2014/06/19

Nie ma czegoś takiego, jak dobro i zło. Jest tylko władza i potęga.

trzydziestosześcioletni prawnik * właściciel kancelarii adwokackiej ojca
Włoch z pochodzenia * heteroseksualny
wieczny kawaler do wzięcia * przestał wierzyć w miłość
od jakiegoś czasu nie odwiedza już Domu Grzechu 
Mercedes BENZ SLR 230

brutal * jaskiniowiec* człowiek pierwotny
nieokrzesany neandertalczyk * bezwzględny
bezduszny * z własnymi zasadami

Zanim cała sprawa z oszustwami Rafaela wyszła na jaw, Tajga już dawno opuścił kraj. Ostatnie trzy lata spędził we Włoszech w swoim rodzinnym domu, gdzie dochodził do siebie po niedawnych wydarzeniach. Przez cały ten czas doskonalił się w swoim fachu korzystając z życia i nie przejmując się konsekwencjami. Przestał wierzyć w miłość i przyjaźń. Zapomniał jak to jest być wiernym jednej kobiecie, a wystarczył mu do tego jeden jedyny zawód miłosny.
Niedawno wrócił do miasta. Wprowadził się do dawnego mieszkania i na nowo otworzył kancelarię. Zamiast odwiedzać Dom Grzechu, woli przebywać w klubie Lucky, mając nadzieję, że nigdy więcej nie spotka JEJ na swojej drodze. Nie chce tego. Wie, że wtedy jego życie wróciłoby do dawnego stanu, a tego nie chciał. Teraz był innym człowiekiem. 


CI KTÓRZY JESZCZE SIĘ DLA MNIE LICZĄ | SPÓJRZ NA MNIE I POWIEDZ, ŻE NIE MAM TEGO CZEGOŚ

Lojalnie informuję, że zdarza mi się faworyzować niektóre wątki. Nie zmienia to jednak faktu, że odpisuję wszystkim.


Tajga wraca. Mam nadzieję, że się cieszycie. 
FC:Jason Momoa
Cytat w tytule: z Harry'ego Pottera
Zapraszam do wątków i powiązań

18 komentarzy:

  1. [Hej, hej...musze przyznać, że aż sie uśmiechnęłam na widok pana Castellano xD
    Zapraszam do wątku z Ari lub Michaiłem :)]

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam cię przepięknie na blogu, narazie wątku nie proponuję, ale z czasem napewno się jakiś pomysł nawinie :D

    Rafe

    OdpowiedzUsuń
  3. [Sami panowie przywitali to będę pierwszą panią :) Skoro woli klub Lucky to musi znać Harper, która jest kelnerką i od czasu do czasu przysiada się do klientów, by uraczyć ich swoim towarzystwem]

    Harper

    OdpowiedzUsuń
  4. [Tajguś <3333333 No i mam już nawet pomysł.
    Mel prosiłaby Cosimę by sprawdziła co tam u Andrei dałaby jej klucze od jego mieszkania w myśli że nie zmienił zamków czy się nie przeprowadził. No i Cosima pewnego razu postanawia zobaczyć co tam u tego tajemniczego pana... Co ty na to? Zacznij jak się podoba.
    Andrea <333]

    Cosima

    OdpowiedzUsuń
  5. [Właśnie mogą się dopiero poznać :) A zaczniesz? Nie musi być długie, tak by Harper mogła się dosiąść, o]

    Harper

    OdpowiedzUsuń
  6. Mel przykazała by Cosima sprawdziła co u dawnego jej znajomego... Andrei? Czy jakoś tak słychać. Kazała upiec Cosimie ciastka wziąć klucze i iść. Powiedziała że nic jej się nie stanie. Że Andrea w cale nie jest groźny. A Cosima jak to ona chcąc okazać wdzięczność Mel zrobiła jak ta jej kazała. Upiekła ciastka czekoladowe wzięła klucze i po dość długiej wycieczce krajoznawczej znalazła mieszkanie rzeczonego pana.
    Spodziewała się zastać tam małego, miłego trochę siwiejącego starszego pana. Albo pana z dużym brzuszkiem. Tak właściwie to miała nadzieje że nie będzie musiała tam w cale wchodzić. Że drzwi okażą się zamknięte albo okażą się otwarte lecz nikogo tam nie będzie. Nieśmiało miała taką nadzieje. A co jak ten typ okaże się jednym z tych których kiedyś okradała? Miała już dość takich spotkań. Dość na całe życie.
    Wsunęła gładko klucz w zamek. O dziwo pasował. No dobra teraz tylko spokojnie Cosima. Spokojnie.
    Otworzyła drzwi i... Podskoczyła. Przestraszyła się tego osobnika który zupełnie odbiegał od jej wyobrażenia. Zamknęła oczy zagryzła wargę i odetchnęła po czym upewniwszy się że nigdy go nie okradła postanowiła się tłumaczyć.
    - Mam ciastka - powiedziała wystawiając swoje wypieki na przód - A klucze od... Siostry. Kazała mi... Sprawdzić co u jej dawnego znajomego. -powiedziała ostrożnie patrząc mu w oczy. - Więc może mogę... Wejść? I zwrócić klucze czy coś? - powiedziała już uśmiechając się.
    - Cosima. Wiem że nie wygląda ale jestem siostrą Mel. Przyrodnią siostrą.

    Cosima

    OdpowiedzUsuń
  7. Szeroki uśmiech posyłany od jednej postaci do drugiej. Nieważne, że coraz szybciej była już zmęczona i pod koniec pracy zazwyczaj marzyła tylko o przyjemnej kąpieli z bąbelkami. Wykonywała swoje zadania, uśmiechała się do klientów, zagadywała i godziła nawet na niewybredne docinki, do których prawdę mówiąc zdążyła już po prostu przywyknąć. Chociaż odkąd widać było już nieco jej brzuszek (można kliknąć w karcie, by ujrzeć zdjęcie) to komentarzy o zabarwieniu erotycznym było już mniej. Nowi klienci nie interesowali się ciężarną kelnerką, ale stali wciąż zapraszali ją do swojego stolika na krótką, a czasami nieco dłuższą pogawędkę.
    Nie rozumiała ludzi, którzy korzystali z usług Domu Grzechu... Owszem striptiz nawet i w jej mniemaniu nie był taki zły, bo nawet raz sama chciała nauczyć się tańca na rurze, ale... Sypianie z prostytutkami? To nie mieściło jej się kompletnie w głowie.
    Tutaj jednak nikogo nie oceniała i z uśmiechem oraz czystą kartą podchodziła do klientów. Nie myślała o tym, czego też ci mogą się dopuszczać na wyższych piętrach.
    Zawsze była otwarta na nowych klientów, ale od pewnego czasu pewniej czuła się w gronie tych stałych, bo przynajmniej nie wytykali jej palcami, nie szeptali nic między sobą ani nie odsyłali jej z kwitkiem, bo naprawdę i tacy się zdarzali. Chcieli popatrzeć na zgrabne ciałka, a nie kobietę z brzuszkiem, który wskazywał tylko na jedno.
    Gdy zobaczyła nieznajomego mężczyznę wzrokiem szukała jakiejś swojej koleżanki, która by mogła go obsłużyć, ale niestety wszystkie były zajęte. Ruda więc wzięła głęboki oddech i ruszyła w kierunku jego stolika. Stanęła przed nim i przywołała na swe usta przyjazny uśmiech. Na sobie miała dość obcisłą i krótką małą czarną. Nogi miała zgrabne i odziane w czarne pończochy z czerwonymi kokardkami na udach, pozwalała sobie jeszcze też na obcasy. Choć na nich coraz trudniej było wytrzymać całą zmianę.

    Harper

    OdpowiedzUsuń
  8. Była zaskoczona fakt. Ale też jej umysł kryminalisty próbował szacować ile też ten człowiek może mieć na koncie? Wyglądał na takiego... Co ma jednak dużo zer na końcu. O tak. Cosima się na tym znała. Jednak teraz nie chciała go okraść przecież. Musiała ogarnąć się i oprzeć się pokusie by jednak coś tam zacząć kombinować.
    Uśmiechnęła się szeroko wchodząc i poprawiając dekolt bluzki by nie odsłaniał tak wiele.
    - Sama piekłam. Mel mówiła że lubisz... Ciastka? Czy coś. - tak... Niezręczność po prostu rozpychała ściany i podłogi. Cosima usiadła sobie gdzieś na obrzeżu kanapy by jeszcze nie dotknąć go ani nic. Położyła ciastka na stoliku.
    - Em... Z Mel wszystko... Okey. - teraz to ona postanowiła że powie mu o Mel. Przecież ciężko mu by było pytać o to wszystko a Cosima co nieco wiedziała. Wiedziała co łączyło Mel i jego.
    - Odzyskała syna. Adam jest teraz taki uroczy. Och. Przy okazji... Mel... Ma męża. I córkę. Alison. Była na odwyku po tym jak prawie zapiła się na śmierć... Ale tak to... Wszystko u niej... Okey. - mówiła ostrożnie jakby do zwierzęcia lub dziecka. Nie chciała by wpadł w histerię czy coś? Zagryzła wargę i nie mogąc się powstrzymać palnęła.
    - Myślałam że jesteś starym wyłysiałym z brzuchem piwnym facetem.... Cóż... Nie spodziewałam się... Że wyglądasz... Normalnie. - powiedziała szczerze i wzięła do ust ciastko. - Jedz. - powiedziała przed zjedzeniem ciastka.

    Cosima

    OdpowiedzUsuń
  9. [Czeeeść! <3 ]

    Deborah Campbell

    OdpowiedzUsuń
  10. [Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!<3 ŻYJESZ! JESTEŚ! A już traciłam nadzieję!;3 nic w sumie nie mam ustalone bo nie było mnie trochę, więc mamy pełne pole do popisu kolejny miłosny dramat i rujnowane im życia! :D więc tak.... Co z nimi robimy? Może ten wątek z chorobą serca odnajdzie tu odzwierciedlenie... Wiesz tak jak ostatnio, ona dowiedziała się, że jest chora wyjechała, chciała go od siebie "uwolnić", ułatwić im obojgu tą sytuację bla bla bla..
    On też wyjechał, ona wróciłam i zastała puste mieszkanie i teraz po tych latach znów się spotykają i bum! :D to co zaczniesz? :3]

    Am.

    OdpowiedzUsuń
  11. [Tej postaci nie było na ostatniej odsłonie? Być może, ja w sumie mam kiepską pamięć :D A przywitać się trzeba, więc witam.]

    OdpowiedzUsuń
  12. [Ciągle mnie bawi ten gif Andrei z Rafaelem :D ]

    Kilka ostatnich nocy nie było dla Deborah łatwych. Gabriel płakał żałośnie po kilka godzin, podkurczając nóżki, a ona nosiła go na ramionach starając uspokoić i ukoić swoich cichym głosem oraz masażem ból. Przerabiała tę samą sytuację z kolką przy Hope, jednak nie sprawiło to, żeby stała się nieczuła na szloch dziecka, który rozkrajał serce na pół.
    Prawie czteroletnia Hope chodziła zmęczona i rozdrażniona, niewyspana po nocach przez płaczącego brata i płaczliwie pytająca, gdzie jest tata. Debbie mogła tylko prosić Arianę, żeby ta zajęła się dziewczynką na kilka godzin lub wzięła ją do siebie na noc, ale i to nie zawsze pomagało, bo córka jakby wyczuwała, że pomiędzy rodzicami jest konflikt.
    Sama Debbie była u skraju wytrzymałości. Płaczący Gabe, płacząca Hope, milczący Rafael, który wyprowadził się z mieszkania i nocował w Domu Grzechu. Jej wina, jej brak pomysłu na naprawienie ich relacji. Potrzebowała przyjaciela. Potrzebowała Andrei, więc gdy stanął w drzwiach domu przytuliła się do niego z cichym jękiem rozpaczy. Już nie dawała sobie rady.

    OdpowiedzUsuń
  13. Wiedziała, że miał wrócić, Dorota - gosposia, która pomimo jego nieobecności nieustannie pielęgnowała jego mieszkanie, najwidoczniej w dalszym ciągu żywiąc nadzieję, ze ta dwójka będzie w stanie jeszcze kiedykolwiek stworzyć związek, nie omieszkała jej o tym poinformować. Zapomniała chyba jednak wspomnieć o tym kiedy wraca, a właściwie o tym, że JUŻ wrócił... Inaczej zapewne nigdy nie pojawiłaby się w jego mieszkaniu, bo niby jak miałaby spojrzeć mu w oczy? Kłamstwo które ciągnęła na odległość było znacznie prostsze, a stanąć z nim twarzą w twarz i utrzymywanie go w niewiedzy było czymś zupełnie innym.
    -Doroto... - przekręciła klucz w zamku bez chwili zastanowienia wchodząc do środka, pomimo tego, że przez ostatnich kilka lat zmieniła się nie do poznania, stając się osobą, którą tak właściwie nigdy nie chciała się stać, tak przekraczając próg tego apartamentu, spotykając w nim dobrze sobie znaną kobietę, której ufała niemal jak matce była znów tą starą Amandą, za którą czasami tęskniła, a którą bała się ponownie stać.
    -Doroto, gdzie jesteś? - przewróciła oczami wchodząc do salonu z głową niemal wepchniętą do skórzanej torby szukając telefonu, który dzwonił natrętnie już od kilku minut. Zatrzymała się w pół kroku czując na sobie czyjeś spojrzenie, z cichym westchnieniem wyciągnęła z bocznej kieszeni telefon odrzucając kolejne przychodzące połączenie i uniosła głowę... Otworzyła szerzej oczy i dopiero po dłuższej chwili zdała sobie sprawę z tego, ze zapomniała o oddechu. O niczym chyba nigdy nie marzyła tak bardzo jak teraz o tym, żeby zapaść się pod ziemię.
    -Andrea... - wymamrotała w końcu zaciskając palce na kluczach, które w dalszym ciągu trzymała w dłoni - Nie wiedziałam, że już wróciłeś... Dorota wprawdzie mówiła, że masz zamiar wrócić. Przepraszam. Nie chciałam zawracać Ci głowy, pomyślałam tylko, że pewnie chciałbyś je spowrotem... - wyciągnęła w jego stronę pęk kluczy.

    Amanda

    OdpowiedzUsuń
  14. Kiedy poczuła lekki dotyk jego dłoni na skórze jej cały świat ponownie się zawalił. Przez chwilę miała ochotę wyznać mu całą prawdę, opowiedzieć o całym tym piekle przez które przeszła... Nie mogła, nie chciała, obiecała sobie, że już nigdy go nie zrani, że już nigdy nie pozwoli sobie na to by znów ingerować w jego życie. Podjęła decyzję kilka lat temu, kiedy po raz pierwszy usłyszała od lekarza o kompilacjach w wynikach jej badań, a wyjeżdżając z Amsterdamu bez słowa była już pewna, że nie chce, żeby i on przez to przechodził, chciała żeby żył swoim życiem, nie jej chorobą, niepewnością... Wiedziała co to znaczy spędzać życie u boku osoby, której przetrwanie kolejnych dwudziestu czterech godzin stoi pod znakiem zapytania, a przecież nie tego dla niego chciała. Cofnęła się o krok, po raz kolejny utwierdzając się w przekonaniu, że pomimo usilnych prób nie była w stanie o nim zapomnieć, przestać go kochać.
    - Miałam nadzieję, że ja tu zastanę. Byłam pewna, że prosiła, żebym przyszła, odebrała wczoraj moje rzeczy z pralni... Musiałam ją źle zrozumieć. W każdym razie zapomniała wspomnieć, że już wróciłaś inaczej nie zabierałabym Ci czasu... - w nerwowym tiku odgarnęła z twarzy kilka ciemnych kosmyków, cofając się w stronę wyjścia z nadzieją, ze uda jej się uniknąć jakichkolwiek pytań

    Amanda

    OdpowiedzUsuń

  15. Już chciała się od niego odsunąć, gdy z mieszkania dobiegł ją dźwięk płaczu Gabriela, który właśnie się obudził. Wróciła więc do silnego uścisku, tkwiąc w ramionach Andrei i resztkami sił powstrzymując się od wybuchnięcia płaczem, co zapewne byłoby w tej sytuacji najlepszym wyjściem, bo wyrzuciłaby z siebie wszystkie emocje, jakie tłumiła przez ostatnie tygodnie i rozładowałaby się emocjonalnie.
    Głos mężczyzny brzmiał kojąco, przypominał o sile ich przyjaźni jaką stworzyli jeszcze na linii znajomości prostytutka-klient i był tym, czego Debbie brakowało od kłótni z Rafaelem. Odsunęła się w końcu, nie mogąc znieść nabierającego na sile płaczu syna i gestem zaprosiła go do środka, pędząc do sypialni chłopca. Kiedy tylko wzięła go na ręce uspokoił się, więc nie mając większego wyboru wróciła z nim do salonu licząc, że szybko zaśnie i nie zbudzi Hope.
    – Cieszę się, że wróciłeś – powiedziała szeptem bynajmniej nie ze względu na trzymanego na rękach syna, ale przez ściśnięte gardło. Znalazła się w rozsypce i było to po niej widać. Nie tylko przez ziemistą cerę, podkrążone ze zmęczenia oczy i sylwetkę dawno już nie przypominającej tej sprzed początków ich znajomości, ale też coś w jej spojrzeniu mówiło, że jest na skraju wytrzymałości.

    Deborah Campbell

    OdpowiedzUsuń
  16. - Wybacz po prostu... Po prostu kieruje się stereotypami. No cóż... - wepchnęła sobie kolejne ciastko do ust. Cosima miała pewne podejrzenia odnośnie córki swojej siostry. Podejrzewała że Alison nie jest córką Melissy i jej męża a kogoś... Kogoś innego. Mogły to być tylko przypuszczenia. Jednak Cosima tak czy siak postanowiła poszperać i dowiedzieć się czy aby na pewno Ally jest córką Mel i jej męża. Andrea był przecież jednym z tych mężczyzn z którymi Mel miała kontakt.
    - Tak. W końcu jest chyba szczęśliwa. Jednak bardzo zapracowana. Mam nadzieje że smakują ci ciastka. Mel pozdrawia i jeszcze kazała mi się spytać... Czy ty też w końcu jesteś szczęśliwy? To chyba ważne... Opowiadała o tobie ale... Nie za dużo. I tak. Powiedziała mi o waszym pierwszym spotkaniu. Ze szczegółami. Nie wiem czy chciała mnie przestraszyć, zniechęcić czy ostrzec w każdym razie to była dość niecodzienna metoda. Jeśli mam być szczera to preferuje upicie danej osoby lub dorzucenie czegoś do drinka. W tedy tak bardzo się nie rzucają, nie krzyczą... - uśmiechnęła się. To miał być swego rodzaju żart. Dziwny ale jednak żart.

    Zachęcona Cosima

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie powinien był tego robić, naprawdę nie powinien, a ona nie powinna mu na to pozwolić... Jego zapach, delikatne muśnięcia warg przy każdym wypowiedzianym przez niego słowie, sama jego obecność sprawiała, że Amanda Berg znów traciła grunt pod nogami. Po tylu latach wciąż działał na nią tak samo, a nawet bardziej, co zapewne spowodowane było tą cholerną tęsknotą, która z dnia na dzień zżerała ją coraz bardziej. Nie! Nie mogła pozwolić sobie na najkrótszą nawet chwilę słabości, trzy lata temu wykazała się już wystarczającym egoizmem... Bo czy chodziło wtedy tylko o niego? Odsunęła się od niego momentalnie, na dźwięk jego słów uśmiechając się nikle w uśmiechu pozbawionym głębszych emocji, może i wyglądała dobrze, jednak psychicznie w dalszym ciągu pozostawała wrakiem.
    -Dziękuję - mruknęła w końcu wbijając spojrzenie w martwą przestrzeń tuż ponad jego ramieniem. - Chyba powinnam już pójść... Nie będę Ci się dłużej naprzykrzać... - Od czasu swojego wyjazdu z Amsterdamu nie marzyła o niczym innym, by jeszcze kiedykolwiek móc go zobaczyć, usłyszeć jego głos, a teraz kiedy w końcu dostałam to czego chciała, najchętniej uciekłaby na drugą półkulę.


    [ty a co on sie tym ich dzieckiem nie interesuje? :D]

    Am.

    OdpowiedzUsuń
  18. Khal Drogo <3

    OdpowiedzUsuń