienia, że z każdą kolejną sekundą jest coraz bardziej zniecierpliwiona.

    Harper

    OdpowiedzUsuń
  14. [Cicho o sobie przypominam... Miałam dostać zaczęcie :) ]

    Deborah Campbell

    OdpowiedzUsuń

  15. Ze strony Rafaela najbardziej bała się, że ją zdradzi. Wielokrotnie czynił to względem Rose gdy byli razem i Deborah w żaden sposób nie chciała stworzyć podobnego związku. Starała się więc, przynajmniej przez pierwszy rok zawsze trzymać go przy sobie, ale potem urodziła i ich zaufanie do siebie nie potrzebowało już dowodów na całkowitą wierność.
    Seks z Carterem był inny. W tamtym czasie nie układało jej się najlepiej z Rafaelem, coraz rzadziej mieli czas dla siebie, a co za tym idzie coraz rzadziej spotykali się w łóżku. Ich życie łóżkowe praktycznie umarło i Debbie znalazła miłą odskocznię w Blake'u. Przyszedł jednak taki moment, w którym zdała sobie sprawę z tego, że robi najgorszą rzecz jaką kiedykolwiek mogła uczynić względem Rafaela i siebie, i zakończyła to, mając nadzieję, że ta sprawa nigdy nie wypłynie na wierzch.
    Unikała go, pomimo że przy tych krótkich spotkaniach starała się wyjść jak najbardziej naturalnie, żeby nie wzbudzić niczyich podejrzeń. Wciąż miała wrażenie, że Wszechświat czeka na pomyłkę, dzięki której jej zdrada będzie mogła wyjść na światło dzienne.
    Tego popołudnia zamieniła się dyżurem z Rafaelem, który pojechał odebrać trzyletnią Hope z przedszkola i zawieźć ją do Ariany. Deborah w tym czasie zajmowała się Domem Grzechu. Teoretycznie przebywała na urlopie, ale nie pracując w Kasperskym musiała wykorzystać gdzieś swoje pokłady energii, dlatego większość swojego czasu spędzała w przybytku rozpusty nadzorując pracę prostytutek, księgowej, nowej recepcjonistki i samego Salesa.
    Weszła do gabinetu, chcąc zabrać wypełnić kilka dokumentów dla Cosimy, lecz wbiło ją w podłogę, gdy zobaczyła stojącego przy biurku Blake'a. Odwróciła się powoli, zamykając za sobą drzwi i przeszła wzdłuż pomieszczenia, siadając w fotelu i wyjmując interesujące ją świstki. Starała się robić to, co zrobiłaby nie mając z nim takiej, a nie innej historii. Zachowywać tak, jakby to nic dla niej nie znaczyło, ani nie zaważyło w żaden sposób na ich życiu. Stop. Było coś, co mogło zaważyć. Spuściła wzrok, wlepiając spojrzenie w swój ciężarny brzuch. Musi w końcu poruszyć ten temat. Oni muszą się upewnić, że już nic nie zakłóci ich spokoju.
    – Rafael pojechał po Hope – powiedziała wolno, mocno sylabizując słowa. W całym tym rozgardiaszu zapomniała odpowiedzieć na jego dzień dobry. – Unikam – przyznała. Wysunęła szufladę, w której on przed chwilą grzebał i wyciągnęła z niej zszywacz oraz plik czystych kartek, które włożyła do drukarki.


    [Debbie jest dziewczyną, ale nazywanie ją żoną też może być odpowiednie, żeby się nie rozdrabniać :) ]

    OdpowiedzUsuń
  16. [Spoko, spoko. Jak widzisz mnie praca też przysypała i nie miałam kiedy odpisać :) ]

    Dobrze, że Harper nie zdawała sobie sprawy z tego w jaki sposób zdradza ją Blake. Sama nie wiedziałaby, co jest gorsze… To, że jej poprzedni facet pił i czasami ponosiło go za bardzo czy to, że obecny korzysta z usług prostytutek. Pewnie jej dobre zdanie o mężczyznach by się nieco zmieniło. Nawet można spokojnie powiedzieć, że nieco bardzo…
    Harper nie chciała się na kimś uwieszać dlatego też wolała o swoje wydatki zadbać sama. Póki mogła oczywiście, bo zdawała sobie sprawę z tego, że nie przez cały okres ciąży będzie wstanie pracować. Po urodzeniu dziecka też z pewnością zostanie w domu, bo jednak pierwsze miesiące, a nawet lata są najważniejsze w budowaniu więzi między rodzicem a dzieckiem.
    Dziewczyna przymknęła powieki oddając się tej chwili w stu procentach. Nie miała w głowie niczego więcej prócz tego wszystkiego, co działo się w tych kilku metrach kwadratowych. Jej oddech stał się płytki i nierównomierny, a sytuacja w dolnych partiach ciała zdecydowanie wskazywała na to, że ruda jest gotowa już na dużo więcej.
    Chciała coś powiedzieć w momencie gdy mężczyzna odebrał jej poduszkę, ale nie była wstanie tego zrobić. Chociaż może i była, ale… Z pewnością byłoby to trudne. Poza tym szybko zajął się jej piersią, co skutecznie odciągnęło jej uwagę od pozbawienia jej poduszki.
    Harper wypuściła z ust powietrze, kiedy poczuła go już w sobie. Potrzebowała chwili, by załapać cały rytm i zacząć wychodzić biodrami naprzeciw jego ruchom. Starała się nadawać temu wszystkiemu tempa, z sekundy na sekundę coraz szybszego, tak jakby sama chciała mieć nad tym wszystkim kontrolę. Harper nie była kobietą, która za każdym razem lubiła być bierną w łóżku. Oczywiście zdarzały się takie dni, gdzie lubiła gdy to Blake się nią zajmował, ale… To było sporadyczne dlatego też ciężko jej było się przestawić na to, że już teraz nie jest wstanie wszystkiego zrobić albo po prostu nie wie czy może.

    Harper

    OdpowiedzUsuń