2014/06/07


Nadia Prokhorova  
(Nadieżda Konstantina Prokhorova) 

Dwudziestojednoletnia Rosjanka, która od przeszło trzech lat nie widziała domu ojczyzny
Kelnerka w Klubie Lucky
Przyjaciółka Szefa,nawet jeżeli komuś się to nie podoba
Więcej brać, niż dawać


Życie nie jest tak piękne i kolorowe jak w filmach. Nie raz tego doświadczyłaś, stykając się ze skurwysyństwem dnia codziennego. 


Jest może czwarta nad ranem. A ty znowu nie śpisz. Znowu łazisz, pałętasz się po pokoju, nie mogąc sobie znaleźć pieprzonego miejsca, w którym posadziłabyś swój chudy tyłek i po prostu znieruchomiała. Na chwilę, dwie. Wieczność. Nikt by przecież za tobą nie płakał. Nikt by nie lamentował, nie wspominał. Przecież jesteś nikim.  Nawet tutaj, gdzie tak naprawdę nikt ciebie nie zna... Każdy traktuje twoją osobę jak wroga numer jeden. Wręcz pragnie ciebie zmieszać z błotem, sprowadzić na samo dno, tylko dlatego, że sami potrzebują poprawy swojej sytuacji. A Ty? Swoje pomyślisz, swoje zrobisz wysłuchując jaka to ty jesteś zła. Nie przejmujesz się tym. Oni i tak gówno wiedzą. A potem... Potem wyciągasz paczkę papierosów.. W kartonowym opakowaniu masz nie tylko schowane fajki, ale i zapalniczkę - jedyny sposób, żebyś nie zapomniała jej wziąć ze sobą, albo nie zgubiła gdzieś po drodze. Odpalasz papierosa. Powoli, zaciągasz się nikotynowym dymem do płuc, nie mogąc zareagować inaczej, jak tylko ulgą malującą się na twarzy. Odprężenie pojawia się bardzo szybko i łatwo. Dopiero wtedy zauważasz, że w tle wciąż leci kolejny jazzowy kawałek. Głośno, wyraźnie. Muzyka wręcz przenika twoją osobę, sprawia, że czujesz ją całą sobą. I jedyne, co teraz zaprząta ci głowę to to, jak bardzo pragniesz nie być samotna. Sęk w tym, że to jest tak awykonalne, jak sprawienie, że nagle spotulniejesz. Dlatego odpychasz od siebie tę myśl. Będziesz sama. Samotna. Bez kogokolwiek. Tak lepiej. Zero bólu, zero nadziei, zero zakłamania, zero skrupułów. Tylko ty, papierosy i jazz. Układ idealny. 

____________________________
Witam serdecznie.

10 komentarzy:

  1. [A jakże... Widzieć swoje dziecko w rękach prostytutki to nic, o czym Debbie marzyła, więc z pewnością wywołało to w niej dożywotni uraz do Panny :) Inna rzecz, że nauczona doświadczeniem nie lubi żadnej Panny w otoczeniu Rafaela.
    Mając takie możliwości z pewnością sprawiłaby, ażeby Panna dostawała tylko tych najgorszych, wiele wymagających, a mało płacących klientów. Mizerną ilość godzin. Ano, wszystko, co sprawiłoby, ażeby prostytutka zechciała przejść do konkurencji. Możesz dodać coś od siebie, oczywiście. Jak Nadia na to zareaguje - Twoja wola. Debbie nie odpuści, póki nie zobaczy jej potulnej i z dala od swojego chłopaka i dzieci ;) ]

    Deborah Campbell

    OdpowiedzUsuń
  2. [Ach. Faktycznie, mój błąd. ]

    OdpowiedzUsuń
  3. [Haha, w Rachel, czy w Finnie? ;> Zapraszam do wątku! Osobiście wolę zaczynać, niż wymyślać, więc nie pogardziłabym jakimś pomysłem na wątek/powiązanie. Ja tymczasem biorę się za czytanie Twojej karty.]

    Finna.

    OdpowiedzUsuń
  4. [Hej :) Może zacznijmy od takiego zwykłego spotkania, on poprosi ją żeby przyszła do jego gabinetu podpisać jakieś dokumenty związane z pracą i sobie porozmawiają. Co ty na to?]

    Rafe

    OdpowiedzUsuń
  5. [Dzień Dobry ! Taka ładna twarz <3]

    Cosima

    OdpowiedzUsuń

  6. Zostawiła Gabriela pod opieką Ariany, gdy dostała nagłe wezwanie do firmy, mimo że była na urlopie macierzyńskim i teoretycznie nie powinna się w ogóle ruszać z domu. Wsiadła w taksówkę i pojechała do pracy, a po naprawieniu problemów z projektem zapory postanowiła pojechać do Domu Grzechu spotkać się z Rafaelem i Hope. Początkowo była wściekła, kiedy pierwszy raz zabrał dziewczynkę do burdelu, ale potem musiała się do tego przyzwyczaić, uznać jako konieczność. Ustalili, że trzylatka będzie tylko w jego gabinecie i wchodzić tylnym wejściem, żeby nikogo nie widziała. Bądź co bądź nagie panie i zabawiający się z nimi klienci to nie był widok dla niej.
    Deborah szczerze się zdziwiła widząc Hope pod opieką Nadii w gabinecie Rafaela. Zacisnęła usta w wąską linijkę i powstrzymała się od uwidocznienia swojej złości tylko ze względu na córkę, która na jej widok poderwała się z miejsca i wskoczyła jej w ramiona. Debbie podniosła ją i pocałowała, początkowo ignorując Nadię. Nie daj się sprowokować. Bądź spokojna powtarzała w myślach. Jej wyraz twarzy musiał jedna mówić więcej niżby tego chciała. Po prostu nie potrafiła udawać, że ją lubi.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie chodziło o to, że był zły na Nadię. On po prostu jej unikał. Idealnie wstrzeliwała się w jego kanon piękna i bał się, że kiedyś się przy nim za bardzo zakręci, a on jej po prostu ulegnie. Nie był ze stali. Wciąż piękne kobiety na niego działały, a to, że był z Debby tak długo mogła zawdzięczać jedynie swojemu charakterowi. Oczywiście, była dla niego piękna, ale nie miała słowiańskiej urody do której miał ogromną słabość.
    Dziś był zmuszony do spotkania z Nadią. Musiała podpisać dokumentację związaną z umową o pracę. Poprosił sekretarkę, by zawołała ją do jego biura. Gdy przyszła, kulturalnie wstał i wskazał fotel przed sobą.
    - Można, można. Usiądź - odparł, po czym z powrotem usiadł i położył przed nią papiery.
    - To umowa o pracę. Musisz podpisać tu, tu i tu - wskazywał długopisem miejsca, w którym miała złożyć swój podpis. A przy tym nawet na nią nie spojrzał, a jego ton był wyprany z jakichkolwiek emocji.

    OdpowiedzUsuń
  8. [Jak robisz te serduszka?
    Przyjaźń może być, ale taka niezbyt prawdziwa. Coś bardziej jak znajomość, z tego względu, że moja postać raczej nie umie się przywiązywać, czy poświęcać dla kogoś. Finna może też być zainteresowana Nadią, dlatego blondynka będzie odbierać zachowanie mojej pani, jako bardzo przyjazne, o ile Ci to nie przeszkadza ;D Ale jeśli się zgodzisz na tego typu powiązanie, to nie obiecuję, że ich znajomość taka niewinna pozostanie ;D]

    Finna.

    OdpowiedzUsuń